czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 15

Następnego dnia obudziłem się w bardzo dobrym humorze. No wiecie... taki chłopak jak Jongin to skarb! Pomyśleć, że jakiś czas temu brzydził mnie jakikolwiek bliższy kontakt z Kaiem. Byłem wtedy głupi. Teraz nie opuszczę go nigdy. Pomimo tego, że Tae chce go zdobyć za każdą cenę - nie pozwolę mu na to. Nie odbije mojego chłopaka, gdyż jest mój i tylko mój. Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem na siebie czarne jeansy oraz szarą koszulkę z jakimś nadrukiem. Nie musiałem się stroić, ponieważ nie mieliśmy żadnych planów dziś. Umyłem zęby i nałożyłem na swoją twarz krem BB, by zakryć jakiekolwiek niedoskonałości na mojej. Ułożyłem jeszcze włosy i opuściłem łazienkę. Spojrzałem na puste i pościelone łóżko Kaia. Gdzie go znowu wcięło? Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem w nich podekscytowanego Sehuna. Złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do swojego pokoju. Przy oknie stała jakaś postać. Był to mężczyzna z brązowymi włosami, w czarnych jeansach, granatowym swetrze, z którego wystawał kołnierz białej koszuli i białych air max'ach. Chłopak odwrócił się, przez co mogłem dokładnie zobaczyć jego twarz. Przy oknie stał nie kto inny niż Luhan. To jego widziałem dwa dni temu! Bez namysłu przytuliłem go, a on odwzajemnił uścisk.
- Nie mówiłeś, że tu będziesz! - poczochrałem jego włosy.
- Co miałem mówić? Chciałem zrobić wam niespodziankę. Z resztą... opowiadaj jak tam ci życie mija! - szturchnął mnie delikatnie w ramię. Zachichotałem i podrapałem się po karku.
- Więc... chodzę z Kaiem! - spojrzałem na Sehuna z wielkim uśmiechem. Chłopak zaczął podskakiwać i klaskać w dłonie. Han przytulił mnie i pogratulował. - Jest tu też Kris?
 - Nie - pokręcił głową w lewo i w prawo - Ale powinien być i wspierać was na koncercie w Szanghaju. Przynajmniej tyle mi mówił.
- A właśnie... jak tam sprawy sądowe? - powiedziałem nieco smutniejszym i cichszym głosem. Chłopak głośno westchnął.
- Mediacje jak zawsze kończą się niepowodzeniem. Wiem, że to nie fair, że was opuściłem, ale sam wiesz jak sprawy się mają. - Poklepałem chłopaka po ramieniu.
- To nie twoja wina. Ten dupek nienawidzi Chińczyków, a w szczególności ciebie i Wu Fana... Dasz sobie radę. - uśmiechałem się do niego i wziąłem swoją dłoń - Będę leciał. Nacieszcie się sobą - Zachichotałem cicho i pożegnałem się z chłopakami oraz poczochrałem włosy Luhana, po czym opuściłem ich pokój. Wchodząc w głąb korytarza usłyszałem czyjeś kroki. Zignorowałem owy dźwięk i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Poczułem jak ktoś z wielką siłą odwraca mnie w jego stronę. Zobaczyłem przed sobą Taemina, który przycisnął mnie do ściany. Ścisnął kołnierz mojej koszulki i spojrzał na mnie z ogromną złością.
- Masz nie dotykać mojego Kaia, jasne? - przybliżył się i mocniej zacisnął moją koszulkę. Syknąłem w jego stronę.
- Nie zostawię swojego chłopaka, bo... - W dokończeniu słów przeszkodziła mi jego pięść, która z wielką siłą wylądowała na mojej dolnej wardze. Odepchnąłem go z całej siły i wytarłem prawą dłonią krew z moich ust. Chłopak zignorował mój gest i kopnął mnie w brzuch, co spowodowało, że zgiąłem się w pasie. Taemin szarpnął mnie za włosy i podniósł moją głowę, aby znowu ją uderzyć. Chciałem się przed nim jakoś obronić, ale był dla mnie zbyt silny. Jednym ciosem w policzek spowodował, że zsunąłem się po ścianie. Nie przejął się tym faktem i zaczął mnie kopać po całym ciele. Usłyszałem głośne krzyki Jonghyuna, który rozkazywał Taeminowi przestać, ale on dalej mnie kopał. W pewnym momencie usłyszałem jak Tae jęknął. Podniosłem głowę i złapałem się za brzuch. Zobaczyłem jak mój chłopak składa na jego policzkach ciosy. Próbowałem wstać i przeszkodzić im w tym, ale byłem zbyt słaby. Jjong podbiegł do nich i odciągnął Jongina od najmłodszego członka SHINee. Zacząłem czołgać się po podłodze i pociągnąłem Kaia za nogawkę od spodni. Nachylił się nade mną i położył moją twarz na jego kolanach, głaszcząc ją.
- Już nigdy nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. - pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Chłopak wytarł je i nachylił się oraz złożył pocałunek na moich ustach. Wstał i wziął mnie na ręce kierując się do naszego pokoju. Położył mnie na łóżku i szybko pobiegł do łazienki. Wrócił z mokrym ręcznikiem. Trzymając ręcznik w dłoni zamknął drzwi na klucz i ruszył w moją stronę. Usiadł obok mnie i delikatnie wycierał moją twarz, która była cała z krwi. Spojrzałem na niego. Wyglądał na lekko zmęczonego, złego, a zarazem zmartwionego.
- Dlaczego on taki jest? Dlaczego nie możemy być szczęśliwi? Dlaczego nikt nie może cieszyć się naszym szczęściem? - kolejne łzy wypłynęły z moich oczu. Schowałem swoją twarz w dłonie i zacząłem płakać. Czemu wszystko jest przeciwko mnie?!
- Ej, kochanie... nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - ściągnął moje dłonie z twarzy splótł nasze palce. Nachylił się nade mną i złożył ma moich ustach delikatny pocałunek, który po chwili zaczął pogłębiać. Zanurzyłem dłoń w jego włosach i położyłem się na łóżku. Chłopak również to zrobił i zaczął błądzić jego dłońmi po moim ciele. Jęknąłem, gdy jego język znalazł się w mojej buzi. Przyciągnąłem go do siebie bliżej i zacząłem pocierać swoim kroczem o jego. Kai ruszał swoimi biodrami znacznie szybciej co wywołało u mnie nieco głośniejsze jęki. Chłopak ściągnął ze mnie koszulkę i składał na moim ciele pocałunki. Czułem, że moje ciało było zdecydowanie cieplejsze niż zazwyczaj. Kai zaczął całować moją szyję i ssał ją oraz zjeżdżał coraz niżej. Jego prawa ręka wylądowała na moim kroczu i zaczęła pocierać to miejsce z wielką szybkością. Przygryzłem swoją dolną wargę, by nie jęczeć tak głośno. Zjechał językiem do mojego sutka, którego delikatnie przygryzł. Tym razem nie powstrzymałem jęku, który wyszedł z moich ust. Złapałem końce jego koszulki i próbowałem ją ściągnąć. Chłopak oderwał się ode mnie i pozbył się jej, lecz po chwili znów wrócił do poprzedniej czynności. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i głos starszego od nas mężczyzny. Kai zszedł ze mnie i ubrał na siebie koszulkę. Ja natomiast przyłożyłem do swoich ran mokry ręcznik oraz wziąłem głęboki wdech, by mój oddech być wolniejszy i spokojniejszy. Jongin otworzył drzwi, a stał w nich Lee Soo Man.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon pobrany z Szablownicy.