Wyszedłem z pokoju, w poszukiwaniu Krystal, bo chciałem podzielić się z nią wydarzeniem, które przed chwilą miało miejsce. Ruszyłem w stronę schodów, ponieważ moja "dziewczyna" być może znajduje się na wyższym piętrze. Zacząłem wchodzić po schodach i minąłem się z jakimś mężczyzną, który był bardzo podobny do Luhana. Nie jestem pewien czy to był on, gdyż miał ubrane okulary przeciwsłoneczne. Ale to niemożliwe, żeby Han był razem z nami w hotelu, w tym samym czasie! Z resztą, Azjaci są do siebie bardzo podobni, a w szczególności Chińczycy. Pokonałem parę schodów i wszedłem w głąb korytarza. Jedne z drzwi otworzyły się, a wyszedł z nich Heechul z SuJu.
- Heenim! - Podbiegłem w jego stronę i przytuliłem się do hyunga.
- Kyungsoo! Zgubiłeś piętra, czy coś? - Zamknął za sobą drzwi i uśmiechnął się w moją stronę.
- Wiesz co... szukam f(x), a w szczególności Krystal. Widziałeś ją? - Hyung zaśmiał się i poklepał po ramieniu.
- A więc to prawda, że jesteście parą! Piętro wyżej, pokój 225. - wskazał na schody i puścił moje ramię.
- Nawet nie pytam skąd to wiesz. Dzięki - ukłoniłem się mu i pośpiesznie ruszyłem w stronę schodów i pokonałem je szybciej niż chwilę temu. Gdy już byłem na odpowiednim piętrze, mijałem drzwi i patrzyłem na widnące na nich numery. 229... 228... 227... 226... 225! Wziąłem głęboki wdech oraz poprawiłem włosy. Zapukałem w drzwi i tuż po chwili otworzyła je Amber, śpiewając jej piosenkę "shake that brass". Uśmiechnęła się w moją stronę i szerzej otworzyła drzwi.
- Krys, wychodź z tej łazienki - powiedziała, a ja wszedłem do ich pokoju.
- Zaraaaaaaz! - Usłyszeliśmy głos z pomieszczenia obok. Zachichotałem cicho.
- Twój chłoptaś tu jest i chce cię zobaczyć, nawet jeśli nie masz na sobie sztucznych rzęs! Prawda Kyung? - Spojrzała na mnie z dumnym uśmiechem.
- Prawda! - przybiłem z nią piątkę czekając na odpowiedź. Tomboy wskazał na łóżko, prosząc, żebym usiadł, ponieważ pobyt Krystal w łazience może się przedłużyć. Ich pokój był bardzo ładny. Ściany miały fioletowy kolor i białe paski na górze. W tych samych kolorach były również doniczki i poduszki. Widok z okna był dosyć ciekawy, przedstawiał część Pekinu, która cały czas była w ruchu. Auta jeździły po drodze non-stop, a ludzie przechodzili po drodze z maskami na twarzy.
- D.O! - wstałem z łóżka, gdy usłyszałem swoje imię. Dziewczyna rzuciła się w moje ramiona i przytuliła mnie z całych sił. Nie widzieliśmy się zaledwie godzinę, a ona już się za mną stęskniła. Amber opuściła pomieszczenie, a Krystal oderwała się ode mnie i usiadła razem ze mną na łóżku. - Opowiadaj, jak tam Kai?
- Mamy ze sobą pokój! - Powiedziałem podekscytowany, a dziewczyna zaklaskała w ręce. - ale to nie wszystko! Kiedy zapytałem się czy jest o nas zazdrosny, pocałował mnie i chyba zmierzał do czegoś więcej, ale przerwałem mu w tym. Co to miało oznaczać? - Spojrzałem na nią pytająco. Dziewczyna popatrzyła gdzieś w dal i zamyśliła się trochę, ale po chwili odpowiedziała na moje pytanie.
- Może chciał pokazać jak bardzo cię kocha i jak bardzo za tobą tęskni. Sądzę, że powinniśmy skończyć, bo to może posunąć się za daleko. Wiesz... Kai mógłby z ciebie zrezygnować, a to nie był nasz cel. - Powiedziała już poważniejszym tonem. Westchnąłem głośno i przytaknąłem jej.
- Masz rację, to udawanie i nasze bliższe stosunki niż zwykle stają się trochę niezręczne, a ja... no... wolę chyba chłopców... No. - spuściłem głowę w dół, a drzwi otworzyły się, a z nich wyszła Amber z zaskoczoną miną. Wskazywała raz na mnie, raz na Krystal i uderzyła się w czoło.
- Jak to... ty też homo?! - krzyknęła z podekscytowaniem w głosie i podbiegła do mnie, aby przybić piątkę, ale schowała rękę, gdy nie chciałem odwzajemnić gestu.
- Ciszej idiotko! - przyłożyłem palec do ust. - Nie, kretynko, nie jestem gejem! - odpowiedziałem i byłem już nieco zirytowany jej obecnością.
- Ale mówiłeś co innego! - tupnęła nogą i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Westchnąłem i wywróciłem oczami.
- Jak chcesz podsłuchiwać, to przynajmniej się tego naucz, bo twoje uszy słyszą co innego. - wstałem z łóżka - Na mnie już pora. Trzymajcie się! - wyszedłem z pokoju, zszedłem pi schodach o dwa piętra niżej i wróciłem do lokalu, w którym miałem spędzić następne 2 dni, po czym rzuciłem się na łóżku i zasnąłem.
Obudziłem się oraz spojrzałem na zegar. Godzina 17:20. Trochę pospałem. Spojrzałem na swoją prawą stronę i zauważyłem Kaia, który robił pompki, brzuszki i inne ćwiczenia. Nie zmieniałem pozycji, ale poprawiłem swoją poduszkę, aby lepiej go widzieć. Pojedyncze krople potu spływały, bo jego czole, a spocony podkoszulek przyklejał się do jego umięśnionego ciała. Jongin po chwili przestał ćwiczyć i usiadł na podłodze, chowając twarz w dłonie, głośno dysząc z wysiłku. Ciekawe ile ćwiczył. Popatrzył na mnie, kładąc ręce na kolanach.
- Obudziłem cię? - wytarł pot w czoła i poprawił włosy.
- Nie, nie! Długo już tak ćwiczysz? - przetarłem oczy i usiadłem w siadzie skrzyżnym.
- Dwie godziny. Mogłeś spać dalej, uroczo wyglądasz gdy śpisz - zachichotałem, po czym wstałem i usiadłem na podłodze naprzeciwko niego.
- Kai... ty naprawdę coś czujesz do Taemina? - spojrzałem w jego oczy z niepewnością, a zarazem smutkiem. \
- Nie. - Odpowiedział krótko i oschle. - A ty lubisz Krystal?
- Nie - spuściłem głowę w dół - Nie jesteśmy, nie byliśmy i nie będziemy razem. KyungStal isn't real. - zaśmialiśmy się oboje. Kai złapał moje dłonie i patrzył w moje oczy.
- But KaiSoo is real - splótł nasze palce i uśmiechnął się szeroko. - No chodź tu! - rozłożyłem ręce wzdłuż, a chłopak wtulił się w moje ramiona oraz delikatnie popchnął mnie na ziemię.
- Nawet nie wiesz jak za tym i za tobą tęskniłem! - Oplotłem jego biodra swoimi nogami i zaśmiałem się głośno. Nawet nie chcę widzieć jak teraz wyglądamy, a zgaduję, że wygląda to bardzo komicznie.
- Hyung... - powiedział szeptem chłopak, którego tuliłem. Odsunął się ode mnie, aby dobrze widzieć moją twarz, ale dalej byliśmy w uścisku.
- Tak, Jongin? - położyłem dłoń na jego policzku i spojrzałem głęboko w oczy chłopaka oraz uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
- Kocham Cię... - szepnął ciszej brunet i złożył delikatny pocałunek na moich ustach oraz przytulił mnie raz jeszcze. Moje serce zabiło dziesięć razy mocniej, a z żołądka wyleciało stado motylków. Byłoby idealnie gdyby nie jeden, drobny szczegół...
- Kai... - powiedziałem równie cichym głosem.
- Tak? - znów odsunął się ode mnie i spojrzał na moją twarz z uśmiechem.
- Śmierdzisz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz