Głośno przełknąłem ślinę i podrapałem się po karku ze zdenerwowania oraz strachu przed tym co właśnie usłyszę. Dwudziestotrzylatek patrzył niespokojnie na całe pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy. Cóż, kuchnia jak kuchnia. Blaty, kuchenka, zmywarka, ekspres do kawy, mikrofalówka, sztućce, szklanki. Mógłbym tak jeszcze chwilę wymieniać, ale nie o tym powinieniem teraz myśleć. Muszę zastanowić się nad tym co stanie się za chwilę. Jeżeli powiem, że to był przypadek - wyśmieje mnie, a jeśli było to specjalnie - wywali mnie z zespołu. A tego bym nie chciał.
- Powiesz mi co się dzisiaj stało w salonie, bo ten pieprzony egoista wyszedł z domu? - skrzyżował ręce na piersi, tupiąc nogą o ciemne panele. Znów westchnąłem próbując poukładać sobie swoją kwestię, by brzmiała w miarę wiarygodnie. Ten chłopak jest jak nauczyciel w koreańskich szkołach! Tak samo oschły i surowy. Najchętniej zabiłby nas, ale szef zwolniłby go.
- Więc... - Zaczerpnąłem świeżego powietrza. Serce bije mi jak po zatańczeniu układu do "Growl" albo "Overdose" - To nie jest tak jak myślisz. Ja nic do niego nie czuję. Nasze relacje może i są bliskie, ale nie na tyle, by coś z tego wyszło! Sądzę, że ten bachor ma problemy ze swoją orientacją. Z resztą nie chcę by EXO straciło kolejnego członka przez miłość. - Odpowiedziałem szybko i na jednym wdechu, przez co serce bije jeszcze szybciej. Jak po zatańczeniu "Growl", "Overdose" i "Wolf" w przyśpieszonym tempie. Lider potrząsnął głową i zaśmiał się.
- To miłe, że martwisz się o zespół, ale błagam. Zostaw to mnie, okej? - poklepał mnie po ramieniu i kontynuował swoją wypowiedź - Wracając do tematu... Jest prawie najmłodszy z zespołu, ale nie jest bachorem. Toteż wypraszam sobie byś tak nazywał Jongina. Trzecia sprawa : tym razem wam odpuszczę, ale następnym razem dowie się o tym nasz CEO, Lee Soo Man i to on zadecyduje co później. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie... Dobra. Zmykaj szukać Kaia, bo zaczęło padać, a jutro mamy wywiad, a on nie może zachorować. Niedawno Minseok wyzdrowiał. Nie chcę zasmarkanych członków...
- Dobrze i obiecuję, że wróci zdrowy. - ukłoniłem się mu i poszedłem się ubrać odpowiednio do pogody. Zdjąłem z wieszaka czarno-czerwoną kurtkę z kapturem i ubrałem jakieś buty. Zabrałem jeszcze parasolkę, gdyby ten idiota o niej zapomniał. Chwyciłem za klamkę i wyszedłem z domu, kierując się w ulubione miejsce Kaia, do parku. Nasz park był całkiem normalny. Były tam drzewa, ławki, a pomiędzy nimi chodnik, na którym codziennie przechodziło wiele tysięcy osób. Na szczęście nie było to daleko od naszego dormu. Na dworze panował chłód, więc nie wiem dlaczego ten kretyn wyszedł. Chce zmarznąć, przemoknąć, zwrócić na siebie uwagę czy co? Ehh... Kyung, ty lepiej go szukaj, a nie zastanawiaj się czym i komu chciał zaimponować ten ciołek! Przecież te ławki są całe mokre! Dupsko zmoczy i przejrzy na oczy. Idąc chodnikiem zauważyłem w oddali sylwetkę Kaia. Podchodząc coraz bliżej byłem już pewny, że to on. Nie był jednak sam. Towarzyszył mu Taemin. Mężczyźni śmiali się w niebo głosy, tańcząc w deszczu.
- Minnie! Zimno mi! - skurczył się chłopak, którego miałem znaleźć i zaczął pocierać dłońmi o swoje ciało. Maknae z SHINee podbiegł i przytulił go z uśmiechem od ucha do ucha.
- Lepiej? Czy dać buziaka na rozgrzanie? - zaśmiał się i spojrzał na twarz osoby, która przed niecałą godziną pocałowała mnie prosto w usta. Instynkt nie pozwolił mi aby propozycja Taemina się sprawdziła. Podbiegłem do nich ze sztucznym uśmiechem.
- Taemiiiiiin! Długo się nie widzieliśmy! Jak tam życie mija? - Oby dwaj byli zaszokowani moją obecnością. Osoba do której właśnie mówiłem odkleiła się od Kaia i przytuliła mnie na przywitanie.
- Nawet dobrze, dziękuję, że pytasz. A jak u Ciebie? Jongin mówił, że nie byłeś dziś w humorze. - Mój przyjaciel z zespołu nagle stracił humor i spuścił wzrok na mokrą trawę. Głośno westchnąłem oraz podrapałem się po karku.
- Wstałem lewą nogą i pogoda mocno na mnie działa. Z resztą, przyszedłem tutaj aby zabrać stąd Jongina. Masz. Nie chcę abyś zachorował - podałem mu parasolkę z udawanym uśmiechem. Obojętnie wyciągnął rękę i wziął przedmiot, który mu dałem. Nawet na mnie nie spojrzał. Dupek.
- Idziesz czy chcesz wylecieć z zespołu? - Zapytałem oschle na co on odwrócił się do swojego przyjaciela, by się z nim pożegnać. Zamiast tego rozmawiał z nim i umawiał się na kolejne spotkanie. W końcu zdenerwowałem się na nich, złapałem Kaia za rękę i rzuciłem w stronę Taemina obojętne "pa". Powoli oddaliśmy się od parku i zbliżaliśmy się do dormu. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie blask fleszów pochodzący z każdych stron. Teraz to już na pewno umrę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz