Mężczyzna wszedł do naszego pokoju i zaczął się rozglądać. Spojrzał na mnie, a następnie na Kaia z niezadowoloną miną. Cóż... bójka nie jest mile widziana szczególnie, gdy zaczęły się koncerty w Chinach.
- Opowie mi ktoś co się stało? - Powiedział oschłym głosem.
- Taemin mnie pobił, a Jongin go ode mnie odciągnął. I też go pobił... - Powiedziałem, a po chwili głośno westchnąłem, patrząc na Kaia.
- Która to już twoja bójka w tym miesiącu Jongin? - spojrzał na niego ze złością.
- Druga... - spuścił głowę i podrapał się po karku.
- Żeby mi to było ostatni raz, bo inaczej pożegnasz się z karierą. A ty Kyungsoo - Wskazał na mnie palcem - Nie obchodzi mnie w jakim stanie będziesz, ale wystąpisz za dwa dni w Szanghaju i dasz z siebie więcej niż wczoraj. Byłeś beznadziejny! - Włożył dłoń do kieszeni i opuścił nasz pokój. Jongin usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie. Wstałem i usiadłem obok niego oraz przytuliłem go, zapewniając, że będzie dobrze i, że nie musi się o nic martwić. Chłopak wziął głęboki wdech i uśmiechnął się. Był to sztuczny uśmiech, ale lepsze to niż nic.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, skarbie. - pocałował czubek mojej głowy i pogłaskał mój policzek.
- Kai... jeżeli Sooman nie wszedłby do naszego pokoju to... zrobilibyśmy TO? - Zapytałem go naciskając na ostatnie słowo. Chłopak splótł nasze palce i pocałował moją dłoń.
- Zapewne tak albo ktoś inny przeszkodziłby nam w... tym. - również zaakcentował ostatnie zdanie.
- Zmieńmy temat... wiedziałeś, że jest tu Luhan? - położyłem głowę na jego ramieniu i spojrzałem na okno. To w Pekinie korki są już korki? Jest dopiero 9:27, a ulica przepełniona jest autami, które stoją w dwóch rzędach i trąbią. Jak ja się cieszę, że nie mam auta... i prawda jazdy.
- Tak, rozmawiałem z nim chwilę. Przytył. - Powiedział z całkowitą powagą. Oderwałem się od niego i spojrzałem na Kaia ze zdziwieniem.
- To źle, że ma pulchniejsze policzki? Jest przez to słodszy, przystojniejszy, seksowniejszy, ładniejszy... - zacząłem wymieniać różne przymiotniki, które opisywały Chińczyka w stu procentach. Mój chłopak najwyraźniej posmutniał albo takiego udawał. Usiadłem na jego kolanach i oplotłem ręce wokół szyi Kaia oraz spojrzałem mu prosto w oczy. - Ale dla mnie jesteś ideałem i nikt inny nie jest oraz nie będzie lepszy od ciebie. - Jongin położył dłonie na moich biodrach i oparł swoje czoło o moje. Moje serce zaczęło bić szybciej niż zwykle, a w środku mojego ciała zaczęły latać motylki. Przybliżyłem się do niego i złożyłem pocałunek na jego ustach. Nasze wargi stopniowo zaczęły przyśpieszać, a języki walczyć o dominację. Jak zwykle... przegrałem, pomimo tego, że aktualnie to ja jestem na górze. Zanurzyłem palce w jego włosach i zacząłem poruszać biodrami. Poczułem jak temperatura mojego ciała zdecydowanie się podwyższyła. Włożyłem dłoń pod jego koszulkę i pocierałem jego sutka oraz ściskałem go. Chłopak cicho jęknął oraz przygryzł moją dolną wargę. Niestety kontynuację przeszkodziło nam ponowne pukanie do drzwi. Kai przeklął cicho, a ja wstałem z niego i otworzyłem drzwi. Stał w nich Jonghyun. Wpuściłem go do naszego pokoju i zamknąłem za nim drzwi
- Przepraszam was w imieniu Taemina. Zachował się niepoważnie, nie mając ku temu argumentów. Został już ukarany przez... wiadomo kogo i to całkiem poważną karą. Jeszcze raz was, a w szczególności ciebie Kyungsoo za to zdarzenie, które miało miejsce parę minut temu. - Ukłonił się nam w geście przeprosin i podrapał się po karku.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Jonghyunem? - Zapytał dosyć poważnie Kai.
- Co masz na myśli? - Powiedział członek SHINee i uniósł prawą brew do góry. - Brzmisz tak... formalnie! - Wybuchnął śmiechem Kai i poklepał go po ramieniu. Dino zamieszał i zarumienił się, spuszczając głowę w dół. Jjong odsunął się od niego, kierując się w stronę drzwi.
- Nie będę wam już przeszkadzał. Do zobaczenia później - ukłoniliśmy się wszyscy we trójkę, a po chwili Jonghyun opuścił nasz pokój.
* Suho *
- Na prawdę dla ciebie to nic nie znaczyło? Serio? - Krzyknął w moją stronę zapłakany Chen, rzucając poduszką o ziemię.
- Przepraszam, ale byliśmy pijani, a ja popełniłem błąd. Wybacz... - powiedziałem łagodnie w jego stronę i schowałem twarz w swoje dłonie.
- A to jak mówiłeś, że mnie kochasz... kłamałeś?! - chwycił mój prawy nadgarstek i odciągnął go ode mnie.
- Nie jestem gejem! Jak tylko pomyślę o tym co się stało to robi mi się niedobrze! To obrzydliwe! - skrzywiłem minę na samą myśl o dniu, w którym uprawialiśmy seks.
- Jakoś bez problemu we mnie wchodziłeś, poruszałeś się we mnie, we mnie też doszedłeś i mówiłeś, że ci się podobało! - puścił mój nadgarstek i uderzył pięścią w ścianę.
- Byłem wtedy pijany! Nic do ciebie nie czuję, nic! - złapałem go za ramiona i potrząsnąłem nim. Uderzył mnie otwartą dłonią w policzek i kopnął w krocze, przez co zgiąłem się w pasie.
- To dlaczego robiliśmy to z trzy razy?! - popchnął mnie na moje łóżko i zaczął szarpać swoje włosy.
- Ile razy mam Ci mówić, że byłem nietrzeźwy, a jak się napiję to potrzebuję seksu? No ile? - usiadłem na łóżku i złapałem się za policzek.
- Odchodzę. - Odpowiedział oschłym tonem. Podniosłem się z posłania i ruszyłem w jego stronę. - Odchodzę z zespołu.
- Nie możesz tego zrobić! - powiedziałem łagodniejszym tonem. Poczułem jakby moje serce stanęło.
- Nie mogę być w zespole z kimś, kto mnie wykorzystał seksualnie! - Odwrócił się w moją stronę i otarł łzy ze swojej twarzy oraz wziął głęboki oddech.
- Chen... - chłopak zaczął głośno szlochać. Wtulił się we mnie i bił pięściami moją klatkę piersiową. Uciszałem go oraz głaskałem jego włosy. Było mi go bardzo szkoda, ale... nie zmienię orientacji dla niego. Nie wyobrażam sobie mnie jako homoseksualistę! Chyba większość chłopaków z mojego zespołu jest homo albo bi, ale... ja nigdy się nie zmienię. Kocham go jak brata, nie czuję do niego niczego więcej. Owszem, przespałem się z nim, ale to była przygoda na jedną noc. Cholernie tego żałuję. Gdybym mógł cofnąć czas, nie wypiłbym tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz