czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 17

* Chen *
Wziąłem głęboki wdech i zapukałem do drzwi Suho. Boję się tego spotkania, bo nie mam pojęcia co mam mu powiedzieć. "Siema stary, zostaję"? Brzmi zbyt banalnie. "Pomimo tego, że cię kocham, dalej zostanę w tym zespole, bo miłość nie istnieje"? Zbyt... dziwne. Chwyciłem oraz pociągnąłem za klamkę. Chłopak siedział na łóżku, twarzą do okna i opierał brodę na gitarze. Podrapałem się po włosach, po czym usiadłem obok niego. Suho odwrócił się w moją stronę. Dopiero teraz mogłem dostrzec łzy, które spływały po policzkach i napuchnięte od płaczu oczy. Położył gitarę na podłodze, ale tym razem nie odwrócił się w moją stronę.
- Jednak nie odchodzę z zespołu. Chłopcy dużo mi wytłumaczyli, doradzili i... w ogóle. Chciałbym cię za wszystko... - Suho wciął się w zdanie.
- Przeprosić? Nie musisz, ja powinienem to zrobić - spojrzał na moją twarz - okłamałem cię, mówiąc, że nic dla mnie znaczysz. Skłamałem też, kiedy mówiłem, że mi się nie podobało. Oszukiwałem samego siebie, gdy mówiłem, że cię nie kocham... Dopiero jak powiedziałeś, że odchodzisz, zrozumiałem, że długo bez ciebie nie wytrzymam. Biłem się z myślami, że mógłbym cię stracić, że nie zobaczyłbym twojej uśmiechniętej twarzy już nigdy więcej... ja... Błagam cię o przebaczenie. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczył... Chen, ja... - twarz Suho znów zalała się łzami. Chwyciłem tył jego głowy oraz spojrzałem mu prosto w oczy.
- Wybaczam ci głupku. - uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem go z całych sił. Wiem, że lider bardzo ubolewa nad tym co się stało. Do tego zasmuciłem go swoim stwierdzeniem, że opuszczam zespół. To wszystko moja wina. Gdybym tak nie zareagował, byłoby zupełnie inaczej. Aczkolwiek teraz czuję, że przez te wydarzenia, które miały miejsce, zbliżyliśmy się do siebie. Wcześniej Suho nie przytulił mnie na dłużej niż 3 sekundy. A teraz siedzimy w uścisku przez pół minuty, chociaż mam wrażenie, że czas jednak stanął w miejscu. - Nie płacz już. To moja wina, zawsze wszystko wyolbrzymiam... - Pocałowałem czubek jego głowy i pogłaskałem go po włosach. Odsunąłem się od niego oraz wytarłem jego wilgotne policzki od płaczu. Pomimo tego, że jego oczy były podpuchnięte, policzki nabrały czerwonego koloru, a włosy były skierowane we wszystkich kierunkach świata, dalej był tym "przystojnym Suho". Uśmiechnąłem się w do niego i złożyłem pocałunek na jego czole oraz złączyłem nasze palce. Chciałbym być tak blisko niego już na zawsze, zasypiać i budzić się tuż obok jego twarzy, spędzać z nim każdą wolną chwilę oraz czuć bicie jego serca.

* D.O *
 - Przecież nie zjesz 14 pianek naraz! - Krzyknął Xiumin w moją stronę. Zignorowałem go i wepchnąłem kolejną najcudowniejszą słodycz do swoich ust. Spojrzałem na Jonghyuna, który robił to samo. Ciekawe ile on ich sobie napchał? Sześć? Wziąłem jeszcze jedną piankę do ust i poczułem bardzo dziwne uczucie w moim gardle. Drgnąłem i zatkałem swoje usta dłonią. Próbowałem jakoś przegryźć to co mam między zębami, ale było tego zbyt wiele. Ruszyłem w stronę łazienki oraz wyplułem wszystko co znajdowało się w mojej buzi. Spuściłem wodę oraz opuściłem owe pomieszczenie. Dino cieszył się jak głupi i zjadł kolejną piankę. Spojrzałem na niego i prychnąłem.
- Dwanaście zjedzonych w tym samym.czasie! - pochwalił się swoim wynikiem Dino i przybił piątkę z Chanyeolem. Wzruszyłem ramionami.
- Siedem zjedzonych, a trochę więcej wyplutych... - Powiedziałem wywracając oczami.
- Mam nadzieję, że te twoje pianki nie będą pływać w kiblu tak jak gówno Tao nad ranem. - Powiedział oburzony Sehun. Każdy z nas wybuchł śmiechem na jego słowa.
- No Przepraszam, ale dzwonił Kris i zapomniałem spuścić wodę, bo... - Nie pozwolił mu dokończyć Chanyeol.
- Bo miałeś to w dupie? - zaśmiał się.
- Bo gówno cię to obchodziło? - dodał rozbawiony Kai
- Nie no stary... gówniana sprawa! - skomentowałem całe to zdarzenie.
- Gówno wiecie! - Dodał Tao, który już nie wyrabiał ze śmiechem.
 - Może skończymy gadać o kupie, co? - Zapytał zirytowany Lay - chwilę temu jadłem i jest mi teraz trochę nie dobrze...
- Nie no stary... gówniana sprawa! - powtórzyłem zdanie w stronę Laya oraz zaśmiałem się jeszcze głośniej niż wcześniej.
- Jesteście obrzydliwi! - stwierdził Jonghyun patrząc na nas ze skrzywioną miną i wytrzeszczonymi oczami.
- To ty chyba nie słyszałeś jak Tao opowiada o seksie z Krisem! - Odparł Baekhyun i poklepał go po ramieniu. W "cudownej" i jakże zabawnej rozmowie przeszkodziło nam pukanie do drzwi. Tao krzyknął i pozwolił jakiejś osobie wejść. Do pokoju przyszedł Taemin. Każdy spojrzał na niego, a później na mnie oraz Kaia. Atmosfera w pomieszczeniu natychmiastowo zrobiła się niezręczna. Spojrzałem na swojego chłopaka i wziąłem głęboki wdech.
- Dino. Wstawaj, idziemy. - spojrzał na mnie groźnie i pociągnął bruneta za koszulkę. On odepchnął kolegę z zespołu od siebie.
- Nie musisz mnie szarpać! Opanuj się... - poprawił swój T-Shirt i ukłonił się nam, po czym wyszedł z Taeminem z pokoju Sehuna i Tao. Myślałem, że mnie przeprosi, czy coś, ale on tylko porwał Jonghyuna z pokoju i to w taki sposób! No ja rozumiem, że można nie panować nad swoimi uczuciami, ale żeby aż tak? Chłopak powinien pójść do psychologa a nawet psychiatry!
- A może oglądniemy jakiś film? - Zaproponował Jongin, łapiąc mnie za rękę. Każdy z nas pochwalił go i zgodził się na ten pomysł. Rozsiedliśmy się na podłodze lub łóżku, a Sehun wybrał film. Postawił na jakiś horror.
- Ale obiecałeś, że oglądniemy 50 twarzy Grey'a! - Oburzył się Tao, prawie wyrzucając swojego iphona z ręki. Znając życie tej cegle (czyt. iphone) nic by się nie stało.
 - Oglądniemy jak reszta pójdzie, okej? - odparł Sehun, włączył film i położył się na łóżku obok Baekhyuna. Film, który wybrał Sehun był... przerażający! Co chwilę z jakiegoś zakątka wyskakiwały duchy lub demony albo wchodziły w ciała ludzi. Nie boję się horrorów, w których ludzie zabijają się, jedzą, ale jeżeli chodzi o filmy ze zjawami lub innymi zjawiskami paranormalnymi... po prostu jestem pewien, że przez ten film w nocy nie zasnę. Zapewne gdy zamknę oczy, mój mózg przypomni sobie o tym co zobaczył. "Hej Kyungsoo. Śpisz? Pamiętasz tą czarną postać, co była w szafie i wciągnęła tą dziewczynę do środka? Pewnie ją zjadła albo zadźgała. Fajne, nie? A teraz śpij, dobranoc!" Jak ja siebie nienawidzę!
Przekręciłem się na drugi bok i wziąłem swój telefon. Odblokowałem go i spojrzałem na godzinę. 03:14, za minutę wybije godzina szatana... Mamo, ja nie chcę poczuć zapachu siarki i umrzeć!
- Kai, śpisz? - zapytałem go nadal patrząc na wyświetlacz telefonu.
- Teraz już nie - powiedział nieprzytomnym głosem - A co?
- Mogę dziś z tobą spać? - Okej... pozostało jeszcze parę sekund, więc liczę na to, że Jongin się zgodzi.
- Jasne, chodź - odsunął się trochę dalej od miejsca, w którym wcześniej leżał. Spojrzałem po raz ostatni na zegarek. 03:15... wyskoczyłem z łóżka, prawie potykając się o swoje nogi i wskoczyłem do łóżka Kaia. Przytuliłem się do jego nagiej klatki piersiowej z całych sił i wsłuchiwałem się w bicie jego serca. Biło równomiernie, uderzenie za uderzeniem. Uspokoiłem i zwolniłem swój oddech oraz zamknąłem oczy, kładąc głowę na jego torsie. Chłopak owinął rękę wokół moich bioder i pocałował moje ramię, a następnie położył głowę na poduszkę. Wziąłem głęboki oddech, po czym natychmiastowo zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon pobrany z Szablownicy.