- Usiądź D.O, nie stój tak... - powiedział ojciec Suho oraz wskazał na kanapę, bym usiadł na wskazanym miejscu.
- Nie, dziękuję, postoję. - ukłoniłem się w jego stronę i oparłem się o framugę drzwi. Poczułem ciepło na ramieniu. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem Park Chanyeola, który śmiał się.
- Widać czemu - naciągnął mój golf od swetra. Tak, tak... to przez malinki. Na szyi mam ich cztery: dwie z prawej strony, jedną z lewej i jedna z tyłu. Na klatce piersiowej znajdzie się ich więcej... o wiele więcej!
- Aishh... - syknąłem w jego stronę i poprawiłem go. Owszem, nie siadam, bo wszystko mnie boli. Dosłownie! Pierwszy raz w dupę boli, więc nie śpiesz się z tym uczniu, studencie, bo na lekcjach nie wysiedzisz. Ale z drugiej strony... Dla takiej przyjemności było warto! Kai jest dobry w te klocki. Trzy razy mi to udowodnił! Łóżko, prysznic i wanna stają się moimi ulubionymi przedmiotami w dormie. Nawet nie wiesz jak szybko się po tym zasypia. W moim przypadku czas oczekiwania na sen zmniejszył się trzykrotnie.
- Chyba musimy porozmawiać hyung... - powiedział Tao chichocząc pod nosem. Wstał z sofy i złapał mój nadgarstek oraz pociągnął mnie za sobą do kuchni. Oparłem się o blat kuchenny, biorąc w ręce kubek z herbatą oraz napiłem się tej cieczy. - I jak było?
- Nawet nie wiesz jak super! Może i nie było okazji, ale opłacało się! - przygryzłem dolną wargę patrząc w jakiś kąt pomieszczenia.
- Ile razy piłeczka wleciała do dołka? - poruszał brwiami w zabawny sposób.
- Trzy.
- Całkiem dużo jak na rozdziewiczenie. Z resztą, raz w dupę to nie pedał, a do trzech razy się zeruje. - wziął ode mnie kubek z herbatą i napił się jej. Wzruszył do tego ramionami, jakby takie sprawy były dla niego typowe. W sumie... nie jest prawiczkiem od dwóch/trzech lat. Każdy o tym wie i każdy słyszał co się działo w jego pokoju z Krisem. Łóżko skrzypiało czasami nawet do trzeciej nad ranem, stąd te woreczki pod oczami.
- To ile razy u ciebie się wyzerował ten wynik? - spojrzałem w jego stronę z zaciekawieniem.
- W sumie... z dziesięć? - policzył na palcach i powiedział "wynik", który mu wyszedł.
- A Krisowi? - zaśmiałem się biorąc w dłoń pudełko z pepero. Wyciągnąłem z opakowania jeden patyczek i zjadłem go.
- On tylko nie jest pedałem. Kiedy nie mógł dojść, to zamieniliśmy się rolami. Skuteczne. Polecam - wykonał ruch kubka w górę i opróżnił jego zawartość. Wyglądał jakby składał jakiś toast czy coś.
- Czemu jesteś dzisiaj taki wesoły, pełen energii? Latałeś rano po dormie jak powalony! - zapytałem go z rozbawieniem w głosie.
- Tak tylko... - Postawił kubek na blacie, wziął jednego patyczka do ust i zbliżył się z nim do mnie. Uśmiechnąłem się i przybliżyłem się do niego. Ugryzłem duży kawałek słodyczy i odsunąłem się od niego wychodząc z pomieszczenia. Ruszyłem w stronę salonu, w poszukiwaniu swojego chłopaka. Niestety, nie było go tam. Poszedłem więc do jego pokoju, myśląc, że tam go znajdę. Pokonałem kilka zakrętów i drzwi aż w końcu doszedłem do jego pokoju. Zapukałem oraz otworzyłem drzwi. Na łóżku leżał, Kai, który wlepiał swój wzrok w sufit. Usiadłem obok niego bawiąc się jego włosami. Chłopak uniósł głowę oraz położył ją na moich kolanach.
- Nawet nie wiesz jak mi jest z tobą dobrze, Kyungsoo... - odpowiedział chwytając jedną z moich dłoni. Splotłem nasze palce i zachichotałem pod nosem.
- Dlaczego? - zapytałem patrząc z zaciekawieniem na jego twarz z góry.
- Jest wiele powodów - wzruszył ramionami, patrząc na nasze dłonie
- Na przykład?
- Cóż... jesteś przystojny, seksowny, świetnie śpiewasz, tak samo dobrze się ruszasz, masz przeuroczy, kwadratowy uśmiech, śliczne włosy, które szybko się przetłuszczają, jesteś dobry w łóżku, masz przecudny charakter, jesteś szczery, życzliwy, pomocny, zabawny... mógłbym wymieniać tak godzinami, wiesz? - zaśmiał się pod nosem. On jest taki kochany, ale...
- O tych włosach mogłeś nie wspominać, wiesz?- udawałem oburzonego. Skrzyżowałem ręce na piersi patrząc w sufit, tupiąc nogą o podłogę. Chłopak natychmiastowo podniósł się z moich nóg i teatralnie wywrócił oczami.
- A tego w tobie akurat nie lubię... - westchnął oraz wziął moją twarz w dłonie. - Kocham cię Kyungsoo... - przybliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłem gest, łącząc nasze dłonie w uścisku. Oderwałem się jednak od niego oraz położyłem głowę na jego ramieniu.
- Bolało bardzo? - zapytał z troską w głosie, głaszcząc moją dłoń.
- W sumie... tylko przez chwilę. - westchnąłem ciężko - czułem jakby coś mnie rozrywało od środka, ale zamieniło się to w wybuch podniecenia. Musisz tego kiedyś doznać! - zachichotałem cicho, pstrykając palcem jego nos.
- Nawet bym tego nie poczuł... - zaśmiał się. Czy on sugeruje, że mój kolega jest taki mały, czy może jego studnia jest taka głęboka? - chociaż w sumie... To jak, teraz?
- Co? N-nie... n-n-nie t-teraz!
- No widzisz! Nie dałbyś rady, skarbie.- musnął moje usta, łapiąc mnie za tył głowy. Usiadłem na jego kolanach, pogłębiając pocałunek. Tym razem to Kai otworzył szerzej wargi, a ja nie musiałem o to prosić. Nasze języki tańczyły ze sobą dzikie tańce, a oddechy stawały się coraz cięższe. Wsunąłem rękę pod jego koszulkę pocierając gorące ciało Kaia. Za jego pomocą położyliśmy na środku łóżka. Łapiąc go za dłonie, pocierałem swoim kroczem o jego, szybciej i mocniej niż zazwyczaj. Usłyszałem cichy jęk, który spowodował u mnie dreszcz podniecenia. Zjechałem ustami do jego szyji, składając na niej mokre pocałunki. Nieco głośniejsze jęki i pochwały Kaia nakręcały mnie do dalszego działania. Moja lewa ręka wylądowała na jego wypukłości oraz pocierała to miejsce mocniej niż moje biodra. Natomiast prawa dłoń podtrzymywała moje ciało na łóżku. Palce Jongina schowały się w moich włosach oraz pociągały je niekiedy. Łapiąc za zamek od jego spodni usłyszałem pukanie do drzwi. Odepchnąłem się od chłopaka, stając na podłodze i poprawiłem fryzurę oraz ubrania. Do pokoju weszli nasi rodzice, z walizkami przy nogach lub w dłoniach. Podszedłem wraz z Kaiem do naszych rodzicieli, stykając się naszymi dłońmi.
- Jedziecie już? - zapytałem ze smutną miną.
- Niestety tak... było nam tutaj bardzo miło, fajnie i przyjemnie! - powiedziała matka Jongina wskazując na resztę dorosłych.
- Mam nadzieję, że za niedługo znów się spotkamy! - rzekła moja mama uśmiechając się do nas życzliwie.
- My również. - wyszczerzył się Jongin. Rzuciłem się w ramiona moich rodziców, tuląc ich z całej siły. Z rodzicami Kaia pożegnałem się głębokim ukłonem i łapiąc ich za dłoń. Wziąłem bagaże matki oraz wyszedłem z nimi z domu, kierując się w stronę czarnego, błyszczącego BMW. Cóż... mamy pieniądze, możemy je wydawać na co chcemy. Nawet na tego szofera w środku, który nie mówi płynnie po koreańsku, gdyż jest imigrantem z kraju środka, czyli Chin. Wpakowałem walizki do bagażnika oraz po raz ostatni spojrzałem na rodziców, którzy wchodzili do samochodu, trzaskając za sobą ciężkimi drzwiami. Pomachałem im na pożegnanie, gdy auto opuszczało teren naszego dormu. Ponownie wszedłem do domu oraz zasiadłem na kanapie. Ucieszony Tao spoglądał co chwilę na telefon i widok z okna.
- Czego zęby suszysz? - zapytał lekko zirytowany Sehun, przewracając teatralnie oczami
- Odwiedzą nas jeszcze cztery osoby! - podgryzł swoją dolną.wargę, klaszcząc w ręce.
- Kris i jego rodzice? - zapytał Baekhyun obliczając coś na palcach - trzy osoby już mamy, a ta czwarta?
- Babcia Wufana? - uniósł ręce ku górze Chanyeol w geście niewiedzy. Cały zespól uderzył się otwartą dłonią w czoło, wzdychając głośno, a następnie wybuchnęliśmy śmiechem. Jesteśmy jak bracia, rozumiemy się bez słów czy gestów.
- Ale tak szczerze, kto przyjdzie? - zapytałem próbując stłumić śmiech.
- Zobaczysz - powiedział intrygująco Tao, który podbiegł w stronę drzwi, gdy tylko usłyszał głośne pukanie.
czwartek, 23 kwietnia 2015
Rozdział 22
Dziś był dzień, w którym większość członków wyjeżdża by spotkać się ze swoją rodziną. Xiumin jedzie do swojej mamy, Baek, Chanyeol i Chen wyjeżdżają do swoich rodzinnych miast, a reszta zwiedza Seul, jedzie do innego miasta lub do reszty rodziny. Sehun oczywiście jedzie do baru swojego ojca. A ja? Rodzice moi i Kaia postanowili, żebyśmy zostali w dormie, by oni mogli ze sobą porozmawiać, poznać się bliżej i w ogóle. Mi to odpowiada! Dwóch kochanków samych w domu to czysta frajda i swoboda. Usiadłem na kolanach Jongina, twarzą do niego i oplotłem ręce wokół jego szyji.
- Jakieś plany? - zapytałem go z uśmiechem. Położył dłonie na moich biodrach i zaśmiał się cicho.
- A jak myślisz? - zanurzył nos w mojej szyi i złożył na niej delikatny pocałunek. Mruknąłem cicho i odepchnąłem go od siebie.
- A może później? - musnąłem jego usta
- Nie możemy tu i teraaaz? - jęknął Kai ze skrzywieniem na twarzy.
- Jest dopiero czternasta, mamy czas. - pstryknąłem palcem jego nos.
- Przećwiczmy chociaż grę wstę... - przerwałem mu kolejnym pocałunkiem. - A to z jakiej okazji?
- Za każdym razem gdy wspomnisz o seksie zostaniesz w ten sposób ukarany..
- To ja zgadzam się na taką karę! Wiesz... twój penis jest całkiem - chłopak sam sobie przerwał, ustawiając usta w odpowiedniej do pocałunku pozycji. Uniosłem lewą brew do góry i spojrzałem na niego. Ciekawe jaki?
- No dokończ - oczekiwałem na odpowiedź z wielką ciekawością.
- Nie możesz mnie po prostu pocałować? - zbliżył się w kierunku mojej twarzy, ale ja odsunąłem się.
- Nie. Dokończ. Jaki jest mój penis? - skrzyżowałem ręce na piersi oraz wstałem z jego kolan.
- Całkiem-całkiem - złapał mój nadgarstek i pociągnął mnie do siebie, sprawiając, że zawisłem nad nim.
- To znaczy? - uśmiechnąłem się diabelsko. Widziałem jak chłopak z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej zamieszany w tej całej sytuacji.
- No... nie jest taki mały jak się wydaje. Ale dalej zbyt mały na dominację, kochanie - pociągnął mnie za głowę składając pocałunek na moich ustach. Chłopak wstał z kanapy, a ja splotłem nogi wokół jego bioder. Chłopak złapał mnie za uda i ruszył w stronę jego pokoju. Gdy doszliśmy do owego pomieszczenia chłopak zamknął za sobą drzwi na klucz. Położył mnie na łóżku i ściągnął z siebie koszulkę. Położył dłonie po dwóch stronach, obok mojej głowy wisząc nade mną. Rozszerzyłem usta, pozwalając mu na wstęp jego języka do mojej jamy ustnej. Moje dłonie błądziły po ciele Kaia, a jego pieściły mojego sutka przez T-shirt. Oderwał się ode mnie, pozbył się go i wrócił do poprzedniej czynności. Poczułem dreszcze podniecenia oraz podwyższoną temperaturę swojego ciała. Uniosłem biodra ku górze i pocierałem nimi o kroczę Kaia. Chłopak odwzajemnił i przyśpieszył ruchy. Usta chłopaka znalazły się na mojej szyi oraz poruszały się szybko, co dawało ogromną przyjemność i zostawiały za sobą mokre ślady, a nawet malinki. Jęczałem cicho i zanurzyłem dłoń w jego włosach. Po chwili jego wargi zaczęły zjeżdżać jeszcze niżej, aż znalazły się na moim podbrzuszu. Oderwał usta od mojego ciała i zaczął odpinać pasek moich spodni. Wiedząc jaka przyjemność mnie czeka poprawiłem poduszkę oraz położyłem się na niej wygodniej. Po chwili chłopak pozbył się i jeansów. Kładąc dłoń na bokserkach podniósł się wyżej, całując moje usta. Tym razem bez pozwolenia chłopak zaczął penetrować moją jamę ustną językiem. Jego dłoń pocierała moje krocze z lekką siłą i nie zbyt szybką prędkością. Jęczałem w jego usta, pociągając go za włosy w wyniku podniecenia. Chłopak zaczął ściągać ze mnie również bieliznę. Podniosłem biodra ku górze, by mu w tym pomóc. Złapał moje przyrodzenie, nie przestając mnie całować oraz poruszał szybko nadgarstkiem w górę i w dół co powodowało u mnie jeszcze głośniejsze jęki. Nie musiałem przejmować się tym, czy ktoś mnie słyszy, bo byliśmy sami. Wszyscy bawili się z rodziną, a my? My grzeszymy. Oderwał usta od moich, spojrzał na mnie i wziął w nie mojego penisa. Zamknąłem oczy i czułem jak jego głowa wykonywała te same ruchy co nadgarstek chwilę temu. Spletliśmy nasze palce, a ja ściskałem jego dłoń, by nie jęczeć tak głośno. Zanurzyłem dłoń w jego włosach przyśpieszając jego ruchy. Poczułem stado motylków w brzuchu. Odepchnąłem chłopaka od siebie i zmieniłem swoją rolę, czyli "z bycia dominowanym" stałem się "dominującym". On też powinien poczuć przyjemność jaką ja zazwyczaj czuję. Pocierałem dłonią o krocze Kaia oraz musnąłem jego sutka. Chłopak mruknął cicho i położył głowę na poduszce. Składałem mokre pocałunki na jego klatce piersiowej i zostawiałem za sobą malinki. Słysząc jak chłopak szepcze moje imię zjechałem językiem jeszcze niżej. Zacząłem rozpinać jego spodnie, ale widząc jak trzęsą mi się ręce, wyręczył mnie w tego Kai. Ściągnąłem jego spodnie wraz z bokserkami, przejechałem kciukiem po nasadzie jego członka i po chwili wziąłem go całego do buzi. Ignorując odruchy wymiotne, poruszałem głową w górę i dół z ogromną prędkością, a dłonią pieściłem jego sutka. Chłopak nadawał prędkości moim ruchom głowy, ruszając swoją dłonią, która była zanurzona w moich włosach. Słysząc jak chłopak dopinguje mnie do działania swoimi jękami, oderwałem usta od jego penisa, biorąc go w dłoń i ruszając nadgarstkiem. Moje wargi tłumiły jego głośne jęki, a przy okazji i moje, gdyż chłopak robił swoją dłonią to samo co ja swoją. Chłopak złapał mnie za pośladki i obrócił nas do poprzednich pozycji. Sięgnął ręką pod łóżko i wyciągnął spod niego oliwkę do ciała.
- Kai...to t-teraz? - zapytałem go z lekkim przerażeniem w oczach.
- Będę delikatny, obiecuję. - musnął moje usta i otworzył buteleczkę. Nalał odrobinę cieczy na rękę i wysmarował nią swojego penisa oraz przez chwilę poruszał nadgarstkiem w górę i w dół, by usztywnić członka. Kai rozszerzył moje nogi i zaczął drażnić moje wejście penisem. Wyjęknąłem głośno jego imię, zapominając o wcześniejszym przerażeniu. Zamknąłem oczy i splotłem nasze palce w uścisku. W pewnym momencie Kai wyrwał dłoń, a ja poczułem ból. Stopniowo Jongin zaczął we mnie wchodzić. Czułem pojedyncze łzy, które spływały po moich policzkach. Po chwili ból ustąpił i zamienił się w niesamowicie, przyjemne uczucie. Dałem Kaiowi znak, że może dalej działać skinięciem głowy. Jongin zaczął powoli ruszać biodrami w przód co wywołało u nas jęki, które stawały się głośniejsze z szybszym wepchnięciem. Chłopak złapał moje uda oraz popychał biodra z ogromną prędkością. Jongin zniżył się do mojej twarzy i stłumił pocałunkiem nasze jęki. Języki urządzały ze sobą bitwę, namiętny taniec. Poczułem stado motylków, które urządzało imprezkę w moim brzuchu. Usta Kaia zjechały aż do mojej szyi i składało na niej mokre pocałunki. Wbiłem paznokcie w jego plecy i głośno jęczałem. Dłoń Jongina złapała mojego penisa i poruszała się w górę i w dół. Czułem, że jestem bliski orgazmu.
- Kai... ja za chwilę... - nie umiałem dokończyć przez moje jęki. - Kai. Razem. Teraz... - wypowiedziałem cicho. Kai poruszał biodrami i nadgarstkiem jeszcze szybciej. Oby dwoje jęczeliśmy w tym samym momencie. Czując, że już dochodzę mój jęk przyjemności stał się najgłośniejszy, a biała ciecz wypłynęła na moją klatkę piersiową. Czując, że Kai dalej się we mnie poruszał pieściłem dłońmi jego sutka. Po chwili Jongin również doszedł, spuszczając się na mojej nodze. Położył się obok, wtulając się we mnie.
- Kocham cię Jongin... - powiedziałem głośno sapiąc
- Ja ciebie też kocham Kyungsoo - powiedział i musnął moje usta. Sięgnął do szafki nocnej po chusteczki i wytarł białą ciecz jak i nasze penisy - a teraz może pójdziemy pod prysznic, co ty na to? - powiedział z diabelskim uśmiechem.
- Jakieś plany? - zapytałem go z uśmiechem. Położył dłonie na moich biodrach i zaśmiał się cicho.
- A jak myślisz? - zanurzył nos w mojej szyi i złożył na niej delikatny pocałunek. Mruknąłem cicho i odepchnąłem go od siebie.
- A może później? - musnąłem jego usta
- Nie możemy tu i teraaaz? - jęknął Kai ze skrzywieniem na twarzy.
- Jest dopiero czternasta, mamy czas. - pstryknąłem palcem jego nos.
- Przećwiczmy chociaż grę wstę... - przerwałem mu kolejnym pocałunkiem. - A to z jakiej okazji?
- Za każdym razem gdy wspomnisz o seksie zostaniesz w ten sposób ukarany..
- To ja zgadzam się na taką karę! Wiesz... twój penis jest całkiem - chłopak sam sobie przerwał, ustawiając usta w odpowiedniej do pocałunku pozycji. Uniosłem lewą brew do góry i spojrzałem na niego. Ciekawe jaki?
- No dokończ - oczekiwałem na odpowiedź z wielką ciekawością.
- Nie możesz mnie po prostu pocałować? - zbliżył się w kierunku mojej twarzy, ale ja odsunąłem się.
- Nie. Dokończ. Jaki jest mój penis? - skrzyżowałem ręce na piersi oraz wstałem z jego kolan.
- Całkiem-całkiem - złapał mój nadgarstek i pociągnął mnie do siebie, sprawiając, że zawisłem nad nim.
- To znaczy? - uśmiechnąłem się diabelsko. Widziałem jak chłopak z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej zamieszany w tej całej sytuacji.
- No... nie jest taki mały jak się wydaje. Ale dalej zbyt mały na dominację, kochanie - pociągnął mnie za głowę składając pocałunek na moich ustach. Chłopak wstał z kanapy, a ja splotłem nogi wokół jego bioder. Chłopak złapał mnie za uda i ruszył w stronę jego pokoju. Gdy doszliśmy do owego pomieszczenia chłopak zamknął za sobą drzwi na klucz. Położył mnie na łóżku i ściągnął z siebie koszulkę. Położył dłonie po dwóch stronach, obok mojej głowy wisząc nade mną. Rozszerzyłem usta, pozwalając mu na wstęp jego języka do mojej jamy ustnej. Moje dłonie błądziły po ciele Kaia, a jego pieściły mojego sutka przez T-shirt. Oderwał się ode mnie, pozbył się go i wrócił do poprzedniej czynności. Poczułem dreszcze podniecenia oraz podwyższoną temperaturę swojego ciała. Uniosłem biodra ku górze i pocierałem nimi o kroczę Kaia. Chłopak odwzajemnił i przyśpieszył ruchy. Usta chłopaka znalazły się na mojej szyi oraz poruszały się szybko, co dawało ogromną przyjemność i zostawiały za sobą mokre ślady, a nawet malinki. Jęczałem cicho i zanurzyłem dłoń w jego włosach. Po chwili jego wargi zaczęły zjeżdżać jeszcze niżej, aż znalazły się na moim podbrzuszu. Oderwał usta od mojego ciała i zaczął odpinać pasek moich spodni. Wiedząc jaka przyjemność mnie czeka poprawiłem poduszkę oraz położyłem się na niej wygodniej. Po chwili chłopak pozbył się i jeansów. Kładąc dłoń na bokserkach podniósł się wyżej, całując moje usta. Tym razem bez pozwolenia chłopak zaczął penetrować moją jamę ustną językiem. Jego dłoń pocierała moje krocze z lekką siłą i nie zbyt szybką prędkością. Jęczałem w jego usta, pociągając go za włosy w wyniku podniecenia. Chłopak zaczął ściągać ze mnie również bieliznę. Podniosłem biodra ku górze, by mu w tym pomóc. Złapał moje przyrodzenie, nie przestając mnie całować oraz poruszał szybko nadgarstkiem w górę i w dół co powodowało u mnie jeszcze głośniejsze jęki. Nie musiałem przejmować się tym, czy ktoś mnie słyszy, bo byliśmy sami. Wszyscy bawili się z rodziną, a my? My grzeszymy. Oderwał usta od moich, spojrzał na mnie i wziął w nie mojego penisa. Zamknąłem oczy i czułem jak jego głowa wykonywała te same ruchy co nadgarstek chwilę temu. Spletliśmy nasze palce, a ja ściskałem jego dłoń, by nie jęczeć tak głośno. Zanurzyłem dłoń w jego włosach przyśpieszając jego ruchy. Poczułem stado motylków w brzuchu. Odepchnąłem chłopaka od siebie i zmieniłem swoją rolę, czyli "z bycia dominowanym" stałem się "dominującym". On też powinien poczuć przyjemność jaką ja zazwyczaj czuję. Pocierałem dłonią o krocze Kaia oraz musnąłem jego sutka. Chłopak mruknął cicho i położył głowę na poduszce. Składałem mokre pocałunki na jego klatce piersiowej i zostawiałem za sobą malinki. Słysząc jak chłopak szepcze moje imię zjechałem językiem jeszcze niżej. Zacząłem rozpinać jego spodnie, ale widząc jak trzęsą mi się ręce, wyręczył mnie w tego Kai. Ściągnąłem jego spodnie wraz z bokserkami, przejechałem kciukiem po nasadzie jego członka i po chwili wziąłem go całego do buzi. Ignorując odruchy wymiotne, poruszałem głową w górę i dół z ogromną prędkością, a dłonią pieściłem jego sutka. Chłopak nadawał prędkości moim ruchom głowy, ruszając swoją dłonią, która była zanurzona w moich włosach. Słysząc jak chłopak dopinguje mnie do działania swoimi jękami, oderwałem usta od jego penisa, biorąc go w dłoń i ruszając nadgarstkiem. Moje wargi tłumiły jego głośne jęki, a przy okazji i moje, gdyż chłopak robił swoją dłonią to samo co ja swoją. Chłopak złapał mnie za pośladki i obrócił nas do poprzednich pozycji. Sięgnął ręką pod łóżko i wyciągnął spod niego oliwkę do ciała.
- Kai...to t-teraz? - zapytałem go z lekkim przerażeniem w oczach.
- Będę delikatny, obiecuję. - musnął moje usta i otworzył buteleczkę. Nalał odrobinę cieczy na rękę i wysmarował nią swojego penisa oraz przez chwilę poruszał nadgarstkiem w górę i w dół, by usztywnić członka. Kai rozszerzył moje nogi i zaczął drażnić moje wejście penisem. Wyjęknąłem głośno jego imię, zapominając o wcześniejszym przerażeniu. Zamknąłem oczy i splotłem nasze palce w uścisku. W pewnym momencie Kai wyrwał dłoń, a ja poczułem ból. Stopniowo Jongin zaczął we mnie wchodzić. Czułem pojedyncze łzy, które spływały po moich policzkach. Po chwili ból ustąpił i zamienił się w niesamowicie, przyjemne uczucie. Dałem Kaiowi znak, że może dalej działać skinięciem głowy. Jongin zaczął powoli ruszać biodrami w przód co wywołało u nas jęki, które stawały się głośniejsze z szybszym wepchnięciem. Chłopak złapał moje uda oraz popychał biodra z ogromną prędkością. Jongin zniżył się do mojej twarzy i stłumił pocałunkiem nasze jęki. Języki urządzały ze sobą bitwę, namiętny taniec. Poczułem stado motylków, które urządzało imprezkę w moim brzuchu. Usta Kaia zjechały aż do mojej szyi i składało na niej mokre pocałunki. Wbiłem paznokcie w jego plecy i głośno jęczałem. Dłoń Jongina złapała mojego penisa i poruszała się w górę i w dół. Czułem, że jestem bliski orgazmu.
- Kai... ja za chwilę... - nie umiałem dokończyć przez moje jęki. - Kai. Razem. Teraz... - wypowiedziałem cicho. Kai poruszał biodrami i nadgarstkiem jeszcze szybciej. Oby dwoje jęczeliśmy w tym samym momencie. Czując, że już dochodzę mój jęk przyjemności stał się najgłośniejszy, a biała ciecz wypłynęła na moją klatkę piersiową. Czując, że Kai dalej się we mnie poruszał pieściłem dłońmi jego sutka. Po chwili Jongin również doszedł, spuszczając się na mojej nodze. Położył się obok, wtulając się we mnie.
- Kocham cię Jongin... - powiedziałem głośno sapiąc
- Ja ciebie też kocham Kyungsoo - powiedział i musnął moje usta. Sięgnął do szafki nocnej po chusteczki i wytarł białą ciecz jak i nasze penisy - a teraz może pójdziemy pod prysznic, co ty na to? - powiedział z diabelskim uśmiechem.
Rozdział 21
Wróciliśmy z Pekinu do Seulu, ale nie oznaczało to, że będziemy mieć czas wolny. W tym następnym dniu (czyli jutro) będziemy mieli spotkanie w telewizji. Super nie? Normalni ludzie po koncercie odpoczywają kilka dni, a my? Nie ma "zmiłuj się"! Musimy pracować jeszcze ciężej, bez względu na nasz stan fizyczny lub psychiczny. Do tego zbliża się nasz comeback, a to oznacza, że będziemy mieć jeszcze więcej obowiązków niż mieliśmy w tym miesiącu, tygodniu. Ale na szczęście dziś mają przyjechać nasi rodzice, których nie widzieliśmy od długiego czasu. Tak, rodzice! Kai załatwił nam wizytę z nimi! Czyż to nie jest wspaniałe? On, poprosił o coś "diabła" i ten "diabeł" się na to zgodził, a to graniczy z cudem. Serio! Nie raz, nie dwa błagaliśmy go o jakieś drobne sprawy, ale Soo Man nie zgadzał się na nic. Taki jest już los artysty - wszystko jest nie po twojej myśli. - Ej, D.O, dobrze wyglądam? - zapytał Baekhyun poprawiając swój czarny, niczym kruk garnitur. Wstałem z kanapy, na której siedziałem i otrzepałem go z meszku, który osiadł na jego marynarce. - Wyglądasz jak prawdziwy mężczyzna - powiedziałem dumnie, klepiąc go po ramieniu. - Czyli jak jestem ubrany w normalne ciuchy to... - nie dokończył mu Chanyeol, który położył głowę na jego ramieniu. - To wyglądasz jak pedał. Sorry. - wyszczerzył ząbki i poczochrał włosy Byuna, niszcząc przy tym jego fryzurę. Chłopak zaczął biec w kierunku jego pokoju. - Aishh! Ten dupek... zabiję cię Park Chanyeol! - krzyknął Bacon i pobiegł za nim. Zaśmiałem się na skutek tej całej sytuacji. Czyżby wrócili do siebie? Zawarli rozejm? Nie wiem... Zauważyłem smutnego Xiumina w kącie. Podszedłem do niego i wziąłem do pod ramię. - Hej hyung... co jest? - uśmiech zszedł mi z twarzy. - No bo... Moich rodziców nie będzie... - spuścił głowę i zaczął nerwowo tupać stopami o panele. - Dlaczego? - spojrzałem w jego oczy, do których napływały łzy. - Bo... moja matka jest w szpitalu... miała wypadek samochodowy. Jakiś ciul wjechał w jej auto swoim i... jest w złym stanie - głos łamał mu się aż do momentu, w którym rozpłakał się na dobre. Strumień łez spłynął mu po policzkach. Przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem chłopaka, uciszając go swoimi pocieszeniami oraz zapewnieniami, że wszystko będzie dobrze. Kurczę... aż mi zrobiło się smutno. Ich rodzina to też moja rodzina. Czuję się jakby to moja matka wylądowała w łóżku szpitalnym. Pogładziłem go po plecach i wygoniłem Xiu do łazienki by obmył twarz. Usiadłem na kanapie i zacząłem bawić się swoimi palcami. Słysząc dzwonek do drzwi, natychmiastowo wstałem oraz poprawiłem swój granatowy sweterek. To oni! Nareszcie przyjechali! Suho jako lider naszego zespołu, przywitał każdego rodzica i zaprosił ich do środka. Widząc swoich rodzicieli rzuciłem się im w ramiona. - Mamo, tato! Tak bardzo za wami tęskniłem... - odsunąłem się od nich o spojrzałem na zapłakaną twarz mojej.mamy. Wytarłem jej łzy i uśmiechnąłem się do nich czule. - Jak wam minęła podróż? - Bardzo szybko i przyjemnie. - odpowiedział mężczyzna, którego od najmłodszych lat nazywałem swoim ojcem. - Nie umiałam zasnąć tej nocy. Byłam i wciąż jestem tak podekscytowana przyjazdem do ciebie... - złapała moją dłoń i pogładziła ją. - Zmieniłeś się... - Oj mamo... usiądźmy już! - wskazałem na dłuuuuuuuugi stół, który był otoczony przez wieeeeele krzeseł. Zasiedliśmy na nich i poczekaliśmy aż reszta gości zrobi to samo. Czując czyjąś dłoń spojrzałem w tamtą stronę. Ujrzałem swojego chłopaka, który był równie uradowany przyjazdem naszych rodzicieli jak ja. Położyłem swoją dłoń na jego i wsłuchiwałem się w konwersację starszego pokolenia. Każdy rodzic cieszył się z tego, że jego syn jest zdrowy, męski i przystojny. Czas spędzony w rodzinnym gronie mijał bardzo szybko i w przyjemnej atmosferze. Rodzice opowiadali o różnych anegdotach z dzieciństwa swojego dziecka. Nie jeden z nas najadł się wielkiego wstydu. Moja mama powiedziała, że gdy byłem młodziutkim chłopaczkiem, to zamiast pomidorów kupiłem pomarańcze i zrobiłem z nich zupę. Jak to możliwe? Sam nie wiem. Ale zapewne nie była pyszna. Sam bym jej nie tknął. "Zupa pomarańczowa z czerwoną fasolą, papryką i ziemniakami". Fuj! Chociaż smakowałaby oryginalnie. Z myśli wyrwała mnie dłoń, która ściskała mój nadgarstek i pociągnęła mnie za sobą. Kai najwidoczniej chciał mnie gdzieś zaprowadzić. Ciekawe gdzie? Doszedł do jego pokoju, w którym siedzieli i moi, i jego rodzice. Ukłoniłem się im, nie wiedząc co chłopak zamierza zrobić. - Z racji tego, że pragniemy być razem i spędzić ze sobą resztę życia, prosimy was o błogosławienie na znak zgody, na nasz związek i błagamy was, abyście cieszyli się razem z nami naszym szczęściem. - powiedział Kai który złapał dłoń mojej i jego matki, patrząc na zszokowane miny każdego, kto przebywał w tym pokoju. - Ale... Jongin, jesteś moim jedynym synem... miałeś mieć dzieci, które osiągnął sławę jak ty i... - odpowiedział jego ojciec, przejeżdżając palcami po włosach. Westchnął ciężko i uderzył się w czoło - syn gejem... co ludzie powiedzą? - Tato, nie rozumiesz, że moje dziecko będzie przeżywać piekło, tak jak twoje w tej chwili? - uniósł ręce ku górze w wyniku zdenerwowania się. - Panie Kim... powinien pan pozwolić synu na związek z Kyungsoo i życzyć im szczęścia. Są dorośli, wiedzą co robią, a miłość przecież nie wybiera. - Odpowiedziała moja matka kładąc ręce na moim ramieniu. - Zgadzam się. Dzieci powinny być szczęśliwe, a my im tej radości zabrać nie możemy... - dopowiedziała rodzicielka Jongina patrząc na swojego męża. - Co na to media, wytwórnia, manager? - Zapytał mój ojciec - O to się nie martw. Nikt się o niczym od naszego CEO nie dowie. On ma kasę, przekupi wszystko i wszystkich. - uśmiechnąłem się w jego stronę łapiąc Kaia za dłoń. - Pozwólcie nam być razem, błagamy... - moja mama położyła dłon na moim policzku i pogładziła je. Podniosła rękę nieco wyżej i wykonała ruch kciukiem w kształcie krzyżyka, a następnie przytuliła mnie. Zrobiła to również matka Kaia. Ojcowie początkowo nie byli zachwyceni ową wieścią, ale jakoś zrozumieli powagę sytuacji i pobłogosławili nas. - Nie skrzywdź go, błagam... - powiedziała moja mama głaszcząc Jongina po ramieniu. Wytarła drugą dłonią łzy wzruszenia, które spływały po jej policzkach i uśmiechnęła się delikatnie. - Ty też nie zrań mojego syna - zagroziła palcem mama Jongina w moją stronę. Uniosłem ręce ku górze, w geście niewinności oraz zachichotałem cicho. Rodzice opuścili nasz dorm, a my? My cieszyliśmy się tym, że w końcu ktoś nas zrozumiał i będzie nas wspierać na przekór wszystkiemu oraz wszystkim. Wziąłem szybki prysznic i wszedłem do łóżka Jongina, kładąc się na jego torsie. Owszem. Nie mieszkam już z Layem i Baekiem, bo zamieniliśmy się pokojami. Wsłuchiwałem się w rytm bicia jego serca, które działało na mnie usypiająco. Po chwili powiedziałem chłopakowi "dobranoc" i zasnąłem, czując ciepłe wargi mojego kochanka na czubku głowy.
Rozdział 20
Wtulałem się w ramiona chłopaka, czując jak pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Odsunąłem się od niego oraz wytarłem je kciukiem i zaśmiałem się w jego stronę.
- Jeszcze nikt, nigdy nie zrobił czegoś takiego dla mnie... kocham cię Kai... - spojrzałem w jego oczy i uśmiechnąłem się. Chłopak nachylił się, złapał moją twarz w dłonie i złożył pocałunek na moich ustach. Natychmiastowo przestałem płakać i skupiłem się na pocałunku. Nie trwał on zbyt długo ponieważ po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie. Rozsiadłem się na kocu, biorąc szklane naczynie z winem i napiłem się trunku, a następnie odłożyłem lampkę wina obok mnie. Położyłem się na kocu i podparłem się łokciami oraz spojrzałem na gwiazdy.
- Wiesz Kyungsoo... zawsze kiedy było mi smutno, źle, miałem jakiś problem lub gdy byłem szczęśliwy wychodziłem wieczorem na dwór i wpatrywałem się w gwiazdy. - położył się na moim brzuchu i bawił się swoimi smukłymi, długimi palcami.
- A teraz, dlaczego spoglądasz na gwiazdy? - zapytałem go oraz spojrzałem na jego twarz z wyczekiwaniem.
- Teraz jestem wyjątkowo szczęśliwy,ogarnia mnie euforia i... podniecenie wewnętrzne? Nie wiem jak to nazwać, ale przy tobie staję się szczęśliwszym, weselszym, czuję motylki w brzuchu... - podniósł się ze mnie i spojrzał prosto w moje oczy - Kyungie kocham cię. Kocham cię od pierwszego dnia, w którym cię zobaczyłem. Miałeś taką śmieszną grzywkę i włosy... - zachichotał i pstryknął mój nos, ale szybko spoważniał - Kocham cię, bardzo cię kocham... - zawisnął nade mną, kładąc dłonie obok moich i oparł się na nich. Przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Zanurzyłem dłoń w jego włosach i odwzajemniłem gest. Otworzyłem wargi szerzej, pozwalając mu na wejście "smoka do jamy". Tak też zrobił. Wtargnął językiem do środka oraz wsunął dłoń pod moją koszulkę. Moje ciało ogarnął dreszcz podniecenia, a temperatura znacznie wzrosła. Pocierał kciukiem mojego sutka, a miejsce pocałunków zmienił na moją szczękę, zjeżdżając aż do szyi. Poczułem jego język i wargi, które zostawiały po sobie mokre ślady. Zaczął ssać moją skórę, zostawiając za sobą malinkę, która miała znaczyć, że jestem jego własnością. Zniżył dłoń do mojego krocza i pocierał je mocno. Jęknąłem głośno, podnosząc przy tym biodra z podniecenia. Zjechał głową na wysokość wypukłości, którą właśnie pocierał. Pocałował ją i złapał za pasek od spodni. Chwyciłem jego dłonie, zatrzymując jego czyny. Spojrzał na mnie pytająco.
- Błagam, nie dziś... - wydyszałem, ciężko dysząc.
- Ale twoja anakonda tego chce... - powiedział Kai dotykając palcem moje krocze. Wywołało to u mnie ponowny dreszcz podniecenia i cichy jęk.
- Jongie... dokończmy to wieczorem, albo kiedy indziej. Okej? - próbowałem opanować swój ciężki oddech. Kai ponownie pocałował moje krocze, patrząc na mnie z dołu. Ponownie jęknąłem, czując gorące rumienie na policzkach. - Kai... - chłopak ponowił czynność i sprytnie odpiął pasek oraz zsunął ze mnie spodnie do wysokości kolan. Podwinął moją koszulkę kh górze i musnął mojego sutka raz jeszcze. Zamknąłem oczy i oblizałem suche wargi. Pocierał moje bokserki z ogromną prędkością i mocnym naciskiem jęczałem z przyjemności. Język chłopaka pieścił mojego sutka. Uniosłem biodra ku górze w geście podniecenia. Zjechał językiem i ściągnął ze mnie bieliznę. Przejechał językiem nasadę mojego penisa co wywołało u mnie jeszcze głośniejszy jęk. Wziął całego członka w usta oraz poruszał głową w górę i w dół w bardzo szybkim tempie. Zanurzyłem dłoń i palce w jego włosach oraz przyśpieszyłem jego ruchy popychając jego głowę w przód. Motylki ogarnęły moje ciało raz jeszcze. Nie zwracałem już uwagi na swoje jęki i dopingowałem go działań jeszcze bardziej. Oderwał usta od mojego penisa i wziął go w dłoń, wykonując te same ruchy co głową chwilę temu. Składał na moich ustach śmiałe i namiętne pocałunki, nie prosząc o pozwolenie na wtargnięcie swoim językiem do mojej jamy ustnej. Czułem, że jestem bliski orgazmu. Powiedziałem to w jego stronę, odpychając go od siebie. Poruszał nadgarstkiem jeszcze szybciej i mocniej ścisnął mojego penisa, oblizując przy tym wargi. Jęczałem jeszcze głośniej, a gdy poczułem, że biała ciecz wypłynęła wprost do ust Jongina wydałem z siebie najgłośniejszy krzyk, na znak tego, że doszedłem. Chłopak połknął ciecz i uśmiechnął się. Wziąłem głęboki oddech i położyłem rękę na czole. Jongin założył na mnie bokserki i spodnie raz jeszcze oraz położył się obok mnie. Próbowałem uspokoić swój oddech, co całkiem dobrze mi wychodziło. Położyłem się na jego ramieniu i zaśmiałem się. Zapewne gdy jęczę to brzmię zabawnie...
- Było warto? - zapytał Jongin i zawinął moje włosy wokół palca i pogłaskał je.
- Może... - powiedziałem obojętnie o spojrzałem na twarz chłopaka, która zakpiła ze mnie. Położył dłoń na moim kroczu i ścisnął je co wywołało u mnie głośny jęk. Stłumiłem usta ręką, wziąłem nadgarstek Kaia i odepchnąłem go, śmiejąc się cicho. - To też ci się podobało. - musnął linię mojej szczęki i zjechał aż do mojej szyi. Mruknąłem cicho i odsunąłem głowę, pozwalając mu na kontynuację. - to też... wszystko co zrobiłbym spodobałby ci się. A wiesz dlaczego? - wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę. Kiwnąłem głową w lewo i prawo na znak niewiedzy. - Bo to ja dominuję! - pokazał mi język i zaśmiał się. Wywróciłem teatralnie oczami i westchnąłem.
- Dlaczego ja nie mogę dominować? - zrobiłem smutną minę.
- Ponieważ nie nadajesz się do tego. Jesteś wrodzony do bycia na dole... - chciał pocałować mój policzek, ale odepchnąłem go do siebie na koc i zwisnąłem na nim. Zaśmiał się cicho gdy zacząłem składać pocałunki na jego szyi, zostawiając za sobą mokre ślady. Kai mruknął i odsunął głowę pozwalając mi na dalsze ruchy. Wsunąłem dłoń pod koszulkę i masowałem jego ciało, które miało tak samo ciepłą temperaturę jak i ja. Uniósł biodra ku górze i pocierał nimi o moje krocze. Odwzajemniłem gest oraz przyśpieszyłem go. Dosięgnąłem ręką na wysokość jego sutka i pocierałem go. Jongie nie wydawał z siebie żadnych odgłosów. Dziwne... prawą ręką zjechałem do jego krocza i złapałem je mocno, robiąc malinkę na jego szyi. Nic. Ani jednego jęku. Oderwałem swoje usta i usiadłem plecami do niego. Jak on może znosić takie przyjemności? No jak?
- A już zaczynało mi się podobać... - powiedział smutnym głosem. - Kyungsoo. Nie obrażaj się, podniecasz mnie, ale nie potrafię wydać z moich ust jęku... - przytulił mnie od tyłu i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnąłem się i odwróciłem się w jego stronę, wtulając się w jego umięśnione ramiona. Skurczyłem się czując chłód, który otulił moje ciało. - Chodźmy już, co? Wino i resztę rzeczy weźmy do pokoju, okej?- pocałował czubek mojego nosa i zaśmiał się. Wstał z koca oraz wziął kosz z jedzeniem i butelkę wina. Ja poskładałem koc i wziąłem go wraz ze szklanymi naczyniami, w których był trunek. Zeszliśmy po schodach w dół do pokoju i tam zrobiliśmy sobie małą ucztę, karmiąc siebie nawzajem. Czas upłynął bardzo szybko, nawet nie zdaliśmy sobie sprawę, że o godzinie pierwszej w nocy poszliśmy spać.
- Jeszcze nikt, nigdy nie zrobił czegoś takiego dla mnie... kocham cię Kai... - spojrzałem w jego oczy i uśmiechnąłem się. Chłopak nachylił się, złapał moją twarz w dłonie i złożył pocałunek na moich ustach. Natychmiastowo przestałem płakać i skupiłem się na pocałunku. Nie trwał on zbyt długo ponieważ po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie. Rozsiadłem się na kocu, biorąc szklane naczynie z winem i napiłem się trunku, a następnie odłożyłem lampkę wina obok mnie. Położyłem się na kocu i podparłem się łokciami oraz spojrzałem na gwiazdy.
- Wiesz Kyungsoo... zawsze kiedy było mi smutno, źle, miałem jakiś problem lub gdy byłem szczęśliwy wychodziłem wieczorem na dwór i wpatrywałem się w gwiazdy. - położył się na moim brzuchu i bawił się swoimi smukłymi, długimi palcami.
- A teraz, dlaczego spoglądasz na gwiazdy? - zapytałem go oraz spojrzałem na jego twarz z wyczekiwaniem.
- Teraz jestem wyjątkowo szczęśliwy,ogarnia mnie euforia i... podniecenie wewnętrzne? Nie wiem jak to nazwać, ale przy tobie staję się szczęśliwszym, weselszym, czuję motylki w brzuchu... - podniósł się ze mnie i spojrzał prosto w moje oczy - Kyungie kocham cię. Kocham cię od pierwszego dnia, w którym cię zobaczyłem. Miałeś taką śmieszną grzywkę i włosy... - zachichotał i pstryknął mój nos, ale szybko spoważniał - Kocham cię, bardzo cię kocham... - zawisnął nade mną, kładąc dłonie obok moich i oparł się na nich. Przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Zanurzyłem dłoń w jego włosach i odwzajemniłem gest. Otworzyłem wargi szerzej, pozwalając mu na wejście "smoka do jamy". Tak też zrobił. Wtargnął językiem do środka oraz wsunął dłoń pod moją koszulkę. Moje ciało ogarnął dreszcz podniecenia, a temperatura znacznie wzrosła. Pocierał kciukiem mojego sutka, a miejsce pocałunków zmienił na moją szczękę, zjeżdżając aż do szyi. Poczułem jego język i wargi, które zostawiały po sobie mokre ślady. Zaczął ssać moją skórę, zostawiając za sobą malinkę, która miała znaczyć, że jestem jego własnością. Zniżył dłoń do mojego krocza i pocierał je mocno. Jęknąłem głośno, podnosząc przy tym biodra z podniecenia. Zjechał głową na wysokość wypukłości, którą właśnie pocierał. Pocałował ją i złapał za pasek od spodni. Chwyciłem jego dłonie, zatrzymując jego czyny. Spojrzał na mnie pytająco.
- Błagam, nie dziś... - wydyszałem, ciężko dysząc.
- Ale twoja anakonda tego chce... - powiedział Kai dotykając palcem moje krocze. Wywołało to u mnie ponowny dreszcz podniecenia i cichy jęk.
- Jongie... dokończmy to wieczorem, albo kiedy indziej. Okej? - próbowałem opanować swój ciężki oddech. Kai ponownie pocałował moje krocze, patrząc na mnie z dołu. Ponownie jęknąłem, czując gorące rumienie na policzkach. - Kai... - chłopak ponowił czynność i sprytnie odpiął pasek oraz zsunął ze mnie spodnie do wysokości kolan. Podwinął moją koszulkę kh górze i musnął mojego sutka raz jeszcze. Zamknąłem oczy i oblizałem suche wargi. Pocierał moje bokserki z ogromną prędkością i mocnym naciskiem jęczałem z przyjemności. Język chłopaka pieścił mojego sutka. Uniosłem biodra ku górze w geście podniecenia. Zjechał językiem i ściągnął ze mnie bieliznę. Przejechał językiem nasadę mojego penisa co wywołało u mnie jeszcze głośniejszy jęk. Wziął całego członka w usta oraz poruszał głową w górę i w dół w bardzo szybkim tempie. Zanurzyłem dłoń i palce w jego włosach oraz przyśpieszyłem jego ruchy popychając jego głowę w przód. Motylki ogarnęły moje ciało raz jeszcze. Nie zwracałem już uwagi na swoje jęki i dopingowałem go działań jeszcze bardziej. Oderwał usta od mojego penisa i wziął go w dłoń, wykonując te same ruchy co głową chwilę temu. Składał na moich ustach śmiałe i namiętne pocałunki, nie prosząc o pozwolenie na wtargnięcie swoim językiem do mojej jamy ustnej. Czułem, że jestem bliski orgazmu. Powiedziałem to w jego stronę, odpychając go od siebie. Poruszał nadgarstkiem jeszcze szybciej i mocniej ścisnął mojego penisa, oblizując przy tym wargi. Jęczałem jeszcze głośniej, a gdy poczułem, że biała ciecz wypłynęła wprost do ust Jongina wydałem z siebie najgłośniejszy krzyk, na znak tego, że doszedłem. Chłopak połknął ciecz i uśmiechnął się. Wziąłem głęboki oddech i położyłem rękę na czole. Jongin założył na mnie bokserki i spodnie raz jeszcze oraz położył się obok mnie. Próbowałem uspokoić swój oddech, co całkiem dobrze mi wychodziło. Położyłem się na jego ramieniu i zaśmiałem się. Zapewne gdy jęczę to brzmię zabawnie...
- Było warto? - zapytał Jongin i zawinął moje włosy wokół palca i pogłaskał je.
- Może... - powiedziałem obojętnie o spojrzałem na twarz chłopaka, która zakpiła ze mnie. Położył dłoń na moim kroczu i ścisnął je co wywołało u mnie głośny jęk. Stłumiłem usta ręką, wziąłem nadgarstek Kaia i odepchnąłem go, śmiejąc się cicho. - To też ci się podobało. - musnął linię mojej szczęki i zjechał aż do mojej szyi. Mruknąłem cicho i odsunąłem głowę, pozwalając mu na kontynuację. - to też... wszystko co zrobiłbym spodobałby ci się. A wiesz dlaczego? - wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę. Kiwnąłem głową w lewo i prawo na znak niewiedzy. - Bo to ja dominuję! - pokazał mi język i zaśmiał się. Wywróciłem teatralnie oczami i westchnąłem.
- Dlaczego ja nie mogę dominować? - zrobiłem smutną minę.
- Ponieważ nie nadajesz się do tego. Jesteś wrodzony do bycia na dole... - chciał pocałować mój policzek, ale odepchnąłem go do siebie na koc i zwisnąłem na nim. Zaśmiał się cicho gdy zacząłem składać pocałunki na jego szyi, zostawiając za sobą mokre ślady. Kai mruknął i odsunął głowę pozwalając mi na dalsze ruchy. Wsunąłem dłoń pod koszulkę i masowałem jego ciało, które miało tak samo ciepłą temperaturę jak i ja. Uniósł biodra ku górze i pocierał nimi o moje krocze. Odwzajemniłem gest oraz przyśpieszyłem go. Dosięgnąłem ręką na wysokość jego sutka i pocierałem go. Jongie nie wydawał z siebie żadnych odgłosów. Dziwne... prawą ręką zjechałem do jego krocza i złapałem je mocno, robiąc malinkę na jego szyi. Nic. Ani jednego jęku. Oderwałem swoje usta i usiadłem plecami do niego. Jak on może znosić takie przyjemności? No jak?
- A już zaczynało mi się podobać... - powiedział smutnym głosem. - Kyungsoo. Nie obrażaj się, podniecasz mnie, ale nie potrafię wydać z moich ust jęku... - przytulił mnie od tyłu i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnąłem się i odwróciłem się w jego stronę, wtulając się w jego umięśnione ramiona. Skurczyłem się czując chłód, który otulił moje ciało. - Chodźmy już, co? Wino i resztę rzeczy weźmy do pokoju, okej?- pocałował czubek mojego nosa i zaśmiał się. Wstał z koca oraz wziął kosz z jedzeniem i butelkę wina. Ja poskładałem koc i wziąłem go wraz ze szklanymi naczyniami, w których był trunek. Zeszliśmy po schodach w dół do pokoju i tam zrobiliśmy sobie małą ucztę, karmiąc siebie nawzajem. Czas upłynął bardzo szybko, nawet nie zdaliśmy sobie sprawę, że o godzinie pierwszej w nocy poszliśmy spać.
Rozdział 19
Obudziłem się, czując ciężar na swoim ramieniu. Otworzyłem oczy i ujrzałem Kaia, który przez całą noc służył mi za poduszkę. Jongin nie spał już oraz przyglądał się mi z uśmiechem na ustach. Podniosłem głowę i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. Chłopak chciał go pogłębiać, ale odpuściłem sobie tej rozkoszy. Spojrzałem na biały zegar z czarnymi wskazówkami, który pokazywał godzinę 7:52. Przetarłem swoje oczy dłońmi i oparłem głowę o ramię Jongina, złączając przy tym nasze dłonie. Westchnąłem cicho i spojrzałem na sufit.
- O czym myślisz? - Spytał Kai, potrząsając moją dłonią.
- O wiesz czym... Nie, że chcę tego robić teraz, bo... boję się, że będę w tym kiepski. A z drugiej strony... nie wiem na czym polega ten cały orgazm czy jak to się tam nazywa... - Ponownie westchnąłem i przygryzłem swoją dolną wargę. Chłopak zachichotał i poczochrał moje włosy
- Nie masz się czego martwić, bo to ja dominuję. - pocałował moją szyję, delikatnie ją przygryzając. Jęknąłem cicho oraz oblał mnie dreszcz podniecenia - Ale, nie śpieszy mi się z tym. Planuję zrobić to z tobą w dalszej przyszłości, w romantycznych okolicznościach. Ale...- Ponownie pocałował moją szyję. Ściągnął z nas kołdrę i znalazł się nade mną, kontynuując swoją czynność. Zamknąłem oczy, czując jego język i wargi na swoim ciele. Zanurzyłem dłoń w jego włosach oraz oddałem się mu całkowicie. Przecież mieliśmy to robić później... Uniosłem swoje biodra oraz zacząłem poruszać nimi. Chłopak odwzajemnił ruchy oraz przyśpieszył je. Jęknąłem cicho, gdy dłoń Jongina zaczęła drażnić mojego prawego sutka. Kai ściągnął ze mnie koszulkę i rzucił ją na ziemię. Zjechał językiem, aż do mojej klatki piersiowej oraz zaczął ssać, lizać, a niekiedy przygryzać moją brodawkę. Chłopak dalej nie próżnował i wsunął swoją dłoń pod moją bieliznę, która służyła mi za piżamę. Jęknąłem głośno, gdy złapał moje przyrodzenie oraz zaczął poruszać nadgarstkiem w górę i w dół z wielką prędkością. Oderwał usta od mojego sutka i zaczął całować moje wargi. Wbiłem paznokcie w jego plecy, powstrzymując się od kolejnych jęków. Jongin ściągnął ze mnie bokserki, które miałem na sobie i oderwał się od mojej twarzy. Uśmiechnął się w moją stronę oraz wziął mojego penisa do ust. Wyszeptałem jego imię i gniotłem poduszkę w wyniku podniecenia. Zaczął poruszać głową w tym samym tempie jak dłonią chwilę temu oraz splótł nasze palce. Chłopak zaczął lizać górną część mojego penisa i przygryzać ją, co powodowało u mnie głośne jęki. Zamknąłem oczy oraz zanurzyłem lewą dłoń w jego włosach i owijałem je wokół palców. Odsunął się od mojego przyrodzenia oraz złożył pocałunek na moich ustach, ponownie zaczął ruszać dłonią wzdłuż mojego penisa z ogromną prędkością. Poczułem stado motylków w środku mnie i dziwne uczucie w moich genitaliach. Położyłem dłoń na torsie Jongina i odepchnąłem go od siebie
- Kai ja chyba... dochodzę... - wysapałem ciężko, patrząc na diabelski uśmiech Jongina. Chłopak zaczął ruszać nadgarstkiem jeszcze szybciej, a po chwili wziął mojego penisa do ust. Poczułem jak ciepła ciecz wypłynęła z niego, prosto do buzi Kaia. Położyłem głowę na poduszce i zacząłem głośno oddychać. Mój chłopak zaśmiał się ze mnie, wycierając swoje usta.
- Teraz już wiesz co to jest orgazm, skarbie. - położył się obok mnie. Będąc w dalszym szoku usiadłem i przetarłem twarz dłońmi.
- Idę wziąć p-prysznic... - Wstałem z łóżka, wziąłem swoje bokserki z ziemi, a z szafy wyciągnąłem nowe ubrania , w których będę dzisiaj. Otworzyłem drzwi do łazienki, wszedłem do wanny i zrobiłem sobie pół godzinną kąpiel. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Kai po raz pierwszy zobaczył mnie nagiego... czuję się tak głupio, a zarazem jest mi tak przyjemnie, czuję się jak na haju, nic mnie nie obchodzi, jestem wyluzowany i dalej czuję motylki w środku mojego ciała. Mam nadzieję, że nikt nie słyszał moich jęków.
Usiadłem na krześle, obok Jongina i wziąłem w dłonie pałeczki, którymi nabrałem udko kurczaka w pięknej, złocistej panierce. Oblizałem swoje wargi i wziąłem je do ust, gryząc kawałek. Przeżułem mięso z ogromną przyjemnością. Zamknąłem na chwilę oczy, rozkoszując się smakiem.
- Ej, D.O wyglądasz jakbyś po raz pierwszy jadł kurczaka. - zaśmiał się Sungmin oraz szturchnął mnie łokciem. Otworzyłem oczy i ugryzłem kolejny kawałek kurczaka.
- Nie stresuj młodego, może mu smakuje - powiedział Leeteuk i nabrał w pałeczki ryż. Spojrzałem na Eunhyuka, który karmił swojego Donghae. Uśmiechnąłem się na ich widok i kontynuowałem konsumowanie kurczaka. Usłyszeliśmy dźwięk jakiejś piosenki. Heechul wyciągnął telefon z kieszeni i odebrał go oraz włączył opcję, która pozwalała nam na słuchanie jego konwersacji.
- Dzień dobry panie Lee. Jak mija panu dzień? - zapytał i połknął jedzenie.
- Świetnie. Mam dla was równie dobrą wiadomość, dzisiejszy koncert nie odbędzie się z problemów technicznych, natomiast jutrzejszy będzie trwał pół godziny dłużej. - Odpowiedział głos ze słuchawki. Każdy z nas uśmiechnął się na te słowa i parę osób przybiło sobie piątki.
- Dziękuję za wiadomość i życzę panu miłego dnia. - odpowiedział mu uradowany Heenim
- Ja wam również. Pracujcie ciężko! - Rzekł mężczyzna i rozłączył się. Heechul położył telefon na stole, wstał i zaczął tańczyć jakieś dzikie tańce. Z resztą wiele innych osób zrobiło to samo. Ja dalej jadłem swojego kurczaka. Poczułem czyjeś usta na policzku i odwróciłem się w tamtą stronę.
- Zabieram cię dzisiaj na romantyczną kolację! - Wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę i nabrał kolejną porcję ryżu w pałeczki oraz zjadł ją. Miał ma myśli randkę? Brzmi świetnie! Mam nadzieję, że nie dojdzie do podobnej sytuacji, gdyż chyba nie jestem na to gotów. To znaczy... nie boję się momentu, w którym Kai we mnie wejdzie, ale krępuje mnie nagość. Nigdy nie widziałem Jongina bez ubrań, serio. Sehuna albo Baekhyuna widziałem i to nieraz. Oh uwielbia chodzenie po domu na golasa. A Byuna widziałem bez ubrań w łazience, gdy brał prysznic. Nie mam jakiejś traumy, bo przecież mam taką samą budowę ciała. Albo... widziałem raz Jongina nagiego, gdy Chanyeol ściągnął z niego ręcznik. To trochę dziwne uczucie, gdy masz męskie genitalia tuż przed swoją twarzą. Wziąłem do ust resztki kurczaka i połknąłem je z uśmiechem.
Kai trzymał mnie za biodra i prowadził gdzieś po schodach. Miałem na swoich oczach chustkę, przez co nic nie widziałem. Tak bardzo chciałbym usiąść i coś wypić. Nie koniecznie sok, ale wino zaspokoiłoby moje pragnienie. No co? Jestem wymagający!
- Długo jeszczeeee? - zapytałem lekko zmęczony wchodzeniem po schodach w górę.
- Chwila - powiedział Kai i pocałował moją szyję. Mruknąłem cicho i uśmiechnąłem się. Chłopak przycisnął mnie do jakiejś ściany oraz zaczął składać pocałunki na moich ustach. Wtargnął językiem przez moje wargi, przez co jęknąłem cicho. Pocierał kolanem o moje krocze, a ja zanurzyłem palce w jego włosy, głośniej jęcząc. Odsunął się ode mnie i zachichotał pod nosem. Ponownie złapał za moje biodra i prowadził dalej. Gdy moje nogi stanęły na równej drodze Kai ściągnął chustkę z moich oczu. Stał tuż przede mną i szczerzył ząbki. Odwróciłem się o 180 stopni i ujrzałem koc, świece oraz płatki róż ułożone w kształcie serca, dwie butelki czerwonego wina, księżyc i widok Pekinu z lotu ptaka. Zakryłem usta ze zdziwienia i rzuciłem się w ramiona chłopaka, powstrzymując się od płaczu ze wzruszenia.
- O czym myślisz? - Spytał Kai, potrząsając moją dłonią.
- O wiesz czym... Nie, że chcę tego robić teraz, bo... boję się, że będę w tym kiepski. A z drugiej strony... nie wiem na czym polega ten cały orgazm czy jak to się tam nazywa... - Ponownie westchnąłem i przygryzłem swoją dolną wargę. Chłopak zachichotał i poczochrał moje włosy
- Nie masz się czego martwić, bo to ja dominuję. - pocałował moją szyję, delikatnie ją przygryzając. Jęknąłem cicho oraz oblał mnie dreszcz podniecenia - Ale, nie śpieszy mi się z tym. Planuję zrobić to z tobą w dalszej przyszłości, w romantycznych okolicznościach. Ale...- Ponownie pocałował moją szyję. Ściągnął z nas kołdrę i znalazł się nade mną, kontynuując swoją czynność. Zamknąłem oczy, czując jego język i wargi na swoim ciele. Zanurzyłem dłoń w jego włosach oraz oddałem się mu całkowicie. Przecież mieliśmy to robić później... Uniosłem swoje biodra oraz zacząłem poruszać nimi. Chłopak odwzajemnił ruchy oraz przyśpieszył je. Jęknąłem cicho, gdy dłoń Jongina zaczęła drażnić mojego prawego sutka. Kai ściągnął ze mnie koszulkę i rzucił ją na ziemię. Zjechał językiem, aż do mojej klatki piersiowej oraz zaczął ssać, lizać, a niekiedy przygryzać moją brodawkę. Chłopak dalej nie próżnował i wsunął swoją dłoń pod moją bieliznę, która służyła mi za piżamę. Jęknąłem głośno, gdy złapał moje przyrodzenie oraz zaczął poruszać nadgarstkiem w górę i w dół z wielką prędkością. Oderwał usta od mojego sutka i zaczął całować moje wargi. Wbiłem paznokcie w jego plecy, powstrzymując się od kolejnych jęków. Jongin ściągnął ze mnie bokserki, które miałem na sobie i oderwał się od mojej twarzy. Uśmiechnął się w moją stronę oraz wziął mojego penisa do ust. Wyszeptałem jego imię i gniotłem poduszkę w wyniku podniecenia. Zaczął poruszać głową w tym samym tempie jak dłonią chwilę temu oraz splótł nasze palce. Chłopak zaczął lizać górną część mojego penisa i przygryzać ją, co powodowało u mnie głośne jęki. Zamknąłem oczy oraz zanurzyłem lewą dłoń w jego włosach i owijałem je wokół palców. Odsunął się od mojego przyrodzenia oraz złożył pocałunek na moich ustach, ponownie zaczął ruszać dłonią wzdłuż mojego penisa z ogromną prędkością. Poczułem stado motylków w środku mnie i dziwne uczucie w moich genitaliach. Położyłem dłoń na torsie Jongina i odepchnąłem go od siebie
- Kai ja chyba... dochodzę... - wysapałem ciężko, patrząc na diabelski uśmiech Jongina. Chłopak zaczął ruszać nadgarstkiem jeszcze szybciej, a po chwili wziął mojego penisa do ust. Poczułem jak ciepła ciecz wypłynęła z niego, prosto do buzi Kaia. Położyłem głowę na poduszce i zacząłem głośno oddychać. Mój chłopak zaśmiał się ze mnie, wycierając swoje usta.
- Teraz już wiesz co to jest orgazm, skarbie. - położył się obok mnie. Będąc w dalszym szoku usiadłem i przetarłem twarz dłońmi.
- Idę wziąć p-prysznic... - Wstałem z łóżka, wziąłem swoje bokserki z ziemi, a z szafy wyciągnąłem nowe ubrania , w których będę dzisiaj. Otworzyłem drzwi do łazienki, wszedłem do wanny i zrobiłem sobie pół godzinną kąpiel. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Kai po raz pierwszy zobaczył mnie nagiego... czuję się tak głupio, a zarazem jest mi tak przyjemnie, czuję się jak na haju, nic mnie nie obchodzi, jestem wyluzowany i dalej czuję motylki w środku mojego ciała. Mam nadzieję, że nikt nie słyszał moich jęków.
Usiadłem na krześle, obok Jongina i wziąłem w dłonie pałeczki, którymi nabrałem udko kurczaka w pięknej, złocistej panierce. Oblizałem swoje wargi i wziąłem je do ust, gryząc kawałek. Przeżułem mięso z ogromną przyjemnością. Zamknąłem na chwilę oczy, rozkoszując się smakiem.
- Ej, D.O wyglądasz jakbyś po raz pierwszy jadł kurczaka. - zaśmiał się Sungmin oraz szturchnął mnie łokciem. Otworzyłem oczy i ugryzłem kolejny kawałek kurczaka.
- Nie stresuj młodego, może mu smakuje - powiedział Leeteuk i nabrał w pałeczki ryż. Spojrzałem na Eunhyuka, który karmił swojego Donghae. Uśmiechnąłem się na ich widok i kontynuowałem konsumowanie kurczaka. Usłyszeliśmy dźwięk jakiejś piosenki. Heechul wyciągnął telefon z kieszeni i odebrał go oraz włączył opcję, która pozwalała nam na słuchanie jego konwersacji.
- Dzień dobry panie Lee. Jak mija panu dzień? - zapytał i połknął jedzenie.
- Świetnie. Mam dla was równie dobrą wiadomość, dzisiejszy koncert nie odbędzie się z problemów technicznych, natomiast jutrzejszy będzie trwał pół godziny dłużej. - Odpowiedział głos ze słuchawki. Każdy z nas uśmiechnął się na te słowa i parę osób przybiło sobie piątki.
- Dziękuję za wiadomość i życzę panu miłego dnia. - odpowiedział mu uradowany Heenim
- Ja wam również. Pracujcie ciężko! - Rzekł mężczyzna i rozłączył się. Heechul położył telefon na stole, wstał i zaczął tańczyć jakieś dzikie tańce. Z resztą wiele innych osób zrobiło to samo. Ja dalej jadłem swojego kurczaka. Poczułem czyjeś usta na policzku i odwróciłem się w tamtą stronę.
- Zabieram cię dzisiaj na romantyczną kolację! - Wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę i nabrał kolejną porcję ryżu w pałeczki oraz zjadł ją. Miał ma myśli randkę? Brzmi świetnie! Mam nadzieję, że nie dojdzie do podobnej sytuacji, gdyż chyba nie jestem na to gotów. To znaczy... nie boję się momentu, w którym Kai we mnie wejdzie, ale krępuje mnie nagość. Nigdy nie widziałem Jongina bez ubrań, serio. Sehuna albo Baekhyuna widziałem i to nieraz. Oh uwielbia chodzenie po domu na golasa. A Byuna widziałem bez ubrań w łazience, gdy brał prysznic. Nie mam jakiejś traumy, bo przecież mam taką samą budowę ciała. Albo... widziałem raz Jongina nagiego, gdy Chanyeol ściągnął z niego ręcznik. To trochę dziwne uczucie, gdy masz męskie genitalia tuż przed swoją twarzą. Wziąłem do ust resztki kurczaka i połknąłem je z uśmiechem.
Kai trzymał mnie za biodra i prowadził gdzieś po schodach. Miałem na swoich oczach chustkę, przez co nic nie widziałem. Tak bardzo chciałbym usiąść i coś wypić. Nie koniecznie sok, ale wino zaspokoiłoby moje pragnienie. No co? Jestem wymagający!
- Długo jeszczeeee? - zapytałem lekko zmęczony wchodzeniem po schodach w górę.
- Chwila - powiedział Kai i pocałował moją szyję. Mruknąłem cicho i uśmiechnąłem się. Chłopak przycisnął mnie do jakiejś ściany oraz zaczął składać pocałunki na moich ustach. Wtargnął językiem przez moje wargi, przez co jęknąłem cicho. Pocierał kolanem o moje krocze, a ja zanurzyłem palce w jego włosy, głośniej jęcząc. Odsunął się ode mnie i zachichotał pod nosem. Ponownie złapał za moje biodra i prowadził dalej. Gdy moje nogi stanęły na równej drodze Kai ściągnął chustkę z moich oczu. Stał tuż przede mną i szczerzył ząbki. Odwróciłem się o 180 stopni i ujrzałem koc, świece oraz płatki róż ułożone w kształcie serca, dwie butelki czerwonego wina, księżyc i widok Pekinu z lotu ptaka. Zakryłem usta ze zdziwienia i rzuciłem się w ramiona chłopaka, powstrzymując się od płaczu ze wzruszenia.
Rozdział 18
Obudziłem się, czując ciężar na swoim ramieniu. Otworzyłem oczy i ujrzałem Kaia, który przez całą noc służył mi za poduszkę. Jongin nie spał już oraz przyglądał się mi z uśmiechem na ustach. Podniosłem głowę i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. Chłopak chciał go pogłębiać, ale odpuściłem sobie tej rozkoszy. Spojrzałem na biały zegar z czarnymi wskazówkami, który pokazywał godzinę 7:52. Przetarłem swoje oczy dłońmi i oparłem głowę o ramię Jongina, złączając przy tym nasze dłonie. Westchnąłem cicho i spojrzałem na sufit.
- O czym myślisz? - Spytał Kai, potrząsając moją dłonią.
- O wiesz czym... Nie, że chcę tego robić teraz, bo... boję się, że będę w tym kiepski. A z drugiej strony... nie wiem na czym polega ten cały orgazm czy jak to się tam nazywa... - Ponownie westchnąłem i przygryzłem swoją dolną wargę. Chłopak zachichotał i poczochrał moje włosy
- Nie masz się czego martwić, bo to ja dominuję. - pocałował moją szyję, delikatnie ją przygryzając. Jęknąłem cicho oraz oblał mnie dreszcz podniecenia - Ale, nie śpieszy mi się z tym. Planuję zrobić to z tobą w dalszej przyszłości, w romantycznych okolicznościach. Ale...- Ponownie pocałował moją szyję. Ściągnął z nas kołdrę i znalazł się nade mną, kontynuując swoją czynność. Zamknąłem oczy, czując jego język i wargi na swoim ciele. Zanurzyłem dłoń w jego włosach oraz oddałem się mu całkowicie. Przecież mieliśmy to robić później... Uniosłem swoje biodra oraz zacząłem poruszać nimi. Chłopak odwzajemnił ruchy oraz przyśpieszył je. Jęknąłem cicho, gdy dłoń Jongina zaczęła drażnić mojego prawego sutka. Kai ściągnął ze mnie koszulkę i rzucił ją na ziemię. Zjechał językiem, aż do mojej klatki piersiowej oraz zaczął ssać, lizać, a niekiedy przygryzać moją brodawkę. Chłopak dalej nie próżnował i wsunął swoją dłoń pod moją bieliznę, która służyła mi za piżamę. Jęknąłem głośno, gdy złapał moje przyrodzenie oraz zaczął poruszać nadgarstkiem w górę i w dół z wielką prędkością. Oderwał usta od mojego sutka i zaczął całować moje wargi. Wbiłem paznokcie w jego plecy, powstrzymując się od kolejnych jęków. Jongin ściągnął ze mnie bokserki, które miałem na sobie i oderwał się od mojej twarzy. Uśmiechnął się w moją stronę oraz wziął mojego penisa do ust. Wyszeptałem jego imię i gniotłem poduszkę w wyniku podniecenia. Zaczął poruszać głową w tym samym tempie jak dłonią chwilę temu oraz splótł nasze palce. Chłopak zaczął lizać górną część mojego penisa i przygryzać ją, co powodowało u mnie głośne jęki. Zamknąłem oczy oraz zanurzyłem lewą dłoń w jego włosach i owijałem je wokół palców. Odsunął się od mojego przyrodzenia oraz złożył pocałunek na moich ustach, ponownie zaczął ruszać dłonią wzdłuż mojego penisa z ogromną prędkością. Poczułem stado motylków w środku mnie i dziwne uczucie w moich genitaliach. Położyłem dłoń na torsie Jongina i odepchnąłem go od siebie
- Kai ja chyba... dochodzę... - wysapałem ciężko, patrząc na diabelski uśmiech Jongina. Chłopak zaczął ruszać nadgarstkiem jeszcze szybciej, a po chwili wziął mojego penisa do ust. Poczułem jak ciepła ciecz wypłynęła z niego, prosto do buzi Kaia. Położyłem głowę na poduszce i zacząłem głośno oddychać. Mój chłopak zaśmiał się ze mnie, wycierając swoje usta.
- Teraz już wiesz co to jest orgazm, skarbie. - położył się obok mnie. Będąc w dalszym szoku usiadłem i przetarłem twarz dłońmi.
- Idę wziąć p-prysznic... - Wstałem z łóżka, wziąłem swoje bokserki z ziemi, a z szafy wyciągnąłem nowe ubrania , w których będę dzisiaj. Otworzyłem drzwi do łazienki, wszedłem do wanny i zrobiłem sobie pół godzinną kąpiel. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Kai po raz pierwszy zobaczył mnie nagiego... czuję się tak głupio, a zarazem jest mi tak przyjemnie, czuję się jak na haju, nic mnie nie obchodzi, jestem wyluzowany i dalej czuję motylki w środku mojego ciała. Mam nadzieję, że nikt nie słyszał moich jęków.
Usiadłem na krześle, obok Jongina i wziąłem w dłonie pałeczki, którymi nabrałem udko kurczaka w pięknej, złocistej panierce. Oblizałem swoje wargi i wziąłem je do ust, gryząc kawałek. Przeżułem mięso z ogromną przyjemnością. Zamknąłem na chwilę oczy, rozkoszując się smakiem.
- Ej, D.O wyglądasz jakbyś po raz pierwszy jadł kurczaka. - zaśmiał się Sungmin oraz szturchnął mnie łokciem. Otworzyłem oczy i ugryzłem kolejny kawałek kurczaka.
- Nie stresuj młodego, może mu smakuje - powiedział Leeteuk i nabrał w pałeczki ryż. Spojrzałem na Eunhyuka, który karmił swojego Donghae. Uśmiechnąłem się na ich widok i kontynuowałem konsumowanie kurczaka. Usłyszeliśmy dźwięk jakiejś piosenki. Heechul wyciągnął telefon z kieszeni i odebrał go oraz włączył opcję, która pozwalała nam na słuchanie jego konwersacji.
- Dzień dobry panie Lee. Jak mija panu dzień? - zapytał i połknął jedzenie.
- Świetnie. Mam dla was równie dobrą wiadomość, dzisiejszy koncert nie odbędzie się z problemów technicznych, natomiast jutrzejszy będzie trwał pół godziny dłużej. - Odpowiedział głos ze słuchawki. Każdy z nas uśmiechnął się na te słowa i parę osób przybiło sobie piątki.
- Dziękuję za wiadomość i życzę panu miłego dnia. - odpowiedział mu uradowany Heenim
- Ja wam również. Pracujcie ciężko! - Rzekł mężczyzna i rozłączył się. Heechul położył telefon na stole, wstał i zaczął tańczyć jakieś dzikie tańce. Z resztą wiele innych osób zrobiło to samo. Ja dalej jadłem swojego kurczaka. Poczułem czyjeś usta na policzku i odwróciłem się w tamtą stronę.
- Zabieram cię dzisiaj na romantyczną kolację! - Wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę i nabrał kolejną porcję ryżu w pałeczki oraz zjadł ją. Miał ma myśli randkę? Brzmi świetnie! Mam nadzieję, że nie dojdzie do podobnej sytuacji, gdyż chyba nie jestem na to gotów. To znaczy... nie boję się momentu, w którym Kai we mnie wejdzie, ale krępuje mnie nagość. Nigdy nie widziałem Jongina bez ubrań, serio. Sehuna albo Baekhyuna widziałem i to nieraz. Oh uwielbia chodzenie po domu na golasa. A Byuna widziałem bez ubrań w łazience, gdy brał prysznic. Nie mam jakiejś traumy, bo przecież mam taką samą budowę ciała. Albo... widziałem raz Jongina nagiego, gdy Chanyeol ściągnął z niego ręcznik. To trochę dziwne uczucie, gdy masz męskie genitalia tuż przed swoją twarzą. Wziąłem do ust resztki kurczaka i połknąłem je z uśmiechem.
Kai trzymał mnie za biodra i prowadził gdzieś po schodach. Miałem na swoich oczach chustkę, przez co nic nie widziałem. Tak bardzo chciałbym usiąść i coś wypić. Nie koniecznie sok, ale wino zaspokoiłoby moje pragnienie. No co? Jestem wymagający!
- Długo jeszczeeee? - zapytałem lekko zmęczony wchodzeniem po schodach w górę.
- Chwila - powiedział Kai i pocałował moją szyję. Mruknąłem cicho i uśmiechnąłem się. Chłopak przycisnął mnie do jakiejś ściany oraz zaczął składać pocałunki na moich ustach. Wtargnął językiem przez moje wargi, przez co jęknąłem cicho. Pocierał kolanem o moje krocze, a ja zanurzyłem palce w jego włosy, głośniej jęcząc. Odsunął się ode mnie i zachichotał pod nosem. Ponownie złapał za moje biodra i prowadził dalej. Gdy moje nogi stanęły na równej drodze Kai ściągnął chustkę z moich oczu. Stał tuż przede mną i szczerzył ząbki. Odwróciłem się o 180 stopni i ujrzałem koc, świece oraz płatki róż ułożone w kształcie serca, dwie butelki czerwonego wina, księżyc i widok Pekinu z lotu ptaka. Zakryłem usta ze zdziwienia i rzuciłem się w ramiona chłopaka, powstrzymując się od płaczu ze wzruszenia.
- O czym myślisz? - Spytał Kai, potrząsając moją dłonią.
- O wiesz czym... Nie, że chcę tego robić teraz, bo... boję się, że będę w tym kiepski. A z drugiej strony... nie wiem na czym polega ten cały orgazm czy jak to się tam nazywa... - Ponownie westchnąłem i przygryzłem swoją dolną wargę. Chłopak zachichotał i poczochrał moje włosy
- Nie masz się czego martwić, bo to ja dominuję. - pocałował moją szyję, delikatnie ją przygryzając. Jęknąłem cicho oraz oblał mnie dreszcz podniecenia - Ale, nie śpieszy mi się z tym. Planuję zrobić to z tobą w dalszej przyszłości, w romantycznych okolicznościach. Ale...- Ponownie pocałował moją szyję. Ściągnął z nas kołdrę i znalazł się nade mną, kontynuując swoją czynność. Zamknąłem oczy, czując jego język i wargi na swoim ciele. Zanurzyłem dłoń w jego włosach oraz oddałem się mu całkowicie. Przecież mieliśmy to robić później... Uniosłem swoje biodra oraz zacząłem poruszać nimi. Chłopak odwzajemnił ruchy oraz przyśpieszył je. Jęknąłem cicho, gdy dłoń Jongina zaczęła drażnić mojego prawego sutka. Kai ściągnął ze mnie koszulkę i rzucił ją na ziemię. Zjechał językiem, aż do mojej klatki piersiowej oraz zaczął ssać, lizać, a niekiedy przygryzać moją brodawkę. Chłopak dalej nie próżnował i wsunął swoją dłoń pod moją bieliznę, która służyła mi za piżamę. Jęknąłem głośno, gdy złapał moje przyrodzenie oraz zaczął poruszać nadgarstkiem w górę i w dół z wielką prędkością. Oderwał usta od mojego sutka i zaczął całować moje wargi. Wbiłem paznokcie w jego plecy, powstrzymując się od kolejnych jęków. Jongin ściągnął ze mnie bokserki, które miałem na sobie i oderwał się od mojej twarzy. Uśmiechnął się w moją stronę oraz wziął mojego penisa do ust. Wyszeptałem jego imię i gniotłem poduszkę w wyniku podniecenia. Zaczął poruszać głową w tym samym tempie jak dłonią chwilę temu oraz splótł nasze palce. Chłopak zaczął lizać górną część mojego penisa i przygryzać ją, co powodowało u mnie głośne jęki. Zamknąłem oczy oraz zanurzyłem lewą dłoń w jego włosach i owijałem je wokół palców. Odsunął się od mojego przyrodzenia oraz złożył pocałunek na moich ustach, ponownie zaczął ruszać dłonią wzdłuż mojego penisa z ogromną prędkością. Poczułem stado motylków w środku mnie i dziwne uczucie w moich genitaliach. Położyłem dłoń na torsie Jongina i odepchnąłem go od siebie
- Kai ja chyba... dochodzę... - wysapałem ciężko, patrząc na diabelski uśmiech Jongina. Chłopak zaczął ruszać nadgarstkiem jeszcze szybciej, a po chwili wziął mojego penisa do ust. Poczułem jak ciepła ciecz wypłynęła z niego, prosto do buzi Kaia. Położyłem głowę na poduszce i zacząłem głośno oddychać. Mój chłopak zaśmiał się ze mnie, wycierając swoje usta.
- Teraz już wiesz co to jest orgazm, skarbie. - położył się obok mnie. Będąc w dalszym szoku usiadłem i przetarłem twarz dłońmi.
- Idę wziąć p-prysznic... - Wstałem z łóżka, wziąłem swoje bokserki z ziemi, a z szafy wyciągnąłem nowe ubrania , w których będę dzisiaj. Otworzyłem drzwi do łazienki, wszedłem do wanny i zrobiłem sobie pół godzinną kąpiel. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Kai po raz pierwszy zobaczył mnie nagiego... czuję się tak głupio, a zarazem jest mi tak przyjemnie, czuję się jak na haju, nic mnie nie obchodzi, jestem wyluzowany i dalej czuję motylki w środku mojego ciała. Mam nadzieję, że nikt nie słyszał moich jęków.
Usiadłem na krześle, obok Jongina i wziąłem w dłonie pałeczki, którymi nabrałem udko kurczaka w pięknej, złocistej panierce. Oblizałem swoje wargi i wziąłem je do ust, gryząc kawałek. Przeżułem mięso z ogromną przyjemnością. Zamknąłem na chwilę oczy, rozkoszując się smakiem.
- Ej, D.O wyglądasz jakbyś po raz pierwszy jadł kurczaka. - zaśmiał się Sungmin oraz szturchnął mnie łokciem. Otworzyłem oczy i ugryzłem kolejny kawałek kurczaka.
- Nie stresuj młodego, może mu smakuje - powiedział Leeteuk i nabrał w pałeczki ryż. Spojrzałem na Eunhyuka, który karmił swojego Donghae. Uśmiechnąłem się na ich widok i kontynuowałem konsumowanie kurczaka. Usłyszeliśmy dźwięk jakiejś piosenki. Heechul wyciągnął telefon z kieszeni i odebrał go oraz włączył opcję, która pozwalała nam na słuchanie jego konwersacji.
- Dzień dobry panie Lee. Jak mija panu dzień? - zapytał i połknął jedzenie.
- Świetnie. Mam dla was równie dobrą wiadomość, dzisiejszy koncert nie odbędzie się z problemów technicznych, natomiast jutrzejszy będzie trwał pół godziny dłużej. - Odpowiedział głos ze słuchawki. Każdy z nas uśmiechnął się na te słowa i parę osób przybiło sobie piątki.
- Dziękuję za wiadomość i życzę panu miłego dnia. - odpowiedział mu uradowany Heenim
- Ja wam również. Pracujcie ciężko! - Rzekł mężczyzna i rozłączył się. Heechul położył telefon na stole, wstał i zaczął tańczyć jakieś dzikie tańce. Z resztą wiele innych osób zrobiło to samo. Ja dalej jadłem swojego kurczaka. Poczułem czyjeś usta na policzku i odwróciłem się w tamtą stronę.
- Zabieram cię dzisiaj na romantyczną kolację! - Wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę i nabrał kolejną porcję ryżu w pałeczki oraz zjadł ją. Miał ma myśli randkę? Brzmi świetnie! Mam nadzieję, że nie dojdzie do podobnej sytuacji, gdyż chyba nie jestem na to gotów. To znaczy... nie boję się momentu, w którym Kai we mnie wejdzie, ale krępuje mnie nagość. Nigdy nie widziałem Jongina bez ubrań, serio. Sehuna albo Baekhyuna widziałem i to nieraz. Oh uwielbia chodzenie po domu na golasa. A Byuna widziałem bez ubrań w łazience, gdy brał prysznic. Nie mam jakiejś traumy, bo przecież mam taką samą budowę ciała. Albo... widziałem raz Jongina nagiego, gdy Chanyeol ściągnął z niego ręcznik. To trochę dziwne uczucie, gdy masz męskie genitalia tuż przed swoją twarzą. Wziąłem do ust resztki kurczaka i połknąłem je z uśmiechem.
Kai trzymał mnie za biodra i prowadził gdzieś po schodach. Miałem na swoich oczach chustkę, przez co nic nie widziałem. Tak bardzo chciałbym usiąść i coś wypić. Nie koniecznie sok, ale wino zaspokoiłoby moje pragnienie. No co? Jestem wymagający!
- Długo jeszczeeee? - zapytałem lekko zmęczony wchodzeniem po schodach w górę.
- Chwila - powiedział Kai i pocałował moją szyję. Mruknąłem cicho i uśmiechnąłem się. Chłopak przycisnął mnie do jakiejś ściany oraz zaczął składać pocałunki na moich ustach. Wtargnął językiem przez moje wargi, przez co jęknąłem cicho. Pocierał kolanem o moje krocze, a ja zanurzyłem palce w jego włosy, głośniej jęcząc. Odsunął się ode mnie i zachichotał pod nosem. Ponownie złapał za moje biodra i prowadził dalej. Gdy moje nogi stanęły na równej drodze Kai ściągnął chustkę z moich oczu. Stał tuż przede mną i szczerzył ząbki. Odwróciłem się o 180 stopni i ujrzałem koc, świece oraz płatki róż ułożone w kształcie serca, dwie butelki czerwonego wina, księżyc i widok Pekinu z lotu ptaka. Zakryłem usta ze zdziwienia i rzuciłem się w ramiona chłopaka, powstrzymując się od płaczu ze wzruszenia.
Rozdział 17
* Chen *
Wziąłem głęboki wdech i zapukałem do drzwi Suho. Boję się tego spotkania, bo nie mam pojęcia co mam mu powiedzieć. "Siema stary, zostaję"? Brzmi zbyt banalnie. "Pomimo tego, że cię kocham, dalej zostanę w tym zespole, bo miłość nie istnieje"? Zbyt... dziwne. Chwyciłem oraz pociągnąłem za klamkę. Chłopak siedział na łóżku, twarzą do okna i opierał brodę na gitarze. Podrapałem się po włosach, po czym usiadłem obok niego. Suho odwrócił się w moją stronę. Dopiero teraz mogłem dostrzec łzy, które spływały po policzkach i napuchnięte od płaczu oczy. Położył gitarę na podłodze, ale tym razem nie odwrócił się w moją stronę.
- Jednak nie odchodzę z zespołu. Chłopcy dużo mi wytłumaczyli, doradzili i... w ogóle. Chciałbym cię za wszystko... - Suho wciął się w zdanie.
- Przeprosić? Nie musisz, ja powinienem to zrobić - spojrzał na moją twarz - okłamałem cię, mówiąc, że nic dla mnie znaczysz. Skłamałem też, kiedy mówiłem, że mi się nie podobało. Oszukiwałem samego siebie, gdy mówiłem, że cię nie kocham... Dopiero jak powiedziałeś, że odchodzisz, zrozumiałem, że długo bez ciebie nie wytrzymam. Biłem się z myślami, że mógłbym cię stracić, że nie zobaczyłbym twojej uśmiechniętej twarzy już nigdy więcej... ja... Błagam cię o przebaczenie. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczył... Chen, ja... - twarz Suho znów zalała się łzami. Chwyciłem tył jego głowy oraz spojrzałem mu prosto w oczy.
- Wybaczam ci głupku. - uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem go z całych sił. Wiem, że lider bardzo ubolewa nad tym co się stało. Do tego zasmuciłem go swoim stwierdzeniem, że opuszczam zespół. To wszystko moja wina. Gdybym tak nie zareagował, byłoby zupełnie inaczej. Aczkolwiek teraz czuję, że przez te wydarzenia, które miały miejsce, zbliżyliśmy się do siebie. Wcześniej Suho nie przytulił mnie na dłużej niż 3 sekundy. A teraz siedzimy w uścisku przez pół minuty, chociaż mam wrażenie, że czas jednak stanął w miejscu. - Nie płacz już. To moja wina, zawsze wszystko wyolbrzymiam... - Pocałowałem czubek jego głowy i pogłaskałem go po włosach. Odsunąłem się od niego oraz wytarłem jego wilgotne policzki od płaczu. Pomimo tego, że jego oczy były podpuchnięte, policzki nabrały czerwonego koloru, a włosy były skierowane we wszystkich kierunkach świata, dalej był tym "przystojnym Suho". Uśmiechnąłem się w do niego i złożyłem pocałunek na jego czole oraz złączyłem nasze palce. Chciałbym być tak blisko niego już na zawsze, zasypiać i budzić się tuż obok jego twarzy, spędzać z nim każdą wolną chwilę oraz czuć bicie jego serca.
* D.O *
- Przecież nie zjesz 14 pianek naraz! - Krzyknął Xiumin w moją stronę. Zignorowałem go i wepchnąłem kolejną najcudowniejszą słodycz do swoich ust. Spojrzałem na Jonghyuna, który robił to samo. Ciekawe ile on ich sobie napchał? Sześć? Wziąłem jeszcze jedną piankę do ust i poczułem bardzo dziwne uczucie w moim gardle. Drgnąłem i zatkałem swoje usta dłonią. Próbowałem jakoś przegryźć to co mam między zębami, ale było tego zbyt wiele. Ruszyłem w stronę łazienki oraz wyplułem wszystko co znajdowało się w mojej buzi. Spuściłem wodę oraz opuściłem owe pomieszczenie. Dino cieszył się jak głupi i zjadł kolejną piankę. Spojrzałem na niego i prychnąłem.
- Dwanaście zjedzonych w tym samym.czasie! - pochwalił się swoim wynikiem Dino i przybił piątkę z Chanyeolem. Wzruszyłem ramionami.
- Siedem zjedzonych, a trochę więcej wyplutych... - Powiedziałem wywracając oczami.
- Mam nadzieję, że te twoje pianki nie będą pływać w kiblu tak jak gówno Tao nad ranem. - Powiedział oburzony Sehun. Każdy z nas wybuchł śmiechem na jego słowa.
- No Przepraszam, ale dzwonił Kris i zapomniałem spuścić wodę, bo... - Nie pozwolił mu dokończyć Chanyeol.
- Bo miałeś to w dupie? - zaśmiał się.
- Bo gówno cię to obchodziło? - dodał rozbawiony Kai
- Nie no stary... gówniana sprawa! - skomentowałem całe to zdarzenie.
- Gówno wiecie! - Dodał Tao, który już nie wyrabiał ze śmiechem.
- Może skończymy gadać o kupie, co? - Zapytał zirytowany Lay - chwilę temu jadłem i jest mi teraz trochę nie dobrze...
- Nie no stary... gówniana sprawa! - powtórzyłem zdanie w stronę Laya oraz zaśmiałem się jeszcze głośniej niż wcześniej.
- Jesteście obrzydliwi! - stwierdził Jonghyun patrząc na nas ze skrzywioną miną i wytrzeszczonymi oczami.
- To ty chyba nie słyszałeś jak Tao opowiada o seksie z Krisem! - Odparł Baekhyun i poklepał go po ramieniu. W "cudownej" i jakże zabawnej rozmowie przeszkodziło nam pukanie do drzwi. Tao krzyknął i pozwolił jakiejś osobie wejść. Do pokoju przyszedł Taemin. Każdy spojrzał na niego, a później na mnie oraz Kaia. Atmosfera w pomieszczeniu natychmiastowo zrobiła się niezręczna. Spojrzałem na swojego chłopaka i wziąłem głęboki wdech.
- Dino. Wstawaj, idziemy. - spojrzał na mnie groźnie i pociągnął bruneta za koszulkę. On odepchnął kolegę z zespołu od siebie.
- Nie musisz mnie szarpać! Opanuj się... - poprawił swój T-Shirt i ukłonił się nam, po czym wyszedł z Taeminem z pokoju Sehuna i Tao. Myślałem, że mnie przeprosi, czy coś, ale on tylko porwał Jonghyuna z pokoju i to w taki sposób! No ja rozumiem, że można nie panować nad swoimi uczuciami, ale żeby aż tak? Chłopak powinien pójść do psychologa a nawet psychiatry!
- A może oglądniemy jakiś film? - Zaproponował Jongin, łapiąc mnie za rękę. Każdy z nas pochwalił go i zgodził się na ten pomysł. Rozsiedliśmy się na podłodze lub łóżku, a Sehun wybrał film. Postawił na jakiś horror.
- Ale obiecałeś, że oglądniemy 50 twarzy Grey'a! - Oburzył się Tao, prawie wyrzucając swojego iphona z ręki. Znając życie tej cegle (czyt. iphone) nic by się nie stało.
- Oglądniemy jak reszta pójdzie, okej? - odparł Sehun, włączył film i położył się na łóżku obok Baekhyuna. Film, który wybrał Sehun był... przerażający! Co chwilę z jakiegoś zakątka wyskakiwały duchy lub demony albo wchodziły w ciała ludzi. Nie boję się horrorów, w których ludzie zabijają się, jedzą, ale jeżeli chodzi o filmy ze zjawami lub innymi zjawiskami paranormalnymi... po prostu jestem pewien, że przez ten film w nocy nie zasnę. Zapewne gdy zamknę oczy, mój mózg przypomni sobie o tym co zobaczył. "Hej Kyungsoo. Śpisz? Pamiętasz tą czarną postać, co była w szafie i wciągnęła tą dziewczynę do środka? Pewnie ją zjadła albo zadźgała. Fajne, nie? A teraz śpij, dobranoc!" Jak ja siebie nienawidzę!
Przekręciłem się na drugi bok i wziąłem swój telefon. Odblokowałem go i spojrzałem na godzinę. 03:14, za minutę wybije godzina szatana... Mamo, ja nie chcę poczuć zapachu siarki i umrzeć!
- Kai, śpisz? - zapytałem go nadal patrząc na wyświetlacz telefonu.
- Teraz już nie - powiedział nieprzytomnym głosem - A co?
- Mogę dziś z tobą spać? - Okej... pozostało jeszcze parę sekund, więc liczę na to, że Jongin się zgodzi.
- Jasne, chodź - odsunął się trochę dalej od miejsca, w którym wcześniej leżał. Spojrzałem po raz ostatni na zegarek. 03:15... wyskoczyłem z łóżka, prawie potykając się o swoje nogi i wskoczyłem do łóżka Kaia. Przytuliłem się do jego nagiej klatki piersiowej z całych sił i wsłuchiwałem się w bicie jego serca. Biło równomiernie, uderzenie za uderzeniem. Uspokoiłem i zwolniłem swój oddech oraz zamknąłem oczy, kładąc głowę na jego torsie. Chłopak owinął rękę wokół moich bioder i pocałował moje ramię, a następnie położył głowę na poduszkę. Wziąłem głęboki oddech, po czym natychmiastowo zasnąłem.
Wziąłem głęboki wdech i zapukałem do drzwi Suho. Boję się tego spotkania, bo nie mam pojęcia co mam mu powiedzieć. "Siema stary, zostaję"? Brzmi zbyt banalnie. "Pomimo tego, że cię kocham, dalej zostanę w tym zespole, bo miłość nie istnieje"? Zbyt... dziwne. Chwyciłem oraz pociągnąłem za klamkę. Chłopak siedział na łóżku, twarzą do okna i opierał brodę na gitarze. Podrapałem się po włosach, po czym usiadłem obok niego. Suho odwrócił się w moją stronę. Dopiero teraz mogłem dostrzec łzy, które spływały po policzkach i napuchnięte od płaczu oczy. Położył gitarę na podłodze, ale tym razem nie odwrócił się w moją stronę.
- Jednak nie odchodzę z zespołu. Chłopcy dużo mi wytłumaczyli, doradzili i... w ogóle. Chciałbym cię za wszystko... - Suho wciął się w zdanie.
- Przeprosić? Nie musisz, ja powinienem to zrobić - spojrzał na moją twarz - okłamałem cię, mówiąc, że nic dla mnie znaczysz. Skłamałem też, kiedy mówiłem, że mi się nie podobało. Oszukiwałem samego siebie, gdy mówiłem, że cię nie kocham... Dopiero jak powiedziałeś, że odchodzisz, zrozumiałem, że długo bez ciebie nie wytrzymam. Biłem się z myślami, że mógłbym cię stracić, że nie zobaczyłbym twojej uśmiechniętej twarzy już nigdy więcej... ja... Błagam cię o przebaczenie. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczył... Chen, ja... - twarz Suho znów zalała się łzami. Chwyciłem tył jego głowy oraz spojrzałem mu prosto w oczy.
- Wybaczam ci głupku. - uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem go z całych sił. Wiem, że lider bardzo ubolewa nad tym co się stało. Do tego zasmuciłem go swoim stwierdzeniem, że opuszczam zespół. To wszystko moja wina. Gdybym tak nie zareagował, byłoby zupełnie inaczej. Aczkolwiek teraz czuję, że przez te wydarzenia, które miały miejsce, zbliżyliśmy się do siebie. Wcześniej Suho nie przytulił mnie na dłużej niż 3 sekundy. A teraz siedzimy w uścisku przez pół minuty, chociaż mam wrażenie, że czas jednak stanął w miejscu. - Nie płacz już. To moja wina, zawsze wszystko wyolbrzymiam... - Pocałowałem czubek jego głowy i pogłaskałem go po włosach. Odsunąłem się od niego oraz wytarłem jego wilgotne policzki od płaczu. Pomimo tego, że jego oczy były podpuchnięte, policzki nabrały czerwonego koloru, a włosy były skierowane we wszystkich kierunkach świata, dalej był tym "przystojnym Suho". Uśmiechnąłem się w do niego i złożyłem pocałunek na jego czole oraz złączyłem nasze palce. Chciałbym być tak blisko niego już na zawsze, zasypiać i budzić się tuż obok jego twarzy, spędzać z nim każdą wolną chwilę oraz czuć bicie jego serca.
* D.O *
- Przecież nie zjesz 14 pianek naraz! - Krzyknął Xiumin w moją stronę. Zignorowałem go i wepchnąłem kolejną najcudowniejszą słodycz do swoich ust. Spojrzałem na Jonghyuna, który robił to samo. Ciekawe ile on ich sobie napchał? Sześć? Wziąłem jeszcze jedną piankę do ust i poczułem bardzo dziwne uczucie w moim gardle. Drgnąłem i zatkałem swoje usta dłonią. Próbowałem jakoś przegryźć to co mam między zębami, ale było tego zbyt wiele. Ruszyłem w stronę łazienki oraz wyplułem wszystko co znajdowało się w mojej buzi. Spuściłem wodę oraz opuściłem owe pomieszczenie. Dino cieszył się jak głupi i zjadł kolejną piankę. Spojrzałem na niego i prychnąłem.
- Dwanaście zjedzonych w tym samym.czasie! - pochwalił się swoim wynikiem Dino i przybił piątkę z Chanyeolem. Wzruszyłem ramionami.
- Siedem zjedzonych, a trochę więcej wyplutych... - Powiedziałem wywracając oczami.
- Mam nadzieję, że te twoje pianki nie będą pływać w kiblu tak jak gówno Tao nad ranem. - Powiedział oburzony Sehun. Każdy z nas wybuchł śmiechem na jego słowa.
- No Przepraszam, ale dzwonił Kris i zapomniałem spuścić wodę, bo... - Nie pozwolił mu dokończyć Chanyeol.
- Bo miałeś to w dupie? - zaśmiał się.
- Bo gówno cię to obchodziło? - dodał rozbawiony Kai
- Nie no stary... gówniana sprawa! - skomentowałem całe to zdarzenie.
- Gówno wiecie! - Dodał Tao, który już nie wyrabiał ze śmiechem.
- Może skończymy gadać o kupie, co? - Zapytał zirytowany Lay - chwilę temu jadłem i jest mi teraz trochę nie dobrze...
- Nie no stary... gówniana sprawa! - powtórzyłem zdanie w stronę Laya oraz zaśmiałem się jeszcze głośniej niż wcześniej.
- Jesteście obrzydliwi! - stwierdził Jonghyun patrząc na nas ze skrzywioną miną i wytrzeszczonymi oczami.
- To ty chyba nie słyszałeś jak Tao opowiada o seksie z Krisem! - Odparł Baekhyun i poklepał go po ramieniu. W "cudownej" i jakże zabawnej rozmowie przeszkodziło nam pukanie do drzwi. Tao krzyknął i pozwolił jakiejś osobie wejść. Do pokoju przyszedł Taemin. Każdy spojrzał na niego, a później na mnie oraz Kaia. Atmosfera w pomieszczeniu natychmiastowo zrobiła się niezręczna. Spojrzałem na swojego chłopaka i wziąłem głęboki wdech.
- Dino. Wstawaj, idziemy. - spojrzał na mnie groźnie i pociągnął bruneta za koszulkę. On odepchnął kolegę z zespołu od siebie.
- Nie musisz mnie szarpać! Opanuj się... - poprawił swój T-Shirt i ukłonił się nam, po czym wyszedł z Taeminem z pokoju Sehuna i Tao. Myślałem, że mnie przeprosi, czy coś, ale on tylko porwał Jonghyuna z pokoju i to w taki sposób! No ja rozumiem, że można nie panować nad swoimi uczuciami, ale żeby aż tak? Chłopak powinien pójść do psychologa a nawet psychiatry!
- A może oglądniemy jakiś film? - Zaproponował Jongin, łapiąc mnie za rękę. Każdy z nas pochwalił go i zgodził się na ten pomysł. Rozsiedliśmy się na podłodze lub łóżku, a Sehun wybrał film. Postawił na jakiś horror.
- Ale obiecałeś, że oglądniemy 50 twarzy Grey'a! - Oburzył się Tao, prawie wyrzucając swojego iphona z ręki. Znając życie tej cegle (czyt. iphone) nic by się nie stało.
- Oglądniemy jak reszta pójdzie, okej? - odparł Sehun, włączył film i położył się na łóżku obok Baekhyuna. Film, który wybrał Sehun był... przerażający! Co chwilę z jakiegoś zakątka wyskakiwały duchy lub demony albo wchodziły w ciała ludzi. Nie boję się horrorów, w których ludzie zabijają się, jedzą, ale jeżeli chodzi o filmy ze zjawami lub innymi zjawiskami paranormalnymi... po prostu jestem pewien, że przez ten film w nocy nie zasnę. Zapewne gdy zamknę oczy, mój mózg przypomni sobie o tym co zobaczył. "Hej Kyungsoo. Śpisz? Pamiętasz tą czarną postać, co była w szafie i wciągnęła tą dziewczynę do środka? Pewnie ją zjadła albo zadźgała. Fajne, nie? A teraz śpij, dobranoc!" Jak ja siebie nienawidzę!
Przekręciłem się na drugi bok i wziąłem swój telefon. Odblokowałem go i spojrzałem na godzinę. 03:14, za minutę wybije godzina szatana... Mamo, ja nie chcę poczuć zapachu siarki i umrzeć!
- Kai, śpisz? - zapytałem go nadal patrząc na wyświetlacz telefonu.
- Teraz już nie - powiedział nieprzytomnym głosem - A co?
- Mogę dziś z tobą spać? - Okej... pozostało jeszcze parę sekund, więc liczę na to, że Jongin się zgodzi.
- Jasne, chodź - odsunął się trochę dalej od miejsca, w którym wcześniej leżał. Spojrzałem po raz ostatni na zegarek. 03:15... wyskoczyłem z łóżka, prawie potykając się o swoje nogi i wskoczyłem do łóżka Kaia. Przytuliłem się do jego nagiej klatki piersiowej z całych sił i wsłuchiwałem się w bicie jego serca. Biło równomiernie, uderzenie za uderzeniem. Uspokoiłem i zwolniłem swój oddech oraz zamknąłem oczy, kładąc głowę na jego torsie. Chłopak owinął rękę wokół moich bioder i pocałował moje ramię, a następnie położył głowę na poduszkę. Wziąłem głęboki oddech, po czym natychmiastowo zasnąłem.
Rozdział 16
Mężczyzna wszedł do naszego pokoju i zaczął się rozglądać. Spojrzał na mnie, a następnie na Kaia z niezadowoloną miną. Cóż... bójka nie jest mile widziana szczególnie, gdy zaczęły się koncerty w Chinach.
- Opowie mi ktoś co się stało? - Powiedział oschłym głosem.
- Taemin mnie pobił, a Jongin go ode mnie odciągnął. I też go pobił... - Powiedziałem, a po chwili głośno westchnąłem, patrząc na Kaia.
- Która to już twoja bójka w tym miesiącu Jongin? - spojrzał na niego ze złością.
- Druga... - spuścił głowę i podrapał się po karku.
- Żeby mi to było ostatni raz, bo inaczej pożegnasz się z karierą. A ty Kyungsoo - Wskazał na mnie palcem - Nie obchodzi mnie w jakim stanie będziesz, ale wystąpisz za dwa dni w Szanghaju i dasz z siebie więcej niż wczoraj. Byłeś beznadziejny! - Włożył dłoń do kieszeni i opuścił nasz pokój. Jongin usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie. Wstałem i usiadłem obok niego oraz przytuliłem go, zapewniając, że będzie dobrze i, że nie musi się o nic martwić. Chłopak wziął głęboki wdech i uśmiechnął się. Był to sztuczny uśmiech, ale lepsze to niż nic.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, skarbie. - pocałował czubek mojej głowy i pogłaskał mój policzek.
- Kai... jeżeli Sooman nie wszedłby do naszego pokoju to... zrobilibyśmy TO? - Zapytałem go naciskając na ostatnie słowo. Chłopak splótł nasze palce i pocałował moją dłoń.
- Zapewne tak albo ktoś inny przeszkodziłby nam w... tym. - również zaakcentował ostatnie zdanie.
- Zmieńmy temat... wiedziałeś, że jest tu Luhan? - położyłem głowę na jego ramieniu i spojrzałem na okno. To w Pekinie korki są już korki? Jest dopiero 9:27, a ulica przepełniona jest autami, które stoją w dwóch rzędach i trąbią. Jak ja się cieszę, że nie mam auta... i prawda jazdy.
- Tak, rozmawiałem z nim chwilę. Przytył. - Powiedział z całkowitą powagą. Oderwałem się od niego i spojrzałem na Kaia ze zdziwieniem.
- To źle, że ma pulchniejsze policzki? Jest przez to słodszy, przystojniejszy, seksowniejszy, ładniejszy... - zacząłem wymieniać różne przymiotniki, które opisywały Chińczyka w stu procentach. Mój chłopak najwyraźniej posmutniał albo takiego udawał. Usiadłem na jego kolanach i oplotłem ręce wokół szyi Kaia oraz spojrzałem mu prosto w oczy. - Ale dla mnie jesteś ideałem i nikt inny nie jest oraz nie będzie lepszy od ciebie. - Jongin położył dłonie na moich biodrach i oparł swoje czoło o moje. Moje serce zaczęło bić szybciej niż zwykle, a w środku mojego ciała zaczęły latać motylki. Przybliżyłem się do niego i złożyłem pocałunek na jego ustach. Nasze wargi stopniowo zaczęły przyśpieszać, a języki walczyć o dominację. Jak zwykle... przegrałem, pomimo tego, że aktualnie to ja jestem na górze. Zanurzyłem palce w jego włosach i zacząłem poruszać biodrami. Poczułem jak temperatura mojego ciała zdecydowanie się podwyższyła. Włożyłem dłoń pod jego koszulkę i pocierałem jego sutka oraz ściskałem go. Chłopak cicho jęknął oraz przygryzł moją dolną wargę. Niestety kontynuację przeszkodziło nam ponowne pukanie do drzwi. Kai przeklął cicho, a ja wstałem z niego i otworzyłem drzwi. Stał w nich Jonghyun. Wpuściłem go do naszego pokoju i zamknąłem za nim drzwi
- Przepraszam was w imieniu Taemina. Zachował się niepoważnie, nie mając ku temu argumentów. Został już ukarany przez... wiadomo kogo i to całkiem poważną karą. Jeszcze raz was, a w szczególności ciebie Kyungsoo za to zdarzenie, które miało miejsce parę minut temu. - Ukłonił się nam w geście przeprosin i podrapał się po karku.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Jonghyunem? - Zapytał dosyć poważnie Kai.
- Co masz na myśli? - Powiedział członek SHINee i uniósł prawą brew do góry. - Brzmisz tak... formalnie! - Wybuchnął śmiechem Kai i poklepał go po ramieniu. Dino zamieszał i zarumienił się, spuszczając głowę w dół. Jjong odsunął się od niego, kierując się w stronę drzwi.
- Nie będę wam już przeszkadzał. Do zobaczenia później - ukłoniliśmy się wszyscy we trójkę, a po chwili Jonghyun opuścił nasz pokój.
* Suho *
- Na prawdę dla ciebie to nic nie znaczyło? Serio? - Krzyknął w moją stronę zapłakany Chen, rzucając poduszką o ziemię.
- Przepraszam, ale byliśmy pijani, a ja popełniłem błąd. Wybacz... - powiedziałem łagodnie w jego stronę i schowałem twarz w swoje dłonie.
- A to jak mówiłeś, że mnie kochasz... kłamałeś?! - chwycił mój prawy nadgarstek i odciągnął go ode mnie.
- Nie jestem gejem! Jak tylko pomyślę o tym co się stało to robi mi się niedobrze! To obrzydliwe! - skrzywiłem minę na samą myśl o dniu, w którym uprawialiśmy seks.
- Jakoś bez problemu we mnie wchodziłeś, poruszałeś się we mnie, we mnie też doszedłeś i mówiłeś, że ci się podobało! - puścił mój nadgarstek i uderzył pięścią w ścianę.
- Byłem wtedy pijany! Nic do ciebie nie czuję, nic! - złapałem go za ramiona i potrząsnąłem nim. Uderzył mnie otwartą dłonią w policzek i kopnął w krocze, przez co zgiąłem się w pasie.
- To dlaczego robiliśmy to z trzy razy?! - popchnął mnie na moje łóżko i zaczął szarpać swoje włosy.
- Ile razy mam Ci mówić, że byłem nietrzeźwy, a jak się napiję to potrzebuję seksu? No ile? - usiadłem na łóżku i złapałem się za policzek.
- Odchodzę. - Odpowiedział oschłym tonem. Podniosłem się z posłania i ruszyłem w jego stronę. - Odchodzę z zespołu.
- Nie możesz tego zrobić! - powiedziałem łagodniejszym tonem. Poczułem jakby moje serce stanęło.
- Nie mogę być w zespole z kimś, kto mnie wykorzystał seksualnie! - Odwrócił się w moją stronę i otarł łzy ze swojej twarzy oraz wziął głęboki oddech.
- Chen... - chłopak zaczął głośno szlochać. Wtulił się we mnie i bił pięściami moją klatkę piersiową. Uciszałem go oraz głaskałem jego włosy. Było mi go bardzo szkoda, ale... nie zmienię orientacji dla niego. Nie wyobrażam sobie mnie jako homoseksualistę! Chyba większość chłopaków z mojego zespołu jest homo albo bi, ale... ja nigdy się nie zmienię. Kocham go jak brata, nie czuję do niego niczego więcej. Owszem, przespałem się z nim, ale to była przygoda na jedną noc. Cholernie tego żałuję. Gdybym mógł cofnąć czas, nie wypiłbym tyle.
- Opowie mi ktoś co się stało? - Powiedział oschłym głosem.
- Taemin mnie pobił, a Jongin go ode mnie odciągnął. I też go pobił... - Powiedziałem, a po chwili głośno westchnąłem, patrząc na Kaia.
- Która to już twoja bójka w tym miesiącu Jongin? - spojrzał na niego ze złością.
- Druga... - spuścił głowę i podrapał się po karku.
- Żeby mi to było ostatni raz, bo inaczej pożegnasz się z karierą. A ty Kyungsoo - Wskazał na mnie palcem - Nie obchodzi mnie w jakim stanie będziesz, ale wystąpisz za dwa dni w Szanghaju i dasz z siebie więcej niż wczoraj. Byłeś beznadziejny! - Włożył dłoń do kieszeni i opuścił nasz pokój. Jongin usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie. Wstałem i usiadłem obok niego oraz przytuliłem go, zapewniając, że będzie dobrze i, że nie musi się o nic martwić. Chłopak wziął głęboki wdech i uśmiechnął się. Był to sztuczny uśmiech, ale lepsze to niż nic.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, skarbie. - pocałował czubek mojej głowy i pogłaskał mój policzek.
- Kai... jeżeli Sooman nie wszedłby do naszego pokoju to... zrobilibyśmy TO? - Zapytałem go naciskając na ostatnie słowo. Chłopak splótł nasze palce i pocałował moją dłoń.
- Zapewne tak albo ktoś inny przeszkodziłby nam w... tym. - również zaakcentował ostatnie zdanie.
- Zmieńmy temat... wiedziałeś, że jest tu Luhan? - położyłem głowę na jego ramieniu i spojrzałem na okno. To w Pekinie korki są już korki? Jest dopiero 9:27, a ulica przepełniona jest autami, które stoją w dwóch rzędach i trąbią. Jak ja się cieszę, że nie mam auta... i prawda jazdy.
- Tak, rozmawiałem z nim chwilę. Przytył. - Powiedział z całkowitą powagą. Oderwałem się od niego i spojrzałem na Kaia ze zdziwieniem.
- To źle, że ma pulchniejsze policzki? Jest przez to słodszy, przystojniejszy, seksowniejszy, ładniejszy... - zacząłem wymieniać różne przymiotniki, które opisywały Chińczyka w stu procentach. Mój chłopak najwyraźniej posmutniał albo takiego udawał. Usiadłem na jego kolanach i oplotłem ręce wokół szyi Kaia oraz spojrzałem mu prosto w oczy. - Ale dla mnie jesteś ideałem i nikt inny nie jest oraz nie będzie lepszy od ciebie. - Jongin położył dłonie na moich biodrach i oparł swoje czoło o moje. Moje serce zaczęło bić szybciej niż zwykle, a w środku mojego ciała zaczęły latać motylki. Przybliżyłem się do niego i złożyłem pocałunek na jego ustach. Nasze wargi stopniowo zaczęły przyśpieszać, a języki walczyć o dominację. Jak zwykle... przegrałem, pomimo tego, że aktualnie to ja jestem na górze. Zanurzyłem palce w jego włosach i zacząłem poruszać biodrami. Poczułem jak temperatura mojego ciała zdecydowanie się podwyższyła. Włożyłem dłoń pod jego koszulkę i pocierałem jego sutka oraz ściskałem go. Chłopak cicho jęknął oraz przygryzł moją dolną wargę. Niestety kontynuację przeszkodziło nam ponowne pukanie do drzwi. Kai przeklął cicho, a ja wstałem z niego i otworzyłem drzwi. Stał w nich Jonghyun. Wpuściłem go do naszego pokoju i zamknąłem za nim drzwi
- Przepraszam was w imieniu Taemina. Zachował się niepoważnie, nie mając ku temu argumentów. Został już ukarany przez... wiadomo kogo i to całkiem poważną karą. Jeszcze raz was, a w szczególności ciebie Kyungsoo za to zdarzenie, które miało miejsce parę minut temu. - Ukłonił się nam w geście przeprosin i podrapał się po karku.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Jonghyunem? - Zapytał dosyć poważnie Kai.
- Co masz na myśli? - Powiedział członek SHINee i uniósł prawą brew do góry. - Brzmisz tak... formalnie! - Wybuchnął śmiechem Kai i poklepał go po ramieniu. Dino zamieszał i zarumienił się, spuszczając głowę w dół. Jjong odsunął się od niego, kierując się w stronę drzwi.
- Nie będę wam już przeszkadzał. Do zobaczenia później - ukłoniliśmy się wszyscy we trójkę, a po chwili Jonghyun opuścił nasz pokój.
* Suho *
- Na prawdę dla ciebie to nic nie znaczyło? Serio? - Krzyknął w moją stronę zapłakany Chen, rzucając poduszką o ziemię.
- Przepraszam, ale byliśmy pijani, a ja popełniłem błąd. Wybacz... - powiedziałem łagodnie w jego stronę i schowałem twarz w swoje dłonie.
- A to jak mówiłeś, że mnie kochasz... kłamałeś?! - chwycił mój prawy nadgarstek i odciągnął go ode mnie.
- Nie jestem gejem! Jak tylko pomyślę o tym co się stało to robi mi się niedobrze! To obrzydliwe! - skrzywiłem minę na samą myśl o dniu, w którym uprawialiśmy seks.
- Jakoś bez problemu we mnie wchodziłeś, poruszałeś się we mnie, we mnie też doszedłeś i mówiłeś, że ci się podobało! - puścił mój nadgarstek i uderzył pięścią w ścianę.
- Byłem wtedy pijany! Nic do ciebie nie czuję, nic! - złapałem go za ramiona i potrząsnąłem nim. Uderzył mnie otwartą dłonią w policzek i kopnął w krocze, przez co zgiąłem się w pasie.
- To dlaczego robiliśmy to z trzy razy?! - popchnął mnie na moje łóżko i zaczął szarpać swoje włosy.
- Ile razy mam Ci mówić, że byłem nietrzeźwy, a jak się napiję to potrzebuję seksu? No ile? - usiadłem na łóżku i złapałem się za policzek.
- Odchodzę. - Odpowiedział oschłym tonem. Podniosłem się z posłania i ruszyłem w jego stronę. - Odchodzę z zespołu.
- Nie możesz tego zrobić! - powiedziałem łagodniejszym tonem. Poczułem jakby moje serce stanęło.
- Nie mogę być w zespole z kimś, kto mnie wykorzystał seksualnie! - Odwrócił się w moją stronę i otarł łzy ze swojej twarzy oraz wziął głęboki oddech.
- Chen... - chłopak zaczął głośno szlochać. Wtulił się we mnie i bił pięściami moją klatkę piersiową. Uciszałem go oraz głaskałem jego włosy. Było mi go bardzo szkoda, ale... nie zmienię orientacji dla niego. Nie wyobrażam sobie mnie jako homoseksualistę! Chyba większość chłopaków z mojego zespołu jest homo albo bi, ale... ja nigdy się nie zmienię. Kocham go jak brata, nie czuję do niego niczego więcej. Owszem, przespałem się z nim, ale to była przygoda na jedną noc. Cholernie tego żałuję. Gdybym mógł cofnąć czas, nie wypiłbym tyle.
Rozdział 15
Następnego dnia obudziłem się w bardzo dobrym humorze. No wiecie... taki chłopak jak Jongin to skarb! Pomyśleć, że jakiś czas temu brzydził mnie jakikolwiek bliższy kontakt z Kaiem. Byłem wtedy głupi. Teraz nie opuszczę go nigdy. Pomimo tego, że Tae chce go zdobyć za każdą cenę - nie pozwolę mu na to. Nie odbije mojego chłopaka, gdyż jest mój i tylko mój. Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem na siebie czarne jeansy oraz szarą koszulkę z jakimś nadrukiem. Nie musiałem się stroić, ponieważ nie mieliśmy żadnych planów dziś. Umyłem zęby i nałożyłem na swoją twarz krem BB, by zakryć jakiekolwiek niedoskonałości na mojej. Ułożyłem jeszcze włosy i opuściłem łazienkę. Spojrzałem na puste i pościelone łóżko Kaia. Gdzie go znowu wcięło? Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem w nich podekscytowanego Sehuna. Złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął do swojego pokoju. Przy oknie stała jakaś postać. Był to mężczyzna z brązowymi włosami, w czarnych jeansach, granatowym swetrze, z którego wystawał kołnierz białej koszuli i białych air max'ach. Chłopak odwrócił się, przez co mogłem dokładnie zobaczyć jego twarz. Przy oknie stał nie kto inny niż Luhan. To jego widziałem dwa dni temu! Bez namysłu przytuliłem go, a on odwzajemnił uścisk.
- Nie mówiłeś, że tu będziesz! - poczochrałem jego włosy.
- Co miałem mówić? Chciałem zrobić wam niespodziankę. Z resztą... opowiadaj jak tam ci życie mija! - szturchnął mnie delikatnie w ramię. Zachichotałem i podrapałem się po karku.
- Więc... chodzę z Kaiem! - spojrzałem na Sehuna z wielkim uśmiechem. Chłopak zaczął podskakiwać i klaskać w dłonie. Han przytulił mnie i pogratulował. - Jest tu też Kris?
- Nie - pokręcił głową w lewo i w prawo - Ale powinien być i wspierać was na koncercie w Szanghaju. Przynajmniej tyle mi mówił.
- A właśnie... jak tam sprawy sądowe? - powiedziałem nieco smutniejszym i cichszym głosem. Chłopak głośno westchnął.
- Mediacje jak zawsze kończą się niepowodzeniem. Wiem, że to nie fair, że was opuściłem, ale sam wiesz jak sprawy się mają. - Poklepałem chłopaka po ramieniu.
- To nie twoja wina. Ten dupek nienawidzi Chińczyków, a w szczególności ciebie i Wu Fana... Dasz sobie radę. - uśmiechałem się do niego i wziąłem swoją dłoń - Będę leciał. Nacieszcie się sobą - Zachichotałem cicho i pożegnałem się z chłopakami oraz poczochrałem włosy Luhana, po czym opuściłem ich pokój. Wchodząc w głąb korytarza usłyszałem czyjeś kroki. Zignorowałem owy dźwięk i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Poczułem jak ktoś z wielką siłą odwraca mnie w jego stronę. Zobaczyłem przed sobą Taemina, który przycisnął mnie do ściany. Ścisnął kołnierz mojej koszulki i spojrzał na mnie z ogromną złością.
- Masz nie dotykać mojego Kaia, jasne? - przybliżył się i mocniej zacisnął moją koszulkę. Syknąłem w jego stronę.
- Nie zostawię swojego chłopaka, bo... - W dokończeniu słów przeszkodziła mi jego pięść, która z wielką siłą wylądowała na mojej dolnej wardze. Odepchnąłem go z całej siły i wytarłem prawą dłonią krew z moich ust. Chłopak zignorował mój gest i kopnął mnie w brzuch, co spowodowało, że zgiąłem się w pasie. Taemin szarpnął mnie za włosy i podniósł moją głowę, aby znowu ją uderzyć. Chciałem się przed nim jakoś obronić, ale był dla mnie zbyt silny. Jednym ciosem w policzek spowodował, że zsunąłem się po ścianie. Nie przejął się tym faktem i zaczął mnie kopać po całym ciele. Usłyszałem głośne krzyki Jonghyuna, który rozkazywał Taeminowi przestać, ale on dalej mnie kopał. W pewnym momencie usłyszałem jak Tae jęknął. Podniosłem głowę i złapałem się za brzuch. Zobaczyłem jak mój chłopak składa na jego policzkach ciosy. Próbowałem wstać i przeszkodzić im w tym, ale byłem zbyt słaby. Jjong podbiegł do nich i odciągnął Jongina od najmłodszego członka SHINee. Zacząłem czołgać się po podłodze i pociągnąłem Kaia za nogawkę od spodni. Nachylił się nade mną i położył moją twarz na jego kolanach, głaszcząc ją.
- Już nigdy nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. - pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Chłopak wytarł je i nachylił się oraz złożył pocałunek na moich ustach. Wstał i wziął mnie na ręce kierując się do naszego pokoju. Położył mnie na łóżku i szybko pobiegł do łazienki. Wrócił z mokrym ręcznikiem. Trzymając ręcznik w dłoni zamknął drzwi na klucz i ruszył w moją stronę. Usiadł obok mnie i delikatnie wycierał moją twarz, która była cała z krwi. Spojrzałem na niego. Wyglądał na lekko zmęczonego, złego, a zarazem zmartwionego.
- Dlaczego on taki jest? Dlaczego nie możemy być szczęśliwi? Dlaczego nikt nie może cieszyć się naszym szczęściem? - kolejne łzy wypłynęły z moich oczu. Schowałem swoją twarz w dłonie i zacząłem płakać. Czemu wszystko jest przeciwko mnie?!
- Ej, kochanie... nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - ściągnął moje dłonie z twarzy splótł nasze palce. Nachylił się nade mną i złożył ma moich ustach delikatny pocałunek, który po chwili zaczął pogłębiać. Zanurzyłem dłoń w jego włosach i położyłem się na łóżku. Chłopak również to zrobił i zaczął błądzić jego dłońmi po moim ciele. Jęknąłem, gdy jego język znalazł się w mojej buzi. Przyciągnąłem go do siebie bliżej i zacząłem pocierać swoim kroczem o jego. Kai ruszał swoimi biodrami znacznie szybciej co wywołało u mnie nieco głośniejsze jęki. Chłopak ściągnął ze mnie koszulkę i składał na moim ciele pocałunki. Czułem, że moje ciało było zdecydowanie cieplejsze niż zazwyczaj. Kai zaczął całować moją szyję i ssał ją oraz zjeżdżał coraz niżej. Jego prawa ręka wylądowała na moim kroczu i zaczęła pocierać to miejsce z wielką szybkością. Przygryzłem swoją dolną wargę, by nie jęczeć tak głośno. Zjechał językiem do mojego sutka, którego delikatnie przygryzł. Tym razem nie powstrzymałem jęku, który wyszedł z moich ust. Złapałem końce jego koszulki i próbowałem ją ściągnąć. Chłopak oderwał się ode mnie i pozbył się jej, lecz po chwili znów wrócił do poprzedniej czynności. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i głos starszego od nas mężczyzny. Kai zszedł ze mnie i ubrał na siebie koszulkę. Ja natomiast przyłożyłem do swoich ran mokry ręcznik oraz wziąłem głęboki wdech, by mój oddech być wolniejszy i spokojniejszy. Jongin otworzył drzwi, a stał w nich Lee Soo Man.
- Nie mówiłeś, że tu będziesz! - poczochrałem jego włosy.
- Co miałem mówić? Chciałem zrobić wam niespodziankę. Z resztą... opowiadaj jak tam ci życie mija! - szturchnął mnie delikatnie w ramię. Zachichotałem i podrapałem się po karku.
- Więc... chodzę z Kaiem! - spojrzałem na Sehuna z wielkim uśmiechem. Chłopak zaczął podskakiwać i klaskać w dłonie. Han przytulił mnie i pogratulował. - Jest tu też Kris?
- Nie - pokręcił głową w lewo i w prawo - Ale powinien być i wspierać was na koncercie w Szanghaju. Przynajmniej tyle mi mówił.
- A właśnie... jak tam sprawy sądowe? - powiedziałem nieco smutniejszym i cichszym głosem. Chłopak głośno westchnął.
- Mediacje jak zawsze kończą się niepowodzeniem. Wiem, że to nie fair, że was opuściłem, ale sam wiesz jak sprawy się mają. - Poklepałem chłopaka po ramieniu.
- To nie twoja wina. Ten dupek nienawidzi Chińczyków, a w szczególności ciebie i Wu Fana... Dasz sobie radę. - uśmiechałem się do niego i wziąłem swoją dłoń - Będę leciał. Nacieszcie się sobą - Zachichotałem cicho i pożegnałem się z chłopakami oraz poczochrałem włosy Luhana, po czym opuściłem ich pokój. Wchodząc w głąb korytarza usłyszałem czyjeś kroki. Zignorowałem owy dźwięk i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Poczułem jak ktoś z wielką siłą odwraca mnie w jego stronę. Zobaczyłem przed sobą Taemina, który przycisnął mnie do ściany. Ścisnął kołnierz mojej koszulki i spojrzał na mnie z ogromną złością.
- Masz nie dotykać mojego Kaia, jasne? - przybliżył się i mocniej zacisnął moją koszulkę. Syknąłem w jego stronę.
- Nie zostawię swojego chłopaka, bo... - W dokończeniu słów przeszkodziła mi jego pięść, która z wielką siłą wylądowała na mojej dolnej wardze. Odepchnąłem go z całej siły i wytarłem prawą dłonią krew z moich ust. Chłopak zignorował mój gest i kopnął mnie w brzuch, co spowodowało, że zgiąłem się w pasie. Taemin szarpnął mnie za włosy i podniósł moją głowę, aby znowu ją uderzyć. Chciałem się przed nim jakoś obronić, ale był dla mnie zbyt silny. Jednym ciosem w policzek spowodował, że zsunąłem się po ścianie. Nie przejął się tym faktem i zaczął mnie kopać po całym ciele. Usłyszałem głośne krzyki Jonghyuna, który rozkazywał Taeminowi przestać, ale on dalej mnie kopał. W pewnym momencie usłyszałem jak Tae jęknął. Podniosłem głowę i złapałem się za brzuch. Zobaczyłem jak mój chłopak składa na jego policzkach ciosy. Próbowałem wstać i przeszkodzić im w tym, ale byłem zbyt słaby. Jjong podbiegł do nich i odciągnął Jongina od najmłodszego członka SHINee. Zacząłem czołgać się po podłodze i pociągnąłem Kaia za nogawkę od spodni. Nachylił się nade mną i położył moją twarz na jego kolanach, głaszcząc ją.
- Już nigdy nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. - pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Chłopak wytarł je i nachylił się oraz złożył pocałunek na moich ustach. Wstał i wziął mnie na ręce kierując się do naszego pokoju. Położył mnie na łóżku i szybko pobiegł do łazienki. Wrócił z mokrym ręcznikiem. Trzymając ręcznik w dłoni zamknął drzwi na klucz i ruszył w moją stronę. Usiadł obok mnie i delikatnie wycierał moją twarz, która była cała z krwi. Spojrzałem na niego. Wyglądał na lekko zmęczonego, złego, a zarazem zmartwionego.
- Dlaczego on taki jest? Dlaczego nie możemy być szczęśliwi? Dlaczego nikt nie może cieszyć się naszym szczęściem? - kolejne łzy wypłynęły z moich oczu. Schowałem swoją twarz w dłonie i zacząłem płakać. Czemu wszystko jest przeciwko mnie?!
- Ej, kochanie... nie płacz. Wszystko będzie dobrze. - ściągnął moje dłonie z twarzy splótł nasze palce. Nachylił się nade mną i złożył ma moich ustach delikatny pocałunek, który po chwili zaczął pogłębiać. Zanurzyłem dłoń w jego włosach i położyłem się na łóżku. Chłopak również to zrobił i zaczął błądzić jego dłońmi po moim ciele. Jęknąłem, gdy jego język znalazł się w mojej buzi. Przyciągnąłem go do siebie bliżej i zacząłem pocierać swoim kroczem o jego. Kai ruszał swoimi biodrami znacznie szybciej co wywołało u mnie nieco głośniejsze jęki. Chłopak ściągnął ze mnie koszulkę i składał na moim ciele pocałunki. Czułem, że moje ciało było zdecydowanie cieplejsze niż zazwyczaj. Kai zaczął całować moją szyję i ssał ją oraz zjeżdżał coraz niżej. Jego prawa ręka wylądowała na moim kroczu i zaczęła pocierać to miejsce z wielką szybkością. Przygryzłem swoją dolną wargę, by nie jęczeć tak głośno. Zjechał językiem do mojego sutka, którego delikatnie przygryzł. Tym razem nie powstrzymałem jęku, który wyszedł z moich ust. Złapałem końce jego koszulki i próbowałem ją ściągnąć. Chłopak oderwał się ode mnie i pozbył się jej, lecz po chwili znów wrócił do poprzedniej czynności. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi i głos starszego od nas mężczyzny. Kai zszedł ze mnie i ubrał na siebie koszulkę. Ja natomiast przyłożyłem do swoich ran mokry ręcznik oraz wziąłem głęboki wdech, by mój oddech być wolniejszy i spokojniejszy. Jongin otworzył drzwi, a stał w nich Lee Soo Man.
Rozdział 14
Siedziałem na krześle naprzeciw lustra, a makijażystka nakładała wszystkie potrzebne kosmetyki na moją twarz. Nie denerwowałem się samym koncertem, a raczej tym co może się na nim zdarzyć. Czyli bliski kontakt Taemina i Jongina. Nie mogę do tego dopuścić, a z drugiej strony, muszę robić to co muszę, czyli śpiewanie, tańczenie i podrywanie Krystal. Muszę robić to samo na dwóch następnych koncertach. Najchętniej to przytuliłbym się do Kaia i zostałbym w tym uścisku na zawsze. Nie dość, że jest wysportowany, seksowny, przystojny, słodki to jeszcze romantyczny. Gdybym mógł to nie odstąpiłbym mu ani kroku! Po dwóch godzinach kobieta skończyła robić mój makijaż i odsunęła się ode mnie. Otworzyłem oczy i spojrzałem w lustro. Dalej byłem sobą, ale... stałem się nieco przystojniejszy. Wstałem z krzesła i natychmiastowo jedna z kobiet założyła na mnie mikrofon. Podziękowałem jej i udałem się do kolegów z zespołu. Byli już "piękni" i gotowi do występu. Słyszeliśmy jak kilkaset nastolatek krzyczało nasze imiona. Każdy z nas uśmiechnął się, gdy pierwsze dźwięki piosenki Super Junior dobiegły do naszych uszu. Hyungowie wbiegli na scenę, witając się z fanami po chińsku. Słysząc pierwszą zwrotkę piosenki zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Niekiedy wykonywaliśmy te same ruchy co członkowie SuJu. Słysząc rozkaz managera o przygotowanie się do występu, ustawiliśmy się po kolei, a ludzie zajmujący się naszym wyglądem poprawiali nasze stroje, włosy, a nawet makeup, który był robiony parę minut temu. Gdy muzyka ucichła, na scenę wbiegliśmy my, a w tle leciała muzka do "Overdose". Pierwsze słowa piosenki zaśpiewali nasi wspaniali fani, a resztą zajęliśmy się my. Kiedy ktoś z nas zaczynał swoją partię, krzyki stawały się coraz głośniejsze. Po pierwszym refrenie, na scenę wparowały dziewczyny z f(x), a za nimi SNSD, Jonghyun oraz Taemin. Nie byli tu wszyscy artyści SM, ponieważ wiele z nich pracuje nad comebackiem lub jest na innym koncercie. Każdy z nas przywitał się ze sobą, a dziewczyny z Girls' Generation śpiewały i tańczyły do "Gee gee". Spojrzałem okraratkiem na członków SuJu. Heechul rozmawiał z Baekhyunem, Siwon i Leetuk nagrywali filmiki i robili sobie selfie, Henry rozmawiał z Amber, Zhoumi tańczył z Kyuhyunem, Shingdongiem, Sungminem i Kanginem do piosenki, którą śpiewała między innymi Yoona oraz Taeyeon. Natomiast Eunhyuk i Donghae... jak zwykle dotykali się, okazywali czułość oraz cieszyli się samymi sobą. Są jedną z niewielu homoseksualnych par w naszej wytwórni. Drugą z nich jest na przykład Tao i Kris, a następną... kto wie? Może będę to ja i Jongin? A Ryeowook tańczył do muzyki i machał fanom. Poczułem ciepło na swoich ramionach, spojrzałem w lewo i zobaczyłem Krystal, która przytuliła od tyłu i uśmiechnęła się od ucha do ucha, całując mnie w policzek. Złapałem się za to miejsce oraz udawałem omdlenie. Złapali mnie Sehun i Lay oraz zaczęli wachlować. Fanki krzyczały jeszcze głośniej, a niektóre zaczęły płakać. Patrzyłem na wszystkie plakaty, które zrobili dla nas fani. Na niektórych pisało "Kocham cię, oppa!", na innych "Fighting!", a na jeszcze innych nazwy pairingów, międzyinnymi: KaiSoo, EunHae, KyungStal i BaekYeon. Gdy muzyka ucichła ktoś krzyknął do mikrofonu.
- I say Donghae you say oppa! - Krzyknął członek Super Junior i rzeczywiście to zadziałało. - Donghae...
- Oppa! - Dokończyły fanki
- Donghae...
- Oppa! - krzyknął również Eunhyuk i przytulił owego oppę i pocałował go w ramię. Po chwili wszyscy oprócz dwóch osób zeszli ze sceny. Czyli Taemin i Kai. Światło chwilowo zgasło, a później zapaliło się na inny kolor. Fanki robiły im zdjęcia, kręciły filmiki i wspierały ich okrzykami. Zanim muzyka zaczęła grać najmłodszy członek SHINee spojrzał na mnie z diabelskim uśmiechem i zaczął swoją solówkę. Wpatrywałem się na nich z wielką uwagą i oczekiwałem na koniec ich pobytu na scenie. Kiedy nadeszła pora na partię Kaia spojrzałem na niego z uśmiechem i niekiedy chichotałem, gdy robił jakieś śmieszne gesty lub miny w stronę fanów. Tae wziął go pod ramię i złożył pocałunek na jego policzku. Odwróciłem się i ruszyłem w stronę Laya
- Nawet nie wiesz jak go nienawidzę! - mówiłem do niego przez zaciśnięte zęby. Lay westchnął i poklepał mnie po ramieniu.
- Przecież chyba ufasz Kaiowi, nie? - Spojrzał w moje oczy z troskliwym uśmiechem i wziął rękę z mojego ramienia. Wskazał głową w stronę sceny. Popatrzyłem w tamtą stronę i zauważyłem jak Kai zszedł ze sceny, a podeszły do niego dwie kobiety. Jedna z ręcznikiem, druga z pudrem i lakierem do włosów. Poprawiły wygląd jego twarzy oraz włosów. Po chwili podszedłem do niego. Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie. Oderwałem się od niego i spojrzałem prosto w jego oczy, jak zawsze były pełne radości. Chłopak nachylił się, aby złożyć pocałunek na moich ustach. Przeszkodził nam w tym głos Heechula.
- Kyung? To ty nie... - przerwałem mu w dokończeniu tych słów.
- Nie, nie jestem z Krystal. - Odpowiedziałem mu na to pytanie całkiem obojętnie. Na scenie wystąpiły wszystkie zespoły i wszyscy artyści, którzy byli na scenie. Każdy z nas zaśpiewał po 2 albo 3 piosenki. Wszyscy świetnie się bawili, zarówno my jak i fani. Koncert trwał około dwóch godzin. Na scenę przyszły dwie fanki, które musiały zaśpiewać refren do "Overdose" i "Swing". Może fałszowały i chichotały przez cały czas, ale bardzo dobrze znały tekst obydwóch piosenek. Nagrodą było przytulenie swojego biasa. Jestem trochę zmęczony tym koncertem, ale dla takiej publiczności... było warto! Mam nadzieję, że w Szanghaju będzie lepiej. Ba! Jestem tego pewien.
Wróciłem z Kaiem do hotelu w bardzo dobrym humorze pomimo tego, że byliśmy już zmęczeni. Rzuciłem się na swoje łóżko. Jongin zachichotał i usiadł tuż obok mnie oraz pogłaskał moje włosy. Odwróciłem się na plecy i spojrzałem na niego z uśmiechem. Złapałem jego dłoń i pocałowałem ją.
- Byłem o Ciebie zazdrosny, wiesz? - Powiedziałem do niego nieco poważniejszym tonem. - Wtedy kiedy Taemin cię pocałował w policzek... - Westchnąłem głośno i wpatrywałem się w nasze dłonie. Nachylił się do mojego ucha.
- Wiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty, więc nie musisz się o nic martwić... - pocałował płatek mojego ucha i przytulił mnie. Czułem się bezpiecznie w jego ramionach, bezpieczniej niż u mamy. Widziałem, że nic złego przy nim mi się nie stanie. - Kyungsoo... - powiedział chłopak, którego tuliłem.
- Tak, Jongin? - spojrzałem w jego hipnotyzujące oczy i splotłem nasze palce.
- Zostaniesz moim chłopakiem?
- I say Donghae you say oppa! - Krzyknął członek Super Junior i rzeczywiście to zadziałało. - Donghae...
- Oppa! - Dokończyły fanki
- Donghae...
- Oppa! - krzyknął również Eunhyuk i przytulił owego oppę i pocałował go w ramię. Po chwili wszyscy oprócz dwóch osób zeszli ze sceny. Czyli Taemin i Kai. Światło chwilowo zgasło, a później zapaliło się na inny kolor. Fanki robiły im zdjęcia, kręciły filmiki i wspierały ich okrzykami. Zanim muzyka zaczęła grać najmłodszy członek SHINee spojrzał na mnie z diabelskim uśmiechem i zaczął swoją solówkę. Wpatrywałem się na nich z wielką uwagą i oczekiwałem na koniec ich pobytu na scenie. Kiedy nadeszła pora na partię Kaia spojrzałem na niego z uśmiechem i niekiedy chichotałem, gdy robił jakieś śmieszne gesty lub miny w stronę fanów. Tae wziął go pod ramię i złożył pocałunek na jego policzku. Odwróciłem się i ruszyłem w stronę Laya
- Nawet nie wiesz jak go nienawidzę! - mówiłem do niego przez zaciśnięte zęby. Lay westchnął i poklepał mnie po ramieniu.
- Przecież chyba ufasz Kaiowi, nie? - Spojrzał w moje oczy z troskliwym uśmiechem i wziął rękę z mojego ramienia. Wskazał głową w stronę sceny. Popatrzyłem w tamtą stronę i zauważyłem jak Kai zszedł ze sceny, a podeszły do niego dwie kobiety. Jedna z ręcznikiem, druga z pudrem i lakierem do włosów. Poprawiły wygląd jego twarzy oraz włosów. Po chwili podszedłem do niego. Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie. Oderwałem się od niego i spojrzałem prosto w jego oczy, jak zawsze były pełne radości. Chłopak nachylił się, aby złożyć pocałunek na moich ustach. Przeszkodził nam w tym głos Heechula.
- Kyung? To ty nie... - przerwałem mu w dokończeniu tych słów.
- Nie, nie jestem z Krystal. - Odpowiedziałem mu na to pytanie całkiem obojętnie. Na scenie wystąpiły wszystkie zespoły i wszyscy artyści, którzy byli na scenie. Każdy z nas zaśpiewał po 2 albo 3 piosenki. Wszyscy świetnie się bawili, zarówno my jak i fani. Koncert trwał około dwóch godzin. Na scenę przyszły dwie fanki, które musiały zaśpiewać refren do "Overdose" i "Swing". Może fałszowały i chichotały przez cały czas, ale bardzo dobrze znały tekst obydwóch piosenek. Nagrodą było przytulenie swojego biasa. Jestem trochę zmęczony tym koncertem, ale dla takiej publiczności... było warto! Mam nadzieję, że w Szanghaju będzie lepiej. Ba! Jestem tego pewien.
Wróciłem z Kaiem do hotelu w bardzo dobrym humorze pomimo tego, że byliśmy już zmęczeni. Rzuciłem się na swoje łóżko. Jongin zachichotał i usiadł tuż obok mnie oraz pogłaskał moje włosy. Odwróciłem się na plecy i spojrzałem na niego z uśmiechem. Złapałem jego dłoń i pocałowałem ją.
- Byłem o Ciebie zazdrosny, wiesz? - Powiedziałem do niego nieco poważniejszym tonem. - Wtedy kiedy Taemin cię pocałował w policzek... - Westchnąłem głośno i wpatrywałem się w nasze dłonie. Nachylił się do mojego ucha.
- Wiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty, więc nie musisz się o nic martwić... - pocałował płatek mojego ucha i przytulił mnie. Czułem się bezpiecznie w jego ramionach, bezpieczniej niż u mamy. Widziałem, że nic złego przy nim mi się nie stanie. - Kyungsoo... - powiedział chłopak, którego tuliłem.
- Tak, Jongin? - spojrzałem w jego hipnotyzujące oczy i splotłem nasze palce.
- Zostaniesz moim chłopakiem?
Rozdział 13
Wyszedłem z pokoju, w poszukiwaniu Krystal, bo chciałem podzielić się z nią wydarzeniem, które przed chwilą miało miejsce. Ruszyłem w stronę schodów, ponieważ moja "dziewczyna" być może znajduje się na wyższym piętrze. Zacząłem wchodzić po schodach i minąłem się z jakimś mężczyzną, który był bardzo podobny do Luhana. Nie jestem pewien czy to był on, gdyż miał ubrane okulary przeciwsłoneczne. Ale to niemożliwe, żeby Han był razem z nami w hotelu, w tym samym czasie! Z resztą, Azjaci są do siebie bardzo podobni, a w szczególności Chińczycy. Pokonałem parę schodów i wszedłem w głąb korytarza. Jedne z drzwi otworzyły się, a wyszedł z nich Heechul z SuJu.
- Heenim! - Podbiegłem w jego stronę i przytuliłem się do hyunga.
- Kyungsoo! Zgubiłeś piętra, czy coś? - Zamknął za sobą drzwi i uśmiechnął się w moją stronę.
- Wiesz co... szukam f(x), a w szczególności Krystal. Widziałeś ją? - Hyung zaśmiał się i poklepał po ramieniu.
- A więc to prawda, że jesteście parą! Piętro wyżej, pokój 225. - wskazał na schody i puścił moje ramię.
- Nawet nie pytam skąd to wiesz. Dzięki - ukłoniłem się mu i pośpiesznie ruszyłem w stronę schodów i pokonałem je szybciej niż chwilę temu. Gdy już byłem na odpowiednim piętrze, mijałem drzwi i patrzyłem na widnące na nich numery. 229... 228... 227... 226... 225! Wziąłem głęboki wdech oraz poprawiłem włosy. Zapukałem w drzwi i tuż po chwili otworzyła je Amber, śpiewając jej piosenkę "shake that brass". Uśmiechnęła się w moją stronę i szerzej otworzyła drzwi.
- Krys, wychodź z tej łazienki - powiedziała, a ja wszedłem do ich pokoju.
- Zaraaaaaaz! - Usłyszeliśmy głos z pomieszczenia obok. Zachichotałem cicho.
- Twój chłoptaś tu jest i chce cię zobaczyć, nawet jeśli nie masz na sobie sztucznych rzęs! Prawda Kyung? - Spojrzała na mnie z dumnym uśmiechem.
- Prawda! - przybiłem z nią piątkę czekając na odpowiedź. Tomboy wskazał na łóżko, prosząc, żebym usiadł, ponieważ pobyt Krystal w łazience może się przedłużyć. Ich pokój był bardzo ładny. Ściany miały fioletowy kolor i białe paski na górze. W tych samych kolorach były również doniczki i poduszki. Widok z okna był dosyć ciekawy, przedstawiał część Pekinu, która cały czas była w ruchu. Auta jeździły po drodze non-stop, a ludzie przechodzili po drodze z maskami na twarzy.
- D.O! - wstałem z łóżka, gdy usłyszałem swoje imię. Dziewczyna rzuciła się w moje ramiona i przytuliła mnie z całych sił. Nie widzieliśmy się zaledwie godzinę, a ona już się za mną stęskniła. Amber opuściła pomieszczenie, a Krystal oderwała się ode mnie i usiadła razem ze mną na łóżku. - Opowiadaj, jak tam Kai?
- Mamy ze sobą pokój! - Powiedziałem podekscytowany, a dziewczyna zaklaskała w ręce. - ale to nie wszystko! Kiedy zapytałem się czy jest o nas zazdrosny, pocałował mnie i chyba zmierzał do czegoś więcej, ale przerwałem mu w tym. Co to miało oznaczać? - Spojrzałem na nią pytająco. Dziewczyna popatrzyła gdzieś w dal i zamyśliła się trochę, ale po chwili odpowiedziała na moje pytanie.
- Może chciał pokazać jak bardzo cię kocha i jak bardzo za tobą tęskni. Sądzę, że powinniśmy skończyć, bo to może posunąć się za daleko. Wiesz... Kai mógłby z ciebie zrezygnować, a to nie był nasz cel. - Powiedziała już poważniejszym tonem. Westchnąłem głośno i przytaknąłem jej.
- Masz rację, to udawanie i nasze bliższe stosunki niż zwykle stają się trochę niezręczne, a ja... no... wolę chyba chłopców... No. - spuściłem głowę w dół, a drzwi otworzyły się, a z nich wyszła Amber z zaskoczoną miną. Wskazywała raz na mnie, raz na Krystal i uderzyła się w czoło.
- Jak to... ty też homo?! - krzyknęła z podekscytowaniem w głosie i podbiegła do mnie, aby przybić piątkę, ale schowała rękę, gdy nie chciałem odwzajemnić gestu.
- Ciszej idiotko! - przyłożyłem palec do ust. - Nie, kretynko, nie jestem gejem! - odpowiedziałem i byłem już nieco zirytowany jej obecnością.
- Ale mówiłeś co innego! - tupnęła nogą i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Westchnąłem i wywróciłem oczami.
- Jak chcesz podsłuchiwać, to przynajmniej się tego naucz, bo twoje uszy słyszą co innego. - wstałem z łóżka - Na mnie już pora. Trzymajcie się! - wyszedłem z pokoju, zszedłem pi schodach o dwa piętra niżej i wróciłem do lokalu, w którym miałem spędzić następne 2 dni, po czym rzuciłem się na łóżku i zasnąłem.
Obudziłem się oraz spojrzałem na zegar. Godzina 17:20. Trochę pospałem. Spojrzałem na swoją prawą stronę i zauważyłem Kaia, który robił pompki, brzuszki i inne ćwiczenia. Nie zmieniałem pozycji, ale poprawiłem swoją poduszkę, aby lepiej go widzieć. Pojedyncze krople potu spływały, bo jego czole, a spocony podkoszulek przyklejał się do jego umięśnionego ciała. Jongin po chwili przestał ćwiczyć i usiadł na podłodze, chowając twarz w dłonie, głośno dysząc z wysiłku. Ciekawe ile ćwiczył. Popatrzył na mnie, kładąc ręce na kolanach.
- Obudziłem cię? - wytarł pot w czoła i poprawił włosy.
- Nie, nie! Długo już tak ćwiczysz? - przetarłem oczy i usiadłem w siadzie skrzyżnym.
- Dwie godziny. Mogłeś spać dalej, uroczo wyglądasz gdy śpisz - zachichotałem, po czym wstałem i usiadłem na podłodze naprzeciwko niego.
- Kai... ty naprawdę coś czujesz do Taemina? - spojrzałem w jego oczy z niepewnością, a zarazem smutkiem. \
- Nie. - Odpowiedział krótko i oschle. - A ty lubisz Krystal?
- Nie - spuściłem głowę w dół - Nie jesteśmy, nie byliśmy i nie będziemy razem. KyungStal isn't real. - zaśmialiśmy się oboje. Kai złapał moje dłonie i patrzył w moje oczy.
- But KaiSoo is real - splótł nasze palce i uśmiechnął się szeroko. - No chodź tu! - rozłożyłem ręce wzdłuż, a chłopak wtulił się w moje ramiona oraz delikatnie popchnął mnie na ziemię.
- Nawet nie wiesz jak za tym i za tobą tęskniłem! - Oplotłem jego biodra swoimi nogami i zaśmiałem się głośno. Nawet nie chcę widzieć jak teraz wyglądamy, a zgaduję, że wygląda to bardzo komicznie.
- Hyung... - powiedział szeptem chłopak, którego tuliłem. Odsunął się ode mnie, aby dobrze widzieć moją twarz, ale dalej byliśmy w uścisku.
- Tak, Jongin? - położyłem dłoń na jego policzku i spojrzałem głęboko w oczy chłopaka oraz uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
- Kocham Cię... - szepnął ciszej brunet i złożył delikatny pocałunek na moich ustach oraz przytulił mnie raz jeszcze. Moje serce zabiło dziesięć razy mocniej, a z żołądka wyleciało stado motylków. Byłoby idealnie gdyby nie jeden, drobny szczegół...
- Kai... - powiedziałem równie cichym głosem.
- Tak? - znów odsunął się ode mnie i spojrzał na moją twarz z uśmiechem.
- Śmierdzisz.
- Heenim! - Podbiegłem w jego stronę i przytuliłem się do hyunga.
- Kyungsoo! Zgubiłeś piętra, czy coś? - Zamknął za sobą drzwi i uśmiechnął się w moją stronę.
- Wiesz co... szukam f(x), a w szczególności Krystal. Widziałeś ją? - Hyung zaśmiał się i poklepał po ramieniu.
- A więc to prawda, że jesteście parą! Piętro wyżej, pokój 225. - wskazał na schody i puścił moje ramię.
- Nawet nie pytam skąd to wiesz. Dzięki - ukłoniłem się mu i pośpiesznie ruszyłem w stronę schodów i pokonałem je szybciej niż chwilę temu. Gdy już byłem na odpowiednim piętrze, mijałem drzwi i patrzyłem na widnące na nich numery. 229... 228... 227... 226... 225! Wziąłem głęboki wdech oraz poprawiłem włosy. Zapukałem w drzwi i tuż po chwili otworzyła je Amber, śpiewając jej piosenkę "shake that brass". Uśmiechnęła się w moją stronę i szerzej otworzyła drzwi.
- Krys, wychodź z tej łazienki - powiedziała, a ja wszedłem do ich pokoju.
- Zaraaaaaaz! - Usłyszeliśmy głos z pomieszczenia obok. Zachichotałem cicho.
- Twój chłoptaś tu jest i chce cię zobaczyć, nawet jeśli nie masz na sobie sztucznych rzęs! Prawda Kyung? - Spojrzała na mnie z dumnym uśmiechem.
- Prawda! - przybiłem z nią piątkę czekając na odpowiedź. Tomboy wskazał na łóżko, prosząc, żebym usiadł, ponieważ pobyt Krystal w łazience może się przedłużyć. Ich pokój był bardzo ładny. Ściany miały fioletowy kolor i białe paski na górze. W tych samych kolorach były również doniczki i poduszki. Widok z okna był dosyć ciekawy, przedstawiał część Pekinu, która cały czas była w ruchu. Auta jeździły po drodze non-stop, a ludzie przechodzili po drodze z maskami na twarzy.
- D.O! - wstałem z łóżka, gdy usłyszałem swoje imię. Dziewczyna rzuciła się w moje ramiona i przytuliła mnie z całych sił. Nie widzieliśmy się zaledwie godzinę, a ona już się za mną stęskniła. Amber opuściła pomieszczenie, a Krystal oderwała się ode mnie i usiadła razem ze mną na łóżku. - Opowiadaj, jak tam Kai?
- Mamy ze sobą pokój! - Powiedziałem podekscytowany, a dziewczyna zaklaskała w ręce. - ale to nie wszystko! Kiedy zapytałem się czy jest o nas zazdrosny, pocałował mnie i chyba zmierzał do czegoś więcej, ale przerwałem mu w tym. Co to miało oznaczać? - Spojrzałem na nią pytająco. Dziewczyna popatrzyła gdzieś w dal i zamyśliła się trochę, ale po chwili odpowiedziała na moje pytanie.
- Może chciał pokazać jak bardzo cię kocha i jak bardzo za tobą tęskni. Sądzę, że powinniśmy skończyć, bo to może posunąć się za daleko. Wiesz... Kai mógłby z ciebie zrezygnować, a to nie był nasz cel. - Powiedziała już poważniejszym tonem. Westchnąłem głośno i przytaknąłem jej.
- Masz rację, to udawanie i nasze bliższe stosunki niż zwykle stają się trochę niezręczne, a ja... no... wolę chyba chłopców... No. - spuściłem głowę w dół, a drzwi otworzyły się, a z nich wyszła Amber z zaskoczoną miną. Wskazywała raz na mnie, raz na Krystal i uderzyła się w czoło.
- Jak to... ty też homo?! - krzyknęła z podekscytowaniem w głosie i podbiegła do mnie, aby przybić piątkę, ale schowała rękę, gdy nie chciałem odwzajemnić gestu.
- Ciszej idiotko! - przyłożyłem palec do ust. - Nie, kretynko, nie jestem gejem! - odpowiedziałem i byłem już nieco zirytowany jej obecnością.
- Ale mówiłeś co innego! - tupnęła nogą i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Westchnąłem i wywróciłem oczami.
- Jak chcesz podsłuchiwać, to przynajmniej się tego naucz, bo twoje uszy słyszą co innego. - wstałem z łóżka - Na mnie już pora. Trzymajcie się! - wyszedłem z pokoju, zszedłem pi schodach o dwa piętra niżej i wróciłem do lokalu, w którym miałem spędzić następne 2 dni, po czym rzuciłem się na łóżku i zasnąłem.
Obudziłem się oraz spojrzałem na zegar. Godzina 17:20. Trochę pospałem. Spojrzałem na swoją prawą stronę i zauważyłem Kaia, który robił pompki, brzuszki i inne ćwiczenia. Nie zmieniałem pozycji, ale poprawiłem swoją poduszkę, aby lepiej go widzieć. Pojedyncze krople potu spływały, bo jego czole, a spocony podkoszulek przyklejał się do jego umięśnionego ciała. Jongin po chwili przestał ćwiczyć i usiadł na podłodze, chowając twarz w dłonie, głośno dysząc z wysiłku. Ciekawe ile ćwiczył. Popatrzył na mnie, kładąc ręce na kolanach.
- Obudziłem cię? - wytarł pot w czoła i poprawił włosy.
- Nie, nie! Długo już tak ćwiczysz? - przetarłem oczy i usiadłem w siadzie skrzyżnym.
- Dwie godziny. Mogłeś spać dalej, uroczo wyglądasz gdy śpisz - zachichotałem, po czym wstałem i usiadłem na podłodze naprzeciwko niego.
- Kai... ty naprawdę coś czujesz do Taemina? - spojrzałem w jego oczy z niepewnością, a zarazem smutkiem. \
- Nie. - Odpowiedział krótko i oschle. - A ty lubisz Krystal?
- Nie - spuściłem głowę w dół - Nie jesteśmy, nie byliśmy i nie będziemy razem. KyungStal isn't real. - zaśmialiśmy się oboje. Kai złapał moje dłonie i patrzył w moje oczy.
- But KaiSoo is real - splótł nasze palce i uśmiechnął się szeroko. - No chodź tu! - rozłożyłem ręce wzdłuż, a chłopak wtulił się w moje ramiona oraz delikatnie popchnął mnie na ziemię.
- Nawet nie wiesz jak za tym i za tobą tęskniłem! - Oplotłem jego biodra swoimi nogami i zaśmiałem się głośno. Nawet nie chcę widzieć jak teraz wyglądamy, a zgaduję, że wygląda to bardzo komicznie.
- Hyung... - powiedział szeptem chłopak, którego tuliłem. Odsunął się ode mnie, aby dobrze widzieć moją twarz, ale dalej byliśmy w uścisku.
- Tak, Jongin? - położyłem dłoń na jego policzku i spojrzałem głęboko w oczy chłopaka oraz uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
- Kocham Cię... - szepnął ciszej brunet i złożył delikatny pocałunek na moich ustach oraz przytulił mnie raz jeszcze. Moje serce zabiło dziesięć razy mocniej, a z żołądka wyleciało stado motylków. Byłoby idealnie gdyby nie jeden, drobny szczegół...
- Kai... - powiedziałem równie cichym głosem.
- Tak? - znów odsunął się ode mnie i spojrzał na moją twarz z uśmiechem.
- Śmierdzisz.
Rozdział 12
Dzisiaj mieliśmy wylecieć do Pekinu, ponieważ musimy być gotowi na koncert, który odbędzie się za dwa dni. Siedziałem na lotniskowej ławce razem z chłopakami i pstrykałem coś na telefonie. Nie mogłem się doczekać momentu, w którym wkroczę na chińską ziemię i pomacham swoim fanom. To jest takie wspaniałe uczucie, gdy widzisz jak ktoś cię wspiera, fanuje oraz zapewnia, że nigdy cię nie opuści. Chyba już to kiedyś słyszałem... " Nigdy Cię nie opuszczę, słyszysz? - Oderwał się ode mnie i chwycił moją twarz w swoje dłonie. Spojrzałem Jonginowi prosto w oczy - Nigdy - przybliżył się do mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach " Z jednej strony go lubię, a z drugiej wręcz nienawidzę, bo jednak mnie zostawił. Może Taemin jest ode mnie ładniejszy, słodszy... lepszy? Zapewne tak, skoro wybrał właśnie jego, a nie mnie. Z resztą, to jego decyzja, to on wróci na kolanach, prosząc, abym do niego wrócił...
- Ej, stary. Nasz samolot zaraz wylatuje, więc obudź się i rusz dupsko, okej? - Powiedział Sehun wyciągając słuchawkę z mojego ucha. Ubrałem na siebie plecak i ruszyłem z chłopakiem do miejsca, w którym miał wylecieć nasz samolot. Droga zajęła nam jakieś pięć minut, bo na lotnisku znajduje się ponad 500 fanek, które marzą o tym, by nas dotknąć i sfotografować. Trzymając telefon w dłoni szukałem jakiegoś miejsca. Well... nie usiądę obok samotnego Kaia, bo mnie zje. Poszedłbym do Tao, ale maknae właśnie usiadł obok niego. Zasiadłem na siedzeniu tuż przed Jonginem i ponownie włożyłem słuchawkę do uszu oraz pogłośniłem dźwięk. Odtwarzacz muzyki wybrał piosenkę G-Dragona "Missing you". Westchnąłem głośno i przełączyłem ją na jakieś dubstepowe ścierwo. Zamknąłem oczy i ruszałem głową w rytm muzyki. Byłem już nieźle wyluzowany do momentu, w którym ktoś szturchnął mnie w ramię. Ponownie wyciągnąłem słuchawki z uszu i otworzyłem oczy. Przede mną stała stewardessa.
- Mógłby pan przesiąść się na to miejsce? - wskazała na siedzenie obok Kaia.
- Nie mógłbym. - Odpowiedziałem i znów chciałem się zgubić w świecie muzyki.
- To konieczne, gdyż nie lecą państwo sami - Wskazała na drzwi do których wchodził zespół... f(x)!
- Spokojnie. Usiądę ze swoją dziewczyną - zaakcentowałem ostatnie słowo, wstałem z miejsca i krzyknąłem imię mojej rzekomej dziewczyny, czyli Krystal. Dziewczyna pobiegła do mnie i wtuliła się w moje ramiona. Pocałowałem czubek jej głowy i spojrzałem na minę Jongina. Był poddenerwowany i co chwilę ściskał swoją lewą dłoń. Usiadłem wraz z dziewczyną na swoich miejscach.
- Nawet nie wiedziałem, że ty też lecisz do Pekinu! - powiedziałem podekscytowanym tonem. Na prawdę, nie wiedziałem, że f(x) też będzie w Chinach. - Mamy wspólny koncert, tego też nie wiedziałeś? - zachichotała, wskazując na jej zespół - Motywem przewodnim koncertu mają być relacje pomiędzy wszystkimi z SM. - dziewczyna przybliżyła się do mnie i zaczęła szeptać do ucha - Możemy go trochę poddenerwować. Ale on może zrobić to samo, bo przyleci też SHINee... będzie solo Tae-Kai więc niewiadomo co może się wtedy wydarzyć... - uśmiech zszedł z mojej twarzy. Dlaczego SHINee? Już było tak idealnie...
Wyszedłem z samolotu w bardzo dobrym humorze, gdyż twarz Kaia nie wyglądała na uśmiechniętą i zadowoloną. Idąc drogą, która zagrodzona była bramkami machałem swoim fanom, kłaniałem się im i szukałem wzrokiem Krystal. Była daleko ode mnie więc pomyślałem sobie, że nie będę ganiał za nią jak głupi. Dołączyłem się do Sehuna, Chanyeola i Tao, którzy jak zwykle rozmawiali o sprośnych rzeczach. O gustach się nie dyskutuje.
- Jak tak pomyślę o tym co... - Sehun zatrzymał się w miejscu - Luhan... - patrzył na plakat, który reklamował film, w którym występuje jego sympatia. Jego oczy natychmiastowo napełniły się łzami, a uśmiech z jego twarzy zniknął. Tao wziął go pod ramię szeptając coś do jego ucha i poszedł z nim dalej. Cała atmosfera poszła się za przeproszeniem jebać. Spojrzałem na Chanyeola i ruszyłem z nim w stronę auta, które na nas czekało. Chan zrobił jeszcze ze mną selfie i wsiedliśmy do samochodu. Jak zwykle nasz manager zrobił rozpiskę kto z kim dzieli pokój. Stety lub niestety będę musiał spać z Jonginem. Po 20 minutach znajdowaliśmy się już w naszych pokojach hotelowych i rozpakowywaliśmy swoje rzeczy. Nie rozmawiałem z Kaiem przez cały dzień, ale postanowiłem się do niego odezwać.
- Ładna dzisiaj pogoda, nie? - Beznadziejne pytanie, ale rozmowę trzeba jakoś zacząć.
- Świetna! Szare chmury, padający z nich deszcz i wiejący wiatr. - odpowiedział sarkazmem.
- Mówiłeś, że lubisz "szare dni" - włożyłem swoje ubrania do szafy i zamknąłem ją, po czym usiadłem na łóżku - Jesteś o mnie zazdrosny?
- Skąd ten idiotyczny pomysł?- Rzucił się na swoje posłanie i skierował swój wzrok na sufit.
- Odkąd chodzę z Krystal stałeś się inny, taki... zamknięty w sobie, ciągle zdenerwowany i... - Nie pozwolił mi dokończyć zdania, gdyż wstał i ruszył w moją stronę. Popchnął mnie na łóżko, powodując, że zmieniłem pozycję z siedzącej na leżącą. Złapał dłonią moją brodę oraz przybliżył ją do siebie. Moje oczy rozszerzyły się, a serce zabiło pięć razy szybciej. Musnął moje wargi i stopniowo zaczął pogłębiać pocałunek. Próbowałem oderwać go od siebie, ale on dalej składał pocałunki na moich ustach. W pewnym momencie oddałem się mu i odwzajemniłem gest, przyciągając go do siebie bliżej. Chłopak wplótł palce w moje włosy i wtargnął jego językiem do mojej buzi. Jęknąłem cicho, gdy chłopak pocierał moje krocze jego kolanem. Odepchnąłem od siebie Jongina i spojrzałem na niego lekko zdyszany.
- Co ty właśnie chciałeś zrobić? - zapytałem i wytarłem dłonią swoje mokre usta.
- Nic. - wstał z mojego łóżka i wyszedł z pokoju. Czy ja kiedyś zrozumiem tego wariata? Mówiąc szczerze, mogłem tego nie przerywać, bo i jemu i mi to odpowiadało... Mamy przed sobą jeszcze dwie noce. Ej, D.O. o czym ty gadasz? Chcesz się z nim kochać, pomimo tego, że nie wiesz jak to robić? Nie no, gratuluję samemu sobie. Również wstałem z łóżka i opuściłem pomieszczenie.
- Ej, stary. Nasz samolot zaraz wylatuje, więc obudź się i rusz dupsko, okej? - Powiedział Sehun wyciągając słuchawkę z mojego ucha. Ubrałem na siebie plecak i ruszyłem z chłopakiem do miejsca, w którym miał wylecieć nasz samolot. Droga zajęła nam jakieś pięć minut, bo na lotnisku znajduje się ponad 500 fanek, które marzą o tym, by nas dotknąć i sfotografować. Trzymając telefon w dłoni szukałem jakiegoś miejsca. Well... nie usiądę obok samotnego Kaia, bo mnie zje. Poszedłbym do Tao, ale maknae właśnie usiadł obok niego. Zasiadłem na siedzeniu tuż przed Jonginem i ponownie włożyłem słuchawkę do uszu oraz pogłośniłem dźwięk. Odtwarzacz muzyki wybrał piosenkę G-Dragona "Missing you". Westchnąłem głośno i przełączyłem ją na jakieś dubstepowe ścierwo. Zamknąłem oczy i ruszałem głową w rytm muzyki. Byłem już nieźle wyluzowany do momentu, w którym ktoś szturchnął mnie w ramię. Ponownie wyciągnąłem słuchawki z uszu i otworzyłem oczy. Przede mną stała stewardessa.
- Mógłby pan przesiąść się na to miejsce? - wskazała na siedzenie obok Kaia.
- Nie mógłbym. - Odpowiedziałem i znów chciałem się zgubić w świecie muzyki.
- To konieczne, gdyż nie lecą państwo sami - Wskazała na drzwi do których wchodził zespół... f(x)!
- Spokojnie. Usiądę ze swoją dziewczyną - zaakcentowałem ostatnie słowo, wstałem z miejsca i krzyknąłem imię mojej rzekomej dziewczyny, czyli Krystal. Dziewczyna pobiegła do mnie i wtuliła się w moje ramiona. Pocałowałem czubek jej głowy i spojrzałem na minę Jongina. Był poddenerwowany i co chwilę ściskał swoją lewą dłoń. Usiadłem wraz z dziewczyną na swoich miejscach.
- Nawet nie wiedziałem, że ty też lecisz do Pekinu! - powiedziałem podekscytowanym tonem. Na prawdę, nie wiedziałem, że f(x) też będzie w Chinach. - Mamy wspólny koncert, tego też nie wiedziałeś? - zachichotała, wskazując na jej zespół - Motywem przewodnim koncertu mają być relacje pomiędzy wszystkimi z SM. - dziewczyna przybliżyła się do mnie i zaczęła szeptać do ucha - Możemy go trochę poddenerwować. Ale on może zrobić to samo, bo przyleci też SHINee... będzie solo Tae-Kai więc niewiadomo co może się wtedy wydarzyć... - uśmiech zszedł z mojej twarzy. Dlaczego SHINee? Już było tak idealnie...
Wyszedłem z samolotu w bardzo dobrym humorze, gdyż twarz Kaia nie wyglądała na uśmiechniętą i zadowoloną. Idąc drogą, która zagrodzona była bramkami machałem swoim fanom, kłaniałem się im i szukałem wzrokiem Krystal. Była daleko ode mnie więc pomyślałem sobie, że nie będę ganiał za nią jak głupi. Dołączyłem się do Sehuna, Chanyeola i Tao, którzy jak zwykle rozmawiali o sprośnych rzeczach. O gustach się nie dyskutuje.
- Jak tak pomyślę o tym co... - Sehun zatrzymał się w miejscu - Luhan... - patrzył na plakat, który reklamował film, w którym występuje jego sympatia. Jego oczy natychmiastowo napełniły się łzami, a uśmiech z jego twarzy zniknął. Tao wziął go pod ramię szeptając coś do jego ucha i poszedł z nim dalej. Cała atmosfera poszła się za przeproszeniem jebać. Spojrzałem na Chanyeola i ruszyłem z nim w stronę auta, które na nas czekało. Chan zrobił jeszcze ze mną selfie i wsiedliśmy do samochodu. Jak zwykle nasz manager zrobił rozpiskę kto z kim dzieli pokój. Stety lub niestety będę musiał spać z Jonginem. Po 20 minutach znajdowaliśmy się już w naszych pokojach hotelowych i rozpakowywaliśmy swoje rzeczy. Nie rozmawiałem z Kaiem przez cały dzień, ale postanowiłem się do niego odezwać.
- Ładna dzisiaj pogoda, nie? - Beznadziejne pytanie, ale rozmowę trzeba jakoś zacząć.
- Świetna! Szare chmury, padający z nich deszcz i wiejący wiatr. - odpowiedział sarkazmem.
- Mówiłeś, że lubisz "szare dni" - włożyłem swoje ubrania do szafy i zamknąłem ją, po czym usiadłem na łóżku - Jesteś o mnie zazdrosny?
- Skąd ten idiotyczny pomysł?- Rzucił się na swoje posłanie i skierował swój wzrok na sufit.
- Odkąd chodzę z Krystal stałeś się inny, taki... zamknięty w sobie, ciągle zdenerwowany i... - Nie pozwolił mi dokończyć zdania, gdyż wstał i ruszył w moją stronę. Popchnął mnie na łóżko, powodując, że zmieniłem pozycję z siedzącej na leżącą. Złapał dłonią moją brodę oraz przybliżył ją do siebie. Moje oczy rozszerzyły się, a serce zabiło pięć razy szybciej. Musnął moje wargi i stopniowo zaczął pogłębiać pocałunek. Próbowałem oderwać go od siebie, ale on dalej składał pocałunki na moich ustach. W pewnym momencie oddałem się mu i odwzajemniłem gest, przyciągając go do siebie bliżej. Chłopak wplótł palce w moje włosy i wtargnął jego językiem do mojej buzi. Jęknąłem cicho, gdy chłopak pocierał moje krocze jego kolanem. Odepchnąłem od siebie Jongina i spojrzałem na niego lekko zdyszany.
- Co ty właśnie chciałeś zrobić? - zapytałem i wytarłem dłonią swoje mokre usta.
- Nic. - wstał z mojego łóżka i wyszedł z pokoju. Czy ja kiedyś zrozumiem tego wariata? Mówiąc szczerze, mogłem tego nie przerywać, bo i jemu i mi to odpowiadało... Mamy przed sobą jeszcze dwie noce. Ej, D.O. o czym ty gadasz? Chcesz się z nim kochać, pomimo tego, że nie wiesz jak to robić? Nie no, gratuluję samemu sobie. Również wstałem z łóżka i opuściłem pomieszczenie.
Rozdział 11
Dziś rano miał przyjść do nas manager i wręczyć nam plan zajęć na najbliższe tygodnie oraz zdradzić jakąś niespodziankę. Trochę wątpię, że przyjdzie na czas, bo zawsze się spóźnia. Każdy z SM się spóźnia. Raz musieliśmy na niego czekać 2 dni, bo wyjechał z rodziną pograć w golfa. Po drodze odwiedzili jeszcze spa, hotel i wiele innych miejsc... Suho dreptał po całym pokoju, Kai dalej był smutny, aczkolwiek wglądał jakby nie mógł się czegoś doczekać, Tao i Sehun "spali" na stojąco, Chanyeol nie przejmował się niczym, a reszta... reszta postępowała tak jak panicz Park.
- Ej... A wy nie chcecie zakryć tych śladów po bójce? - zapytał Xiumin siadając obok mnie na kanapie oraz napił się porannej kawy. Suho uderzył się w czoło.
- Niby jak mamy to zakryć? - Zapytał lekko zirytowany Kai, przewracając oczami.
- Normalnie. Krem BB i puder. - Westchnął Minseok i wstał z kanapy - Chodź D.O. pomożesz mi w makeup'ie. - Jak powiedział, tak zrobiłem. Również podniosłem się z kanapy i zawołałem chłopaków, by poszli razem z nami. Ruszyłem w stronę łazienki i wziąłem tubkę z fluidem, czy czymś tam. Xiumin posadził Kaia razem z Suho na wannie i nałożył odrobinę kremu na rękę, po czym wsmarował ją w skórę Suho. A więc mam rozumieć, że ja zajmuję się Kaiem? Well... no problem! Podniosłem głowę Jongina przy dokładniej przyjrzeć się jego ranom, by skuteczniej je zakryć. Zrobiłem taką samą czynność co Minseok, aczkolwiek z większą delikatnością i dokładnością. Chłopak nie miał zamiaru na mnie patrzeć, trudno. Ja za to mogłem swobodnie przyglądać się jego twarzy, która była zabójczo przystojna, nawet w z siniakami pod okiem oraz przeciętą wargą.
- Możesz się trochę pośpieszyć? - zaczął stukać stopą o kafelki w łazience oraz skrzyżował ręce na piersi.
- Nie zachowuj się jak dziecko - zaśmiałem się i nałożyłem ostatnią warstwę na jego dolnej powiece i prawym policzku. Odsunąłem się od niego i dumnie spojrzałem na jego twarz. Efekt mojej pracy był wręcz idealny, profesjonalny! Wyglądał jak przed pobiciem. - Zrobione! - Uśmiechnąłem się i zakręciłem tubkę z kremem BB. Spojrzałem na Suho, który również był gotowy do porozmawiania z naszym managerem.
- Kyungsoo... Zostańmy makijażystami i załóżmy nasz własny salon makijażuuu! - Xiu zaczął skakać oraz klaskać. Zachichotałem razem z Suho i poczochrałem włosy hyunga. W jego ekscytacji przeszkodził dźwięk dzwonka do drzwi. Chyba przyszedł człowiek na którego czekaliśmy. Lider poprawił włosy w lustrze oraz wyparował z łazienki jak z procy. My ruszyliśmy za nim i zamknęliśmy drzwi od łazienki. Suho otworzył drzwi, a do naszego dormu wszedł wysoki mężczyzna ubrany w garnitur, z teczką w ręce. Ukłoniliśmy się mu z uśmiechem. Mężczyzna odwzajemnił gest i ściągnął buty. Zaprowadziliśmy go do salonu, a Sehun zaparzył mu kawy.
- Wasz grafik jest dosyć luźny, ale to się zmieni podczas waszego comebacku. Planujemy robić wam trasę na całym świecie. Z Korei do Chin, później do Japonii, Tajwanu, Malezji, Ameryki, Kanady, Wielkiej Brytanii, Francji, a później jeszcze się ustali. - otworzył teczkę i wręczył każdemu z nas po kartce papieru - To jest wasz plan zajęć na ten i następny miesiąc. Jak widzicie, za trzy dni macie pierwszy koncert w Pekinie, później dwa w Szanghaju, gdzie udzielicie wywiadu, a następnie wrócicie do Seulu, gdzie spotka was mała niespodzianka. Wiesz o czym mówię, Jongin? - mrugnął okiem w stronę Kaia i uśmiechnął się do niego. Chłopak również odwzajemnił uśmiech i zaczął czytać kartkę. - Chyba tyle miałem do powiedzenia... Do zobaczenia pojutrze, bądźcie zdrowi, jedzcie dużo i dbajcie o siebie. - Wstał i ukłonił się w naszą stronę.
- Nie napije się ahjussi kawy? - zapytał Sehun, wchodząc do pokoju z filiżanką w dłoni.
- Może następnym razem, ale dziękuję za chęci. - uśmiechnął się do niego, ubrał buty i wyszedł. Każdy z nas odetchnął z ulgą, a w szczególności nasz lider.
- To po co ja mu tą kawę robiłem? - położył filiżankę na półkę i dosiadł się do nas.
- A właśnie... Taemin dzisiaj przychodzi. Mamy jeszcze jakieś piwo, koju albo sake? - Spojrzał na mnie z uśmiechem pełnym nienawiści.
- Coś się znaj- wszedłem Chenowi w zdanie.
- Skoro o gościach mowa. Przychodzi dzisiaj też Krystal. Oby wam nie przeszkadzała wam jej obecność, bo będzie przychodzić tutaj codziennie! - również popatrzyłem na Kaia i uśmiechnąłem się do niego z uśmiechem irytacji.
- Dobra!
- Super!
- Cieszę się!
- Ja też!
- A zaliżcie się na śmierć!
- Właśnie mamy taki zamiar! I będę ją pieprzyć do upadłego!
- A niech Ci kutas odpadnie!
- A odpadnie! I co wtedy zrobisz?
- Do dupy sobie go wsadzę, kurde!
- ZAMKNĄĆ RYJE, BO OSZALEJĘ! - krzyknął Suho i zakończył naszą kłótnie. Prychnąłem w stronę Kaia, patrząc jak opuszcza salon. Poczułem ciepło na swoim ramieniu. Obróciłem się i zobaczyłem Laya, który śmiał się wniebogłosy.
- Ale Krystal ma hahahaha dzisiaj koncert! - mówił przez śmiech. Aishhhh! Jestem taki głupi! A przecież nie pójdę na ten koncert, bo fanki mnie zgwałcą, zabiją i zjedzą.
Siedziałem obrażony patrząc jak Taemin karmi Jongina. Warknąłem w ich stronę i dopiłem drugą puszkę piwa, zgniatając ją z całej siły. Najmłodszy członek SHINee odwrócił się w moją stronę z miską i pałeczkami w dłoniach, pytając czy jestem głodny. Prychnąłem i otworzyłem trzecią puszkę gorzkiego, alkoholowego napoju z bąbelkami. Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę pokoju Suho.
° Something special °
* Chen *
Złapałem za głowę lidera zespołu składając pocałunek na jego ustach. Oderwał się ode mnie i zaczął ściągać swoje spodnie. Pomogłem mu w rozpinaniu paska i pociągnąłem jego jeansy w dół. Suho znów położył się na mnie, całując i drażniąc ręką mojego członka. Jęczałem w jego usta, delikatnie przygryzając jego dolną wargę. Jego dłoń poruszała się w dół i górę z ogromną prędkością, co powodowało motylki w moim brzuchu. Lewą rękę zsunąłem w stronę jego bokserek i pocierałem ją, ściskając wypukłość. Po chwili pozbawiłem Suho również tej części bielizny. Już mieliśmy przechodzić do konkretów, ale ktoś zapukał do naszych drzwi.
- Nie wchodź! - Krzyknął Suho, poczym znów założył na siebie bokserki, a na głowie zawiązał ręcznik. Ja schowałem się pod kołdrą, udawając, że śpię. Lider jeszcze włożył ubrania pod łóżko i otworzył drzwi.
- Co?
- Napijesz się ze mną? - usłyszałem głos pijanego Kyungsoo, przez co zachichotałem. Mówiąc szczerze... my też byliśmy pijani. Na podłodze leżały butelki po winie, koju i sake. Jutro będzie kac na 100%. Suho jest homofobem, a chce mnie przelecieć. To się nazywa moc alkoholu.
- Idę spać. Sorry. - Odpowiedział, wskazując na swoje łóżko.
- Ze mną się nie napijesz?! - powiedział głośno D.O, prawie krzycząc.
- Nie. - Zamknął drzwi na klucz i zignorował pukanie do drzwi. Wskoczył na moje łóżko i ściągnął to co przed chwilą na siebie włożył. - To na czym skończyliśmy?
- Ej... A wy nie chcecie zakryć tych śladów po bójce? - zapytał Xiumin siadając obok mnie na kanapie oraz napił się porannej kawy. Suho uderzył się w czoło.
- Niby jak mamy to zakryć? - Zapytał lekko zirytowany Kai, przewracając oczami.
- Normalnie. Krem BB i puder. - Westchnął Minseok i wstał z kanapy - Chodź D.O. pomożesz mi w makeup'ie. - Jak powiedział, tak zrobiłem. Również podniosłem się z kanapy i zawołałem chłopaków, by poszli razem z nami. Ruszyłem w stronę łazienki i wziąłem tubkę z fluidem, czy czymś tam. Xiumin posadził Kaia razem z Suho na wannie i nałożył odrobinę kremu na rękę, po czym wsmarował ją w skórę Suho. A więc mam rozumieć, że ja zajmuję się Kaiem? Well... no problem! Podniosłem głowę Jongina przy dokładniej przyjrzeć się jego ranom, by skuteczniej je zakryć. Zrobiłem taką samą czynność co Minseok, aczkolwiek z większą delikatnością i dokładnością. Chłopak nie miał zamiaru na mnie patrzeć, trudno. Ja za to mogłem swobodnie przyglądać się jego twarzy, która była zabójczo przystojna, nawet w z siniakami pod okiem oraz przeciętą wargą.
- Możesz się trochę pośpieszyć? - zaczął stukać stopą o kafelki w łazience oraz skrzyżował ręce na piersi.
- Nie zachowuj się jak dziecko - zaśmiałem się i nałożyłem ostatnią warstwę na jego dolnej powiece i prawym policzku. Odsunąłem się od niego i dumnie spojrzałem na jego twarz. Efekt mojej pracy był wręcz idealny, profesjonalny! Wyglądał jak przed pobiciem. - Zrobione! - Uśmiechnąłem się i zakręciłem tubkę z kremem BB. Spojrzałem na Suho, który również był gotowy do porozmawiania z naszym managerem.
- Kyungsoo... Zostańmy makijażystami i załóżmy nasz własny salon makijażuuu! - Xiu zaczął skakać oraz klaskać. Zachichotałem razem z Suho i poczochrałem włosy hyunga. W jego ekscytacji przeszkodził dźwięk dzwonka do drzwi. Chyba przyszedł człowiek na którego czekaliśmy. Lider poprawił włosy w lustrze oraz wyparował z łazienki jak z procy. My ruszyliśmy za nim i zamknęliśmy drzwi od łazienki. Suho otworzył drzwi, a do naszego dormu wszedł wysoki mężczyzna ubrany w garnitur, z teczką w ręce. Ukłoniliśmy się mu z uśmiechem. Mężczyzna odwzajemnił gest i ściągnął buty. Zaprowadziliśmy go do salonu, a Sehun zaparzył mu kawy.
- Wasz grafik jest dosyć luźny, ale to się zmieni podczas waszego comebacku. Planujemy robić wam trasę na całym świecie. Z Korei do Chin, później do Japonii, Tajwanu, Malezji, Ameryki, Kanady, Wielkiej Brytanii, Francji, a później jeszcze się ustali. - otworzył teczkę i wręczył każdemu z nas po kartce papieru - To jest wasz plan zajęć na ten i następny miesiąc. Jak widzicie, za trzy dni macie pierwszy koncert w Pekinie, później dwa w Szanghaju, gdzie udzielicie wywiadu, a następnie wrócicie do Seulu, gdzie spotka was mała niespodzianka. Wiesz o czym mówię, Jongin? - mrugnął okiem w stronę Kaia i uśmiechnął się do niego. Chłopak również odwzajemnił uśmiech i zaczął czytać kartkę. - Chyba tyle miałem do powiedzenia... Do zobaczenia pojutrze, bądźcie zdrowi, jedzcie dużo i dbajcie o siebie. - Wstał i ukłonił się w naszą stronę.
- Nie napije się ahjussi kawy? - zapytał Sehun, wchodząc do pokoju z filiżanką w dłoni.
- Może następnym razem, ale dziękuję za chęci. - uśmiechnął się do niego, ubrał buty i wyszedł. Każdy z nas odetchnął z ulgą, a w szczególności nasz lider.
- To po co ja mu tą kawę robiłem? - położył filiżankę na półkę i dosiadł się do nas.
- A właśnie... Taemin dzisiaj przychodzi. Mamy jeszcze jakieś piwo, koju albo sake? - Spojrzał na mnie z uśmiechem pełnym nienawiści.
- Coś się znaj- wszedłem Chenowi w zdanie.
- Skoro o gościach mowa. Przychodzi dzisiaj też Krystal. Oby wam nie przeszkadzała wam jej obecność, bo będzie przychodzić tutaj codziennie! - również popatrzyłem na Kaia i uśmiechnąłem się do niego z uśmiechem irytacji.
- Dobra!
- Super!
- Cieszę się!
- Ja też!
- A zaliżcie się na śmierć!
- Właśnie mamy taki zamiar! I będę ją pieprzyć do upadłego!
- A niech Ci kutas odpadnie!
- A odpadnie! I co wtedy zrobisz?
- Do dupy sobie go wsadzę, kurde!
- ZAMKNĄĆ RYJE, BO OSZALEJĘ! - krzyknął Suho i zakończył naszą kłótnie. Prychnąłem w stronę Kaia, patrząc jak opuszcza salon. Poczułem ciepło na swoim ramieniu. Obróciłem się i zobaczyłem Laya, który śmiał się wniebogłosy.
- Ale Krystal ma hahahaha dzisiaj koncert! - mówił przez śmiech. Aishhhh! Jestem taki głupi! A przecież nie pójdę na ten koncert, bo fanki mnie zgwałcą, zabiją i zjedzą.
Siedziałem obrażony patrząc jak Taemin karmi Jongina. Warknąłem w ich stronę i dopiłem drugą puszkę piwa, zgniatając ją z całej siły. Najmłodszy członek SHINee odwrócił się w moją stronę z miską i pałeczkami w dłoniach, pytając czy jestem głodny. Prychnąłem i otworzyłem trzecią puszkę gorzkiego, alkoholowego napoju z bąbelkami. Wstałem z kanapy i poszedłem w stronę pokoju Suho.
° Something special °
* Chen *
Złapałem za głowę lidera zespołu składając pocałunek na jego ustach. Oderwał się ode mnie i zaczął ściągać swoje spodnie. Pomogłem mu w rozpinaniu paska i pociągnąłem jego jeansy w dół. Suho znów położył się na mnie, całując i drażniąc ręką mojego członka. Jęczałem w jego usta, delikatnie przygryzając jego dolną wargę. Jego dłoń poruszała się w dół i górę z ogromną prędkością, co powodowało motylki w moim brzuchu. Lewą rękę zsunąłem w stronę jego bokserek i pocierałem ją, ściskając wypukłość. Po chwili pozbawiłem Suho również tej części bielizny. Już mieliśmy przechodzić do konkretów, ale ktoś zapukał do naszych drzwi.
- Nie wchodź! - Krzyknął Suho, poczym znów założył na siebie bokserki, a na głowie zawiązał ręcznik. Ja schowałem się pod kołdrą, udawając, że śpię. Lider jeszcze włożył ubrania pod łóżko i otworzył drzwi.
- Co?
- Napijesz się ze mną? - usłyszałem głos pijanego Kyungsoo, przez co zachichotałem. Mówiąc szczerze... my też byliśmy pijani. Na podłodze leżały butelki po winie, koju i sake. Jutro będzie kac na 100%. Suho jest homofobem, a chce mnie przelecieć. To się nazywa moc alkoholu.
- Idę spać. Sorry. - Odpowiedział, wskazując na swoje łóżko.
- Ze mną się nie napijesz?! - powiedział głośno D.O, prawie krzycząc.
- Nie. - Zamknął drzwi na klucz i zignorował pukanie do drzwi. Wskoczył na moje łóżko i ściągnął to co przed chwilą na siebie włożył. - To na czym skończyliśmy?
Rozdział 10
* Kai *
- Wróciłem! - ściągnąłem buty w korytarzu i ruszyłem w stronę salonu. Zamiast Sungmina czy Shingdonga widziałem Krystal w obięciach Kyungsoo. Moje serce chyba się złamało. A więc naprawdę go straciłem. Ze złością w środku siebie, ale uśmiechem na twarzy położyłem siatki z jedzeniem na kanapę, obok Xiumina. Rozpakował ją i podał każdemu jakąś paczkę.
- Jongin, wszystko wporządku? Słyszałam, że ktoś pobił Ciebie i Suho, to straszne! - Powiedziała Krystal i wtulila się w moje ramiona. Nie wierzę.... najpiękniejsza kobieta na Ziemi i osoba, którą kocham... razem?
- Jak widzisz jeszcze żyję, nic mi nie jest. - Uśmichnąłem się i odwzajemniłem uścisk, ale szybko rozluźniłem go i usiadłem na podłodze oglądając film. Krystal znów zasiadła obok D.O i przytuliła go. Moje serce zabolało. Jak on mógł? Jak ja mogłem? Straciłem miłość swojego życia, przez pieprzone kłamstwo. Najchętniej to zapadłbym się pod ziemię i zapłakałbym się na śmierć. Pomimo tego, że jestem twardy, a z moich oczu rzadko wypływają łzy, dziś najchętniej wypłakałbym się komuś w ramię. Zamiast zająć się oglądaniem filmu, krążyły mi po głowie słowa Kyungsoo. "Mówiłeś, że mnie nie skrzywdzisz, a to robisz. Mówiłeś, że wypełnisz moje serce radością, a tylko łamiesz mi serce. Mówiłeś, że mnie nie opuścisz, a uciekasz do innego." Jestem takim dupkiem! Rozwaliłem wspaniałą więź i uczucie pomiędzy mną, a nim. Było idealnie... A teraz? Teraz niewidzialna, czerwona nitka urwała się i została po niej tylko pamięć i wspomnienia. Gdybym mógł cofnąć czas, wszytko bym zmienił, wszystko rozegrałbym inaczej.
* D.O *
Dochodziła godzina 21, a Krys musiała wracać do dormu. Z tego co widzialem to plan mój, Chanyeola i Krystal idzie w dobrym kierunku, gdyż Jongin chodzi zły, smutny i jest zamyślony. Well done mr. Do! Oczywiście jako gentleman pomogłem się jej ubrać i odprowadziłem ją, rozmawiając na tysiące tematów po drodze. Mimo tego, że udajemy uczucie pomiędzy nami, mamy ze sobą wiele wspólnego. Rozmawialiśmy o życiu, o nas samych, śmialiśmy się i opowiadaliśmy anegdoty z dzieciństwa.
- Nie uważasz, że to trochę nie fair? - Zapytała brunetka i poprawiła swoje włosy. Ja wzruszyłem ramionami.
- Chcę żeby cierpiał tak jak ja cierpię i chcę żeby był o mnie... o nas zazdrosny. - spojrzałem na nią i zaśmiałem się.
- Nawet nie wiesz jak wam kibicuję. Ale to nie zmienia faktu, że Kai dalej mi się podoba! - zachichotała i poczochrała moje włosy. Co z nimi jest nie tak? Każdy je czochra i to jest dziwne. Dochodziliśmy do jej dormu - Na mnie już czas. Jak będziesz czegoś potrzebować, zadzwoń. - przytuliła mnie na pożegnanie i weszła do swojego domu. Ja z resztą też wróciłem do siebie.
Wszedłem do dormu wyluzowany i ruszyłem w stronę kuchni, gdzie każdy jadł kolację. Każdy oprócz Kaia. On tylko grzebał pałeczkami w misce. Usiadłem obok Chanyeola i uśmiechnąłem się do niego.
- No stary, gadaj jak Krystal całuje - Walnął z mostu Sehun. Zaśmiałem się
- Oj, nawet nie wiesz jak dobrze! - Powiedziałem z dumą i przybiłem piątkę z maknae. Wziąłem pałeczki w dłoń i nabrałem nimi ryż oraz zjadłem go.
- A w tych sprawach coś było, czy jeszcze nie? - Tym razem zapytał Chanyeol. Kai spojrzał na mnie, po czym westchnął głośno.
- Nie rozmawialiśmy o tym... jeszcze! Chociaż jak tak chwilę o tym pomyślę, to moglibyśmy rozważyć z nią tę sprawę - w trójkę zaśmialiśmy się. Kai wyszedł z kuchni oburzony, a reszta członków, oprócz chichotającego Tao patrzyła na nas z przerażeniem.
- No nie przy jedzeniu! - krzyknął oburzony Xiumin wypluwając resztki ryżu.
- Jestście obrzydliwi! - odparł Suho
- A ty D.O mógłbyś się liczyć ze słowami, parę godzin temu leżałeś i kwiczałeś na podłodze. - rzucił pałeczkami Chen i opuścił pomieszczenie, idąc za Jonginem.
- Sranie w banie! Mi się wasza rozmowa podooooba! - Ruszył brwiami Tao, spojrzał w jakiś obiekt i przygryzł dolną wargę.
- Tylko nie opowiadaj tutaj o swoich orgiach z Krisem! - Powiedział wystraszony Baekhyun, połykając jedzenie, które miał w buzi.
- Mogę wam opowiedzieć o przeżyciach, uczuciach, zachowaniu i bólu, który następuje następnego dnia... o ile jesteście na dole. - Złączył swoje palce i skrzyżował nogi Tao, patrząc na każdego z nas jak jakiś biznesman, miną typu "zaufaj mi, jestem inżynierem".
- Chyba odechciało mi się jeść... - Odparł Lay i wstał z krzesła. Zrobiło to rówież kilku innych członków.
- Ale opowiadanie o tym to czysta przyjemność! - Ja, Tao, Chanyeol oraz Sehun wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. A pomyśleć, że niedawno płakałem wraz z Chanyeolem narzekając i przeklinając na miłość. Kocham swój zespół, ponieważ w każdej sytuacji potrafią mnie rozśmieszyć i przywołać uśmiech na mojej twarzy. Jak tak teraz o tym myślę, to trochę szkoda mi Kaia, bo nie ma go kto wesprzeć, pocieszyć. Nie trzeba było uciekać do Taemina! Mógł wybrać pomiędzy mną, a nim, a nie lecieć na dwa fronty. Cóż.. to nego wina, nie moja. Założę się, że od przyszłego tygodnia zacznie z nim spędzać 24 godziny na dobę. Poczułem wibrację w telefonie. Wyciągnąłem telefon i przeczytałem SMS'a.
Od: Taemin
Zginiesz marnie, mówię poważnie. Jutro, godzina 22:30 na boisku za podstawówką. Jeżeli cię tam nie będzie, i tak cię znajdę.
Zignorowałem jego wiadomość i rozmawiałem z chłopakami. Z resztą to chwilę przestałem ich słuchać, bo za bardzo zamyśliłem się.
- Uczucie jest takie... jakby ktoś wsadził ci ogórka do dupy i nim poruszał. Początkowo boli, ale później zamienia się to w coś niezwykłego. Wiesz, motylki w brzuchu, ciepłe dreszcze, czasami zawroty głowy, jednym zdaniem jest fajnie. A potem robisz wszystko by TO ukryć - Tao wstał, podniósł koszulkę i pokazał nam malinki na jego brzuchu, a następnie na obojczykach. Były siwo-fioletowe, przypominały siniaki. Nie wyglądało to estetycznie, ale o gustach się nie dyskutuje. - Tylko ostatnio moja strefa 51 była w dwukrotnej gotowości.
- hahahaha dlaczego? - zapytał przez śmiech maknae.
- Raz wbił Luhan i przeszkodził nam w pierwszej połowie meczu, a za drugim razem to już było bez przeszkód. Mówię wam, to czysta przyjemność!
- Ej, stary, czemu gadamy o seksie... na trzeźwo? - zapytałem lekko rozbawiony całą tą sytuacją.
- Wróciłem! - ściągnąłem buty w korytarzu i ruszyłem w stronę salonu. Zamiast Sungmina czy Shingdonga widziałem Krystal w obięciach Kyungsoo. Moje serce chyba się złamało. A więc naprawdę go straciłem. Ze złością w środku siebie, ale uśmiechem na twarzy położyłem siatki z jedzeniem na kanapę, obok Xiumina. Rozpakował ją i podał każdemu jakąś paczkę.
- Jongin, wszystko wporządku? Słyszałam, że ktoś pobił Ciebie i Suho, to straszne! - Powiedziała Krystal i wtulila się w moje ramiona. Nie wierzę.... najpiękniejsza kobieta na Ziemi i osoba, którą kocham... razem?
- Jak widzisz jeszcze żyję, nic mi nie jest. - Uśmichnąłem się i odwzajemniłem uścisk, ale szybko rozluźniłem go i usiadłem na podłodze oglądając film. Krystal znów zasiadła obok D.O i przytuliła go. Moje serce zabolało. Jak on mógł? Jak ja mogłem? Straciłem miłość swojego życia, przez pieprzone kłamstwo. Najchętniej to zapadłbym się pod ziemię i zapłakałbym się na śmierć. Pomimo tego, że jestem twardy, a z moich oczu rzadko wypływają łzy, dziś najchętniej wypłakałbym się komuś w ramię. Zamiast zająć się oglądaniem filmu, krążyły mi po głowie słowa Kyungsoo. "Mówiłeś, że mnie nie skrzywdzisz, a to robisz. Mówiłeś, że wypełnisz moje serce radością, a tylko łamiesz mi serce. Mówiłeś, że mnie nie opuścisz, a uciekasz do innego." Jestem takim dupkiem! Rozwaliłem wspaniałą więź i uczucie pomiędzy mną, a nim. Było idealnie... A teraz? Teraz niewidzialna, czerwona nitka urwała się i została po niej tylko pamięć i wspomnienia. Gdybym mógł cofnąć czas, wszytko bym zmienił, wszystko rozegrałbym inaczej.
* D.O *
Dochodziła godzina 21, a Krys musiała wracać do dormu. Z tego co widzialem to plan mój, Chanyeola i Krystal idzie w dobrym kierunku, gdyż Jongin chodzi zły, smutny i jest zamyślony. Well done mr. Do! Oczywiście jako gentleman pomogłem się jej ubrać i odprowadziłem ją, rozmawiając na tysiące tematów po drodze. Mimo tego, że udajemy uczucie pomiędzy nami, mamy ze sobą wiele wspólnego. Rozmawialiśmy o życiu, o nas samych, śmialiśmy się i opowiadaliśmy anegdoty z dzieciństwa.
- Nie uważasz, że to trochę nie fair? - Zapytała brunetka i poprawiła swoje włosy. Ja wzruszyłem ramionami.
- Chcę żeby cierpiał tak jak ja cierpię i chcę żeby był o mnie... o nas zazdrosny. - spojrzałem na nią i zaśmiałem się.
- Nawet nie wiesz jak wam kibicuję. Ale to nie zmienia faktu, że Kai dalej mi się podoba! - zachichotała i poczochrała moje włosy. Co z nimi jest nie tak? Każdy je czochra i to jest dziwne. Dochodziliśmy do jej dormu - Na mnie już czas. Jak będziesz czegoś potrzebować, zadzwoń. - przytuliła mnie na pożegnanie i weszła do swojego domu. Ja z resztą też wróciłem do siebie.
Wszedłem do dormu wyluzowany i ruszyłem w stronę kuchni, gdzie każdy jadł kolację. Każdy oprócz Kaia. On tylko grzebał pałeczkami w misce. Usiadłem obok Chanyeola i uśmiechnąłem się do niego.
- No stary, gadaj jak Krystal całuje - Walnął z mostu Sehun. Zaśmiałem się
- Oj, nawet nie wiesz jak dobrze! - Powiedziałem z dumą i przybiłem piątkę z maknae. Wziąłem pałeczki w dłoń i nabrałem nimi ryż oraz zjadłem go.
- A w tych sprawach coś było, czy jeszcze nie? - Tym razem zapytał Chanyeol. Kai spojrzał na mnie, po czym westchnął głośno.
- Nie rozmawialiśmy o tym... jeszcze! Chociaż jak tak chwilę o tym pomyślę, to moglibyśmy rozważyć z nią tę sprawę - w trójkę zaśmialiśmy się. Kai wyszedł z kuchni oburzony, a reszta członków, oprócz chichotającego Tao patrzyła na nas z przerażeniem.
- No nie przy jedzeniu! - krzyknął oburzony Xiumin wypluwając resztki ryżu.
- Jestście obrzydliwi! - odparł Suho
- A ty D.O mógłbyś się liczyć ze słowami, parę godzin temu leżałeś i kwiczałeś na podłodze. - rzucił pałeczkami Chen i opuścił pomieszczenie, idąc za Jonginem.
- Sranie w banie! Mi się wasza rozmowa podooooba! - Ruszył brwiami Tao, spojrzał w jakiś obiekt i przygryzł dolną wargę.
- Tylko nie opowiadaj tutaj o swoich orgiach z Krisem! - Powiedział wystraszony Baekhyun, połykając jedzenie, które miał w buzi.
- Mogę wam opowiedzieć o przeżyciach, uczuciach, zachowaniu i bólu, który następuje następnego dnia... o ile jesteście na dole. - Złączył swoje palce i skrzyżował nogi Tao, patrząc na każdego z nas jak jakiś biznesman, miną typu "zaufaj mi, jestem inżynierem".
- Chyba odechciało mi się jeść... - Odparł Lay i wstał z krzesła. Zrobiło to rówież kilku innych członków.
- Ale opowiadanie o tym to czysta przyjemność! - Ja, Tao, Chanyeol oraz Sehun wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. A pomyśleć, że niedawno płakałem wraz z Chanyeolem narzekając i przeklinając na miłość. Kocham swój zespół, ponieważ w każdej sytuacji potrafią mnie rozśmieszyć i przywołać uśmiech na mojej twarzy. Jak tak teraz o tym myślę, to trochę szkoda mi Kaia, bo nie ma go kto wesprzeć, pocieszyć. Nie trzeba było uciekać do Taemina! Mógł wybrać pomiędzy mną, a nim, a nie lecieć na dwa fronty. Cóż.. to nego wina, nie moja. Założę się, że od przyszłego tygodnia zacznie z nim spędzać 24 godziny na dobę. Poczułem wibrację w telefonie. Wyciągnąłem telefon i przeczytałem SMS'a.
Od: Taemin
Zginiesz marnie, mówię poważnie. Jutro, godzina 22:30 na boisku za podstawówką. Jeżeli cię tam nie będzie, i tak cię znajdę.
Zignorowałem jego wiadomość i rozmawiałem z chłopakami. Z resztą to chwilę przestałem ich słuchać, bo za bardzo zamyśliłem się.
- Uczucie jest takie... jakby ktoś wsadził ci ogórka do dupy i nim poruszał. Początkowo boli, ale później zamienia się to w coś niezwykłego. Wiesz, motylki w brzuchu, ciepłe dreszcze, czasami zawroty głowy, jednym zdaniem jest fajnie. A potem robisz wszystko by TO ukryć - Tao wstał, podniósł koszulkę i pokazał nam malinki na jego brzuchu, a następnie na obojczykach. Były siwo-fioletowe, przypominały siniaki. Nie wyglądało to estetycznie, ale o gustach się nie dyskutuje. - Tylko ostatnio moja strefa 51 była w dwukrotnej gotowości.
- hahahaha dlaczego? - zapytał przez śmiech maknae.
- Raz wbił Luhan i przeszkodził nam w pierwszej połowie meczu, a za drugim razem to już było bez przeszkód. Mówię wam, to czysta przyjemność!
- Ej, stary, czemu gadamy o seksie... na trzeźwo? - zapytałem lekko rozbawiony całą tą sytuacją.
Rozdział 9
- Co ja niby mam powiedzieć? To nie ma sensu! - chwycił poduszkę w dłonie i gniótł ją. Chen wziął głęboki wdech i odpowiedział mu na pytanie:
- Powiedz to co zaspokoi jego uczucia. Wiesz... najpierw niech będzie zadowolony ze spotkania, zbliż się do niego, powiedz miłe słowa, a potem przejdź do konkretów. Jeżeli wiesz o czym ja mówię. - Obydwaj zaśmiali się. Brzmiało to jakby chcieli kogoś wykorzystać. Czyżby mnie?
- Ale nie wiem czy się na to zgodzi. - rzucił Kai poduszką obok. Chen położył mu rękę na ramieniu
- To próbuj do skutku... - powiedział i uśmiechnął się do niego - zobaczysz, będzie super! I ty i on wyjdziecie z tego pomieszczenia w zajebistym humorze! Ciekawe co pomyśli o tym... cholera... hej D.O!
- Wiesz co Kai... myślałem, że taki nie jesteś! - wykrzyczałem mu to prosto w twarz.
- Ale o co ci chodzi? - Zapytał zdezorientowany śmiejąc się z panującej wokół atmosfery.
- O to, że chcesz mnie przelecieć?! - Krzyknąłem jeszcze głośniej. Kai spoważniał.
- Przecież nigdy bym Cię nie skrzywdził, idioto! - Stanął przede mną z jeszcze większą powagą - Nawet nie chodzi o Ciebie...
- A o kogo w takim razie?! - podniosłem głowę w górę i spojrzałem na jego zaopatrzoną twarz.
- Chcę się umówić na randkę z Taeminem! Lepiej? - Zdenerwował się i wyszedł z pokoju.... jak to z Taeminem? Przecież obiecał mi, że mnie nie opuści, że będzie ze mną zawsze... Czyli jednak kłamał. Pieprzony dupek i egoista! Natychmiast pobiegłem za nim i złapałem go za rękę. Chłopak początkowo wyrwał ją z uścisku, a gdy zrobiłem to jeszcze raz odwrócił się i spojrzał na moją twarz. - Powiedz mi tylko jedno... kochasz go? - Zapytałem łamiącym się głosem. Chłopak spojrzał na moją twarz bardzo poważnie.
- Tak, kocham go, a on kocha mnie! A co, zjada cię zazdrość? - mówił tonem, który irytował mnie jak jeszcze nigdy. Patrzył na mnie oczami pełnymi nienawiści. Moje natomiast napełniały się łzami.
- Zjada mnie już od 3 lat, odkąd przestawiliście i spotkaliście się po raz pierwszy! Mówiłeś, że mnie nie skrzywdzisz, a to robisz. Mówiłeś, że wypełnisz moje serce radością, a tylko łamiesz mi serce. Mówiłeś, że mnie nie opuścisz, a uciekasz do innego. Dzięki tobie uświadomiłem sobie, że miłość jest do dupy. Głowa mówiła Tobie "nie", a serce mówiło "tak". Rozum jednak zawsze ma rację, bo serce to tylko organ w klatce piersiowej. Jeżeli teraz odejdziesz... zapomnij o mnie - mówiłem, czując jak moja twarz była cała wilgotna i morka od łez. Dlaczego życie jest takie trudne? Czułem jak cały świat zaczął mi się walić... Odejście dwóch przyjaciół, sypiący się zespół, bójka członków, a teraz nieudana miłość. Dlaczego ludzie są tacy chłodni? Myślałem, że Kai będzie inny, ale jak zwykle... myliłem się. Stałem jak jakiś posąg patrząc jak Jongin ubiera na siebie buty, kurtkę i opuszcza dom, patrząc na mnie oczami pełnymi złości. Zsunąłem się po ścianie chowając twarz w dłoniach szlochając i krzycząc jego imię. Poczułem ciepło na moim ramieniu. Spojrzałem w górę. - Kłamał - Kucnął przy mnie Chanyeol - Wszyscy kłamią. Miłość to jakieś gówno wymyślone przez greckich filozofów albo pisarzy. Kiedy przyszedłeś do pokoju, Baek zerwał ze mną, twierdząc, że seks z Taeyeon jest lepszy. A nawet się ze mną nie kochał... Huh... śmieszne, prawda? - Spojrzał na mnie śmiejąc się udawanym i sztucznym śmiechem - Ale jeśli go kochasz, pozwól mu odejść, albo zrób wszystko, żeby był przy tobie na zawsze. Wybór należy do Ciebie. - Wstał i wziął głęboki wdech - Udawaj przy nim, że wszystko jest okej, że... zakochałeś się w kimś innym... na przykład w Victorii? Albo w Krystal. Wywołaj w nim zazdrość, to zawsze działa. Jakbyś chciał więcej porad... jestem u siebie. Trzymaj się - uśmiechnął się i poczochrał moje włosy. Jego słowa ruszyły moje serce i zmotywowały do działania. Skoro kocham Jongina, powinienem robić wszystko by do mnie wrócił, prawda? Otarłem łzy i uspokoiłem się trochę. Wziąłem telefon w dłonie i wykręciłem numer mojej koleżanki, a zarazem osoby, którą Kai niegdyś darzył sympatią.
* Kai *
- Mówiąc szczerze to... Chciałem poprosić pana o tygodniowy wyjazd do naszych rodziców - zwróciłem się do swojego CEO, popijając caffe latte. Mężczyzna zaśmiał się i wstał z krzesła w stronę okien i spoglądał na nasze miasto, wkładając ręcę do kieszeni.
- Jongin... ja Cię bardzo lubię, ale dałem wam już dwa tygodnie odpoczynku, czego chcesz więcej? - mówił do mnie, ale dalej patrzył na widoki Seulu.
- To... sprowadźmy ich tutaj. Tak długo się z nimi nie widzieliśmy. - Ahjussi odwrócił się w moją stronę i pokręcił głową.
- No nie wiem... mam ich specjalnie sprowadzić, bo za nimi tęsknicie? Podaj trzy mocne argumenty, a może się zgodzę.
- Zbliżają się urodziny matki Kyungsoo, niedługo będziemy mieli comeback, a rodzice Suho będą obchodzić 25 rocznicę ślubu. - Odpowiedziałem zdecydowanie i wypiłem do końca swoją kawę. Sooman westchnął ciężko i usiadł na swoim krześle. Chwycił za długopis i stukał nim o biurko.
- Wiesz co... dam Ci jutro znać, dobrze? - odłożył pisadło i uśmiechnął się. Przytaknąłem głową i wstałem z miejsca kłaniając się.
- Dobrze. To ja już idę. Do widzenia! - uścisnąłem jego dłoń na znak pożegnania i wyszedłem z pomieszczenia. Rady Chena mi pomogły i to bardzo! Nie wiem tylko dlaczego D.O tak dziwnie zareagował i dlaczego powiedziałem o randce z Taeminem... Jestem taki głupi! Mogłem palnąć coś innego, a tak spowodowałem łzy płynące z jego oczu... Mam pomysł! Zabiorę go w fajne miejsce i go przeproszę! Tak! Dach jakiegoś bloku, stół, kolacja przy świecach i blasku księżyca. Brzmi idealnie, prawda? Z jednej strony jestem debilem, a z drugiej romantykiem! Poczułem wibracje w telefonie i zobaczyłem co je spowodowało.
Od: Xiumin
Idź do sklepu po jakieś przekąski i pice. Mamy gościa! Pośpiesz się, bo właśnie puszczamy film!
Gość? Ciekawego kogo los przysłał? Czyżby Tae? Nieeee... może całe SHINee! Albo jakiś hyung z SuJu! O tak, tak! Na pewno Heechul! Może dołączył do niego ktoś jeszcze! Kupię więcej paczek niezdrowego jedzenia, bo być może przyszedł z nim też Sungmin, Kangin albo Shingdong! Taaaak... wezmę więcej.
- Powiedz to co zaspokoi jego uczucia. Wiesz... najpierw niech będzie zadowolony ze spotkania, zbliż się do niego, powiedz miłe słowa, a potem przejdź do konkretów. Jeżeli wiesz o czym ja mówię. - Obydwaj zaśmiali się. Brzmiało to jakby chcieli kogoś wykorzystać. Czyżby mnie?
- Ale nie wiem czy się na to zgodzi. - rzucił Kai poduszką obok. Chen położył mu rękę na ramieniu
- To próbuj do skutku... - powiedział i uśmiechnął się do niego - zobaczysz, będzie super! I ty i on wyjdziecie z tego pomieszczenia w zajebistym humorze! Ciekawe co pomyśli o tym... cholera... hej D.O!
- Wiesz co Kai... myślałem, że taki nie jesteś! - wykrzyczałem mu to prosto w twarz.
- Ale o co ci chodzi? - Zapytał zdezorientowany śmiejąc się z panującej wokół atmosfery.
- O to, że chcesz mnie przelecieć?! - Krzyknąłem jeszcze głośniej. Kai spoważniał.
- Przecież nigdy bym Cię nie skrzywdził, idioto! - Stanął przede mną z jeszcze większą powagą - Nawet nie chodzi o Ciebie...
- A o kogo w takim razie?! - podniosłem głowę w górę i spojrzałem na jego zaopatrzoną twarz.
- Chcę się umówić na randkę z Taeminem! Lepiej? - Zdenerwował się i wyszedł z pokoju.... jak to z Taeminem? Przecież obiecał mi, że mnie nie opuści, że będzie ze mną zawsze... Czyli jednak kłamał. Pieprzony dupek i egoista! Natychmiast pobiegłem za nim i złapałem go za rękę. Chłopak początkowo wyrwał ją z uścisku, a gdy zrobiłem to jeszcze raz odwrócił się i spojrzał na moją twarz. - Powiedz mi tylko jedno... kochasz go? - Zapytałem łamiącym się głosem. Chłopak spojrzał na moją twarz bardzo poważnie.
- Tak, kocham go, a on kocha mnie! A co, zjada cię zazdrość? - mówił tonem, który irytował mnie jak jeszcze nigdy. Patrzył na mnie oczami pełnymi nienawiści. Moje natomiast napełniały się łzami.
- Zjada mnie już od 3 lat, odkąd przestawiliście i spotkaliście się po raz pierwszy! Mówiłeś, że mnie nie skrzywdzisz, a to robisz. Mówiłeś, że wypełnisz moje serce radością, a tylko łamiesz mi serce. Mówiłeś, że mnie nie opuścisz, a uciekasz do innego. Dzięki tobie uświadomiłem sobie, że miłość jest do dupy. Głowa mówiła Tobie "nie", a serce mówiło "tak". Rozum jednak zawsze ma rację, bo serce to tylko organ w klatce piersiowej. Jeżeli teraz odejdziesz... zapomnij o mnie - mówiłem, czując jak moja twarz była cała wilgotna i morka od łez. Dlaczego życie jest takie trudne? Czułem jak cały świat zaczął mi się walić... Odejście dwóch przyjaciół, sypiący się zespół, bójka członków, a teraz nieudana miłość. Dlaczego ludzie są tacy chłodni? Myślałem, że Kai będzie inny, ale jak zwykle... myliłem się. Stałem jak jakiś posąg patrząc jak Jongin ubiera na siebie buty, kurtkę i opuszcza dom, patrząc na mnie oczami pełnymi złości. Zsunąłem się po ścianie chowając twarz w dłoniach szlochając i krzycząc jego imię. Poczułem ciepło na moim ramieniu. Spojrzałem w górę. - Kłamał - Kucnął przy mnie Chanyeol - Wszyscy kłamią. Miłość to jakieś gówno wymyślone przez greckich filozofów albo pisarzy. Kiedy przyszedłeś do pokoju, Baek zerwał ze mną, twierdząc, że seks z Taeyeon jest lepszy. A nawet się ze mną nie kochał... Huh... śmieszne, prawda? - Spojrzał na mnie śmiejąc się udawanym i sztucznym śmiechem - Ale jeśli go kochasz, pozwól mu odejść, albo zrób wszystko, żeby był przy tobie na zawsze. Wybór należy do Ciebie. - Wstał i wziął głęboki wdech - Udawaj przy nim, że wszystko jest okej, że... zakochałeś się w kimś innym... na przykład w Victorii? Albo w Krystal. Wywołaj w nim zazdrość, to zawsze działa. Jakbyś chciał więcej porad... jestem u siebie. Trzymaj się - uśmiechnął się i poczochrał moje włosy. Jego słowa ruszyły moje serce i zmotywowały do działania. Skoro kocham Jongina, powinienem robić wszystko by do mnie wrócił, prawda? Otarłem łzy i uspokoiłem się trochę. Wziąłem telefon w dłonie i wykręciłem numer mojej koleżanki, a zarazem osoby, którą Kai niegdyś darzył sympatią.
* Kai *
- Mówiąc szczerze to... Chciałem poprosić pana o tygodniowy wyjazd do naszych rodziców - zwróciłem się do swojego CEO, popijając caffe latte. Mężczyzna zaśmiał się i wstał z krzesła w stronę okien i spoglądał na nasze miasto, wkładając ręcę do kieszeni.
- Jongin... ja Cię bardzo lubię, ale dałem wam już dwa tygodnie odpoczynku, czego chcesz więcej? - mówił do mnie, ale dalej patrzył na widoki Seulu.
- To... sprowadźmy ich tutaj. Tak długo się z nimi nie widzieliśmy. - Ahjussi odwrócił się w moją stronę i pokręcił głową.
- No nie wiem... mam ich specjalnie sprowadzić, bo za nimi tęsknicie? Podaj trzy mocne argumenty, a może się zgodzę.
- Zbliżają się urodziny matki Kyungsoo, niedługo będziemy mieli comeback, a rodzice Suho będą obchodzić 25 rocznicę ślubu. - Odpowiedziałem zdecydowanie i wypiłem do końca swoją kawę. Sooman westchnął ciężko i usiadł na swoim krześle. Chwycił za długopis i stukał nim o biurko.
- Wiesz co... dam Ci jutro znać, dobrze? - odłożył pisadło i uśmiechnął się. Przytaknąłem głową i wstałem z miejsca kłaniając się.
- Dobrze. To ja już idę. Do widzenia! - uścisnąłem jego dłoń na znak pożegnania i wyszedłem z pomieszczenia. Rady Chena mi pomogły i to bardzo! Nie wiem tylko dlaczego D.O tak dziwnie zareagował i dlaczego powiedziałem o randce z Taeminem... Jestem taki głupi! Mogłem palnąć coś innego, a tak spowodowałem łzy płynące z jego oczu... Mam pomysł! Zabiorę go w fajne miejsce i go przeproszę! Tak! Dach jakiegoś bloku, stół, kolacja przy świecach i blasku księżyca. Brzmi idealnie, prawda? Z jednej strony jestem debilem, a z drugiej romantykiem! Poczułem wibracje w telefonie i zobaczyłem co je spowodowało.
Od: Xiumin
Idź do sklepu po jakieś przekąski i pice. Mamy gościa! Pośpiesz się, bo właśnie puszczamy film!
Gość? Ciekawego kogo los przysłał? Czyżby Tae? Nieeee... może całe SHINee! Albo jakiś hyung z SuJu! O tak, tak! Na pewno Heechul! Może dołączył do niego ktoś jeszcze! Kupię więcej paczek niezdrowego jedzenia, bo być może przyszedł z nim też Sungmin, Kangin albo Shingdong! Taaaak... wezmę więcej.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)