- Co ja niby mam powiedzieć? To nie ma sensu! - chwycił poduszkę w dłonie i gniótł ją. Chen wziął głęboki wdech i odpowiedział mu na pytanie:
- Powiedz to co zaspokoi jego uczucia. Wiesz... najpierw niech będzie zadowolony ze spotkania, zbliż się do niego, powiedz miłe słowa, a potem przejdź do konkretów. Jeżeli wiesz o czym ja mówię. - Obydwaj zaśmiali się. Brzmiało to jakby chcieli kogoś wykorzystać. Czyżby mnie?
- Ale nie wiem czy się na to zgodzi. - rzucił Kai poduszką obok. Chen położył mu rękę na ramieniu
- To próbuj do skutku... - powiedział i uśmiechnął się do niego - zobaczysz, będzie super! I ty i on wyjdziecie z tego pomieszczenia w zajebistym humorze! Ciekawe co pomyśli o tym... cholera... hej D.O!
- Wiesz co Kai... myślałem, że taki nie jesteś! - wykrzyczałem mu to prosto w twarz.
- Ale o co ci chodzi? - Zapytał zdezorientowany śmiejąc się z panującej wokół atmosfery.
- O to, że chcesz mnie przelecieć?! - Krzyknąłem jeszcze głośniej. Kai spoważniał.
- Przecież nigdy bym Cię nie skrzywdził, idioto! - Stanął przede mną z jeszcze większą powagą - Nawet nie chodzi o Ciebie...
- A o kogo w takim razie?! - podniosłem głowę w górę i spojrzałem na jego zaopatrzoną twarz.
- Chcę się umówić na randkę z Taeminem! Lepiej? - Zdenerwował się i wyszedł z pokoju.... jak to z Taeminem? Przecież obiecał mi, że mnie nie opuści, że będzie ze mną zawsze... Czyli jednak kłamał. Pieprzony dupek i egoista! Natychmiast pobiegłem za nim i złapałem go za rękę. Chłopak początkowo wyrwał ją z uścisku, a gdy zrobiłem to jeszcze raz odwrócił się i spojrzał na moją twarz. - Powiedz mi tylko jedno... kochasz go? - Zapytałem łamiącym się głosem. Chłopak spojrzał na moją twarz bardzo poważnie.
- Tak, kocham go, a on kocha mnie! A co, zjada cię zazdrość? - mówił tonem, który irytował mnie jak jeszcze nigdy. Patrzył na mnie oczami pełnymi nienawiści. Moje natomiast napełniały się łzami.
- Zjada mnie już od 3 lat, odkąd przestawiliście i spotkaliście się po raz pierwszy! Mówiłeś, że mnie nie skrzywdzisz, a to robisz. Mówiłeś, że wypełnisz moje serce radością, a tylko łamiesz mi serce. Mówiłeś, że mnie nie opuścisz, a uciekasz do innego. Dzięki tobie uświadomiłem sobie, że miłość jest do dupy. Głowa mówiła Tobie "nie", a serce mówiło "tak". Rozum jednak zawsze ma rację, bo serce to tylko organ w klatce piersiowej. Jeżeli teraz odejdziesz... zapomnij o mnie - mówiłem, czując jak moja twarz była cała wilgotna i morka od łez. Dlaczego życie jest takie trudne? Czułem jak cały świat zaczął mi się walić... Odejście dwóch przyjaciół, sypiący się zespół, bójka członków, a teraz nieudana miłość. Dlaczego ludzie są tacy chłodni? Myślałem, że Kai będzie inny, ale jak zwykle... myliłem się. Stałem jak jakiś posąg patrząc jak Jongin ubiera na siebie buty, kurtkę i opuszcza dom, patrząc na mnie oczami pełnymi złości. Zsunąłem się po ścianie chowając twarz w dłoniach szlochając i krzycząc jego imię. Poczułem ciepło na moim ramieniu. Spojrzałem w górę. - Kłamał - Kucnął przy mnie Chanyeol - Wszyscy kłamią. Miłość to jakieś gówno wymyślone przez greckich filozofów albo pisarzy. Kiedy przyszedłeś do pokoju, Baek zerwał ze mną, twierdząc, że seks z Taeyeon jest lepszy. A nawet się ze mną nie kochał... Huh... śmieszne, prawda? - Spojrzał na mnie śmiejąc się udawanym i sztucznym śmiechem - Ale jeśli go kochasz, pozwól mu odejść, albo zrób wszystko, żeby był przy tobie na zawsze. Wybór należy do Ciebie. - Wstał i wziął głęboki wdech - Udawaj przy nim, że wszystko jest okej, że... zakochałeś się w kimś innym... na przykład w Victorii? Albo w Krystal. Wywołaj w nim zazdrość, to zawsze działa. Jakbyś chciał więcej porad... jestem u siebie. Trzymaj się - uśmiechnął się i poczochrał moje włosy. Jego słowa ruszyły moje serce i zmotywowały do działania. Skoro kocham Jongina, powinienem robić wszystko by do mnie wrócił, prawda? Otarłem łzy i uspokoiłem się trochę. Wziąłem telefon w dłonie i wykręciłem numer mojej koleżanki, a zarazem osoby, którą Kai niegdyś darzył sympatią.
* Kai *
- Mówiąc szczerze to... Chciałem poprosić pana o tygodniowy wyjazd do naszych rodziców - zwróciłem się do swojego CEO, popijając caffe latte. Mężczyzna zaśmiał się i wstał z krzesła w stronę okien i spoglądał na nasze miasto, wkładając ręcę do kieszeni.
- Jongin... ja Cię bardzo lubię, ale dałem wam już dwa tygodnie odpoczynku, czego chcesz więcej? - mówił do mnie, ale dalej patrzył na widoki Seulu.
- To... sprowadźmy ich tutaj. Tak długo się z nimi nie widzieliśmy. - Ahjussi odwrócił się w moją stronę i pokręcił głową.
- No nie wiem... mam ich specjalnie sprowadzić, bo za nimi tęsknicie? Podaj trzy mocne argumenty, a może się zgodzę.
- Zbliżają się urodziny matki Kyungsoo, niedługo będziemy mieli comeback, a rodzice Suho będą obchodzić 25 rocznicę ślubu. - Odpowiedziałem zdecydowanie i wypiłem do końca swoją kawę. Sooman westchnął ciężko i usiadł na swoim krześle. Chwycił za długopis i stukał nim o biurko.
- Wiesz co... dam Ci jutro znać, dobrze? - odłożył pisadło i uśmiechnął się. Przytaknąłem głową i wstałem z miejsca kłaniając się.
- Dobrze. To ja już idę. Do widzenia! - uścisnąłem jego dłoń na znak pożegnania i wyszedłem z pomieszczenia. Rady Chena mi pomogły i to bardzo! Nie wiem tylko dlaczego D.O tak dziwnie zareagował i dlaczego powiedziałem o randce z Taeminem... Jestem taki głupi! Mogłem palnąć coś innego, a tak spowodowałem łzy płynące z jego oczu... Mam pomysł! Zabiorę go w fajne miejsce i go przeproszę! Tak! Dach jakiegoś bloku, stół, kolacja przy świecach i blasku księżyca. Brzmi idealnie, prawda? Z jednej strony jestem debilem, a z drugiej romantykiem! Poczułem wibracje w telefonie i zobaczyłem co je spowodowało.
Od: Xiumin
Idź do sklepu po jakieś przekąski i pice. Mamy gościa! Pośpiesz się, bo właśnie puszczamy film!
Gość? Ciekawego kogo los przysłał? Czyżby Tae? Nieeee... może całe SHINee! Albo jakiś hyung z SuJu! O tak, tak! Na pewno Heechul! Może dołączył do niego ktoś jeszcze! Kupię więcej paczek niezdrowego jedzenia, bo być może przyszedł z nim też Sungmin, Kangin albo Shingdong! Taaaak... wezmę więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz