czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 23

- Usiądź D.O, nie stój tak... - powiedział ojciec Suho oraz wskazał na kanapę, bym usiadł na wskazanym miejscu.
- Nie, dziękuję, postoję. - ukłoniłem się w jego stronę i oparłem się o framugę drzwi. Poczułem ciepło na ramieniu. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem Park Chanyeola, który śmiał się.
- Widać czemu - naciągnął mój golf od swetra. Tak, tak... to przez malinki. Na szyi mam ich cztery: dwie z prawej strony, jedną z lewej i jedna z tyłu. Na klatce piersiowej znajdzie się ich więcej... o wiele więcej!
- Aishh... - syknąłem w jego stronę i poprawiłem go. Owszem, nie siadam, bo wszystko mnie boli. Dosłownie! Pierwszy raz w dupę boli, więc nie śpiesz się z tym uczniu, studencie, bo na lekcjach nie wysiedzisz. Ale z drugiej strony... Dla takiej przyjemności było warto! Kai jest dobry w te klocki. Trzy razy mi to udowodnił! Łóżko, prysznic i wanna stają się moimi ulubionymi przedmiotami w dormie. Nawet nie wiesz jak szybko się po tym zasypia. W moim przypadku czas oczekiwania na sen zmniejszył się trzykrotnie.
- Chyba musimy porozmawiać hyung... - powiedział Tao chichocząc pod nosem. Wstał z sofy i złapał mój nadgarstek oraz pociągnął mnie za sobą do kuchni. Oparłem się o blat kuchenny, biorąc w ręce kubek z herbatą oraz napiłem się tej cieczy. - I jak było?
- Nawet nie wiesz jak super! Może i nie było okazji, ale opłacało się! - przygryzłem dolną wargę patrząc w jakiś kąt pomieszczenia.
- Ile razy piłeczka wleciała do dołka? - poruszał brwiami w zabawny sposób.
- Trzy.
- Całkiem dużo jak na rozdziewiczenie. Z resztą, raz w dupę to nie pedał, a do trzech razy się zeruje. - wziął ode mnie kubek z herbatą i napił się jej. Wzruszył do tego ramionami, jakby takie sprawy były dla niego typowe. W sumie... nie jest prawiczkiem od dwóch/trzech lat. Każdy o tym wie i każdy słyszał co się działo w jego pokoju z Krisem. Łóżko skrzypiało czasami nawet do trzeciej nad ranem, stąd te woreczki pod oczami.
- To ile razy u ciebie się wyzerował ten wynik? - spojrzałem w jego stronę z zaciekawieniem.
- W sumie... z dziesięć? - policzył na palcach i powiedział "wynik", który mu wyszedł.
- A Krisowi? - zaśmiałem się biorąc w dłoń pudełko z pepero. Wyciągnąłem z opakowania jeden patyczek i zjadłem go.
- On tylko nie jest pedałem. Kiedy nie mógł dojść, to zamieniliśmy się rolami. Skuteczne. Polecam - wykonał ruch kubka w górę i opróżnił jego zawartość. Wyglądał jakby składał jakiś toast czy coś.
- Czemu jesteś dzisiaj taki wesoły, pełen energii? Latałeś rano po dormie jak powalony! - zapytałem go z rozbawieniem w głosie.
- Tak tylko... - Postawił kubek na blacie, wziął jednego patyczka do ust i zbliżył się z nim do mnie. Uśmiechnąłem się i przybliżyłem się do niego. Ugryzłem duży kawałek słodyczy i odsunąłem się od niego wychodząc z pomieszczenia. Ruszyłem w stronę salonu, w poszukiwaniu swojego chłopaka. Niestety, nie było go tam. Poszedłem więc do jego pokoju, myśląc, że tam go znajdę. Pokonałem kilka zakrętów i drzwi aż w końcu doszedłem do jego pokoju. Zapukałem oraz otworzyłem drzwi. Na łóżku leżał, Kai, który wlepiał swój wzrok w sufit. Usiadłem obok niego bawiąc się jego włosami. Chłopak uniósł głowę oraz położył ją na moich kolanach.
- Nawet nie wiesz jak mi jest z tobą dobrze, Kyungsoo... - odpowiedział chwytając jedną z moich dłoni. Splotłem nasze palce i zachichotałem pod nosem.
- Dlaczego? - zapytałem patrząc z zaciekawieniem na jego twarz z góry.
- Jest wiele powodów - wzruszył ramionami, patrząc na nasze dłonie
- Na przykład?
- Cóż... jesteś przystojny, seksowny, świetnie śpiewasz, tak samo dobrze się ruszasz, masz przeuroczy, kwadratowy uśmiech, śliczne włosy, które szybko się przetłuszczają, jesteś dobry w łóżku, masz przecudny charakter, jesteś szczery, życzliwy, pomocny, zabawny... mógłbym wymieniać tak godzinami, wiesz? - zaśmiał się pod nosem. On jest taki kochany, ale...
- O tych włosach mogłeś nie wspominać, wiesz?- udawałem oburzonego. Skrzyżowałem ręce na piersi patrząc w sufit, tupiąc nogą o podłogę. Chłopak natychmiastowo podniósł się z moich nóg i teatralnie wywrócił oczami.
- A tego w tobie akurat nie lubię... - westchnął oraz wziął moją twarz w dłonie. - Kocham cię Kyungsoo... - przybliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłem gest, łącząc nasze dłonie w uścisku. Oderwałem się jednak od niego oraz położyłem głowę na jego ramieniu.
- Bolało bardzo? - zapytał z troską w głosie, głaszcząc moją dłoń.
- W sumie... tylko przez chwilę. - westchnąłem ciężko - czułem jakby coś mnie rozrywało od środka, ale zamieniło się to w wybuch podniecenia. Musisz tego kiedyś doznać! - zachichotałem cicho, pstrykając palcem jego nos.
- Nawet bym tego nie poczuł... - zaśmiał się. Czy on sugeruje, że mój kolega jest taki mały, czy może jego studnia jest taka głęboka? - chociaż w sumie... To jak, teraz?
- Co? N-nie... n-n-nie t-teraz!
- No widzisz! Nie dałbyś rady, skarbie.- musnął moje usta, łapiąc mnie za tył głowy. Usiadłem na jego kolanach, pogłębiając pocałunek. Tym razem to Kai otworzył szerzej wargi, a ja nie musiałem o to prosić. Nasze języki tańczyły ze sobą dzikie tańce, a oddechy stawały się coraz cięższe. Wsunąłem rękę pod jego koszulkę pocierając gorące ciało Kaia. Za jego pomocą położyliśmy na środku łóżka. Łapiąc go za dłonie, pocierałem swoim kroczem o jego, szybciej i mocniej niż zazwyczaj. Usłyszałem cichy jęk, który spowodował u mnie dreszcz podniecenia. Zjechałem ustami do jego szyji, składając na niej mokre pocałunki. Nieco głośniejsze jęki i pochwały Kaia nakręcały mnie do dalszego działania. Moja lewa ręka wylądowała na jego wypukłości oraz pocierała to miejsce mocniej niż moje biodra. Natomiast prawa dłoń podtrzymywała moje ciało na łóżku. Palce Jongina schowały się w moich włosach oraz pociągały je niekiedy. Łapiąc za zamek od jego spodni usłyszałem pukanie do drzwi. Odepchnąłem się od chłopaka, stając na podłodze i poprawiłem fryzurę oraz ubrania. Do pokoju weszli nasi rodzice, z walizkami przy nogach lub w dłoniach. Podszedłem wraz z Kaiem do naszych rodzicieli, stykając się naszymi dłońmi.
- Jedziecie już? - zapytałem ze smutną miną.
- Niestety tak... było nam tutaj bardzo miło, fajnie i przyjemnie! - powiedziała matka Jongina wskazując na resztę dorosłych.
- Mam nadzieję, że za niedługo znów się spotkamy! - rzekła moja mama uśmiechając się do nas życzliwie.
- My również. - wyszczerzył się Jongin. Rzuciłem się w ramiona moich rodziców, tuląc ich z całej siły. Z rodzicami Kaia pożegnałem się głębokim ukłonem i łapiąc ich za dłoń. Wziąłem bagaże matki oraz wyszedłem z nimi z domu, kierując się w stronę czarnego, błyszczącego BMW. Cóż... mamy pieniądze, możemy je wydawać na co chcemy. Nawet na tego szofera w środku, który nie mówi płynnie po koreańsku, gdyż jest imigrantem z kraju środka, czyli Chin. Wpakowałem walizki do bagażnika oraz po raz ostatni spojrzałem na rodziców, którzy wchodzili do samochodu, trzaskając za sobą ciężkimi drzwiami. Pomachałem im na pożegnanie, gdy auto opuszczało teren naszego dormu. Ponownie wszedłem do domu oraz zasiadłem na kanapie. Ucieszony Tao spoglądał co chwilę na telefon i widok z okna.
- Czego zęby suszysz? - zapytał lekko zirytowany Sehun, przewracając teatralnie oczami
- Odwiedzą nas jeszcze cztery osoby! - podgryzł swoją dolną.wargę, klaszcząc w ręce.
- Kris i jego rodzice? - zapytał Baekhyun obliczając coś na palcach - trzy osoby już mamy, a ta czwarta?
- Babcia Wufana? - uniósł ręce ku górze Chanyeol w geście niewiedzy. Cały zespól uderzył się otwartą dłonią w czoło, wzdychając głośno, a następnie wybuchnęliśmy śmiechem. Jesteśmy jak bracia, rozumiemy się bez słów czy gestów.
- Ale tak szczerze, kto przyjdzie? - zapytałem próbując stłumić śmiech.
- Zobaczysz - powiedział intrygująco Tao, który podbiegł w stronę drzwi, gdy tylko usłyszał głośne pukanie.

Rozdział 22

Dziś był dzień, w którym większość członków wyjeżdża by spotkać się ze swoją rodziną. Xiumin jedzie do swojej mamy, Baek, Chanyeol i Chen wyjeżdżają do swoich rodzinnych miast, a reszta zwiedza Seul, jedzie do innego miasta lub do reszty rodziny. Sehun oczywiście jedzie do baru swojego ojca. A ja? Rodzice moi i Kaia postanowili, żebyśmy zostali w dormie, by oni mogli ze sobą porozmawiać, poznać się bliżej i w ogóle.  Mi to odpowiada! Dwóch kochanków samych w domu to czysta frajda i swoboda. Usiadłem na kolanach Jongina, twarzą do niego i oplotłem ręce wokół jego szyji.
- Jakieś plany? - zapytałem go z uśmiechem. Położył dłonie na moich biodrach i zaśmiał się cicho.
- A jak myślisz? - zanurzył nos w mojej szyi i złożył na niej delikatny pocałunek. Mruknąłem cicho i odepchnąłem go od siebie.
- A może później? - musnąłem jego usta
- Nie możemy tu i teraaaz? - jęknął Kai ze skrzywieniem na twarzy.
- Jest dopiero czternasta, mamy czas. - pstryknąłem palcem jego nos.
- Przećwiczmy chociaż grę wstę... - przerwałem mu kolejnym pocałunkiem. - A to z jakiej okazji?
- Za każdym razem gdy wspomnisz o seksie zostaniesz w ten sposób ukarany..
- To ja zgadzam się na taką karę! Wiesz... twój penis jest całkiem - chłopak sam sobie przerwał, ustawiając usta w odpowiedniej do pocałunku pozycji. Uniosłem lewą brew do góry i spojrzałem na niego. Ciekawe jaki?
- No dokończ - oczekiwałem na odpowiedź z wielką ciekawością.
- Nie możesz mnie po prostu pocałować? - zbliżył się w kierunku mojej twarzy, ale ja odsunąłem się.
- Nie. Dokończ. Jaki jest mój penis? - skrzyżowałem ręce na piersi oraz wstałem z jego kolan.
- Całkiem-całkiem - złapał mój nadgarstek i pociągnął mnie do siebie, sprawiając, że zawisłem nad nim.
- To znaczy? - uśmiechnąłem się diabelsko. Widziałem jak chłopak z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej zamieszany w tej całej sytuacji.
- No... nie jest taki mały jak się wydaje. Ale dalej zbyt mały na dominację, kochanie - pociągnął mnie za głowę składając pocałunek na moich ustach. Chłopak wstał z kanapy, a ja splotłem nogi wokół jego bioder. Chłopak złapał mnie za uda i ruszył w stronę jego pokoju. Gdy doszliśmy do owego pomieszczenia chłopak zamknął za sobą drzwi na klucz. Położył mnie na łóżku i ściągnął z siebie koszulkę. Położył dłonie po dwóch stronach, obok mojej głowy wisząc nade mną. Rozszerzyłem usta, pozwalając mu na wstęp jego języka do mojej jamy ustnej. Moje dłonie błądziły po ciele Kaia, a jego pieściły mojego sutka przez T-shirt. Oderwał się ode mnie, pozbył się go i wrócił do poprzedniej czynności. Poczułem dreszcze podniecenia oraz podwyższoną temperaturę swojego ciała. Uniosłem biodra ku górze i pocierałem nimi o kroczę Kaia. Chłopak odwzajemnił i przyśpieszył ruchy. Usta chłopaka znalazły się na mojej szyi oraz poruszały się szybko, co dawało ogromną przyjemność i zostawiały za sobą mokre ślady, a nawet malinki. Jęczałem cicho i zanurzyłem dłoń w jego włosach. Po chwili jego wargi zaczęły zjeżdżać jeszcze niżej, aż znalazły się na moim podbrzuszu. Oderwał usta od mojego ciała i zaczął odpinać pasek moich spodni. Wiedząc jaka przyjemność mnie czeka poprawiłem poduszkę oraz położyłem się na niej wygodniej. Po chwili chłopak pozbył się i jeansów. Kładąc dłoń na bokserkach podniósł się wyżej, całując moje usta. Tym razem bez pozwolenia chłopak zaczął penetrować moją jamę ustną językiem. Jego dłoń pocierała moje krocze z lekką siłą i nie zbyt szybką prędkością. Jęczałem w jego usta, pociągając go za włosy w wyniku podniecenia. Chłopak zaczął ściągać ze mnie również bieliznę. Podniosłem biodra ku górze, by mu w tym pomóc. Złapał moje przyrodzenie, nie przestając mnie całować oraz poruszał szybko nadgarstkiem w górę i w dół co powodowało u mnie jeszcze głośniejsze jęki. Nie musiałem przejmować się tym, czy ktoś mnie słyszy, bo byliśmy sami. Wszyscy bawili się z rodziną, a my? My grzeszymy. Oderwał usta od moich, spojrzał na mnie i wziął w nie mojego penisa. Zamknąłem oczy i czułem jak jego głowa wykonywała te same ruchy co nadgarstek chwilę temu. Spletliśmy nasze palce, a ja ściskałem jego dłoń, by nie jęczeć tak głośno. Zanurzyłem dłoń w jego włosach przyśpieszając jego ruchy. Poczułem stado motylków w brzuchu. Odepchnąłem chłopaka od siebie i zmieniłem swoją rolę, czyli "z bycia dominowanym" stałem się "dominującym". On też powinien poczuć przyjemność jaką ja zazwyczaj czuję. Pocierałem dłonią o krocze Kaia oraz musnąłem jego sutka. Chłopak mruknął cicho i położył głowę na poduszce. Składałem mokre pocałunki na jego klatce piersiowej i zostawiałem za sobą malinki. Słysząc jak chłopak szepcze moje imię zjechałem językiem jeszcze niżej. Zacząłem rozpinać jego spodnie, ale widząc jak trzęsą mi się ręce, wyręczył mnie w tego Kai. Ściągnąłem jego spodnie wraz z bokserkami, przejechałem kciukiem po nasadzie jego członka i po chwili wziąłem go całego do buzi. Ignorując odruchy wymiotne, poruszałem głową w górę i dół z ogromną prędkością, a dłonią pieściłem jego sutka. Chłopak nadawał prędkości moim ruchom głowy, ruszając swoją dłonią, która była zanurzona w moich włosach. Słysząc jak chłopak dopinguje mnie do działania swoimi jękami, oderwałem usta od jego penisa, biorąc go w dłoń i ruszając nadgarstkiem. Moje wargi tłumiły jego głośne jęki, a przy okazji i moje, gdyż chłopak robił swoją dłonią to samo co ja swoją. Chłopak złapał mnie za pośladki i obrócił nas do poprzednich pozycji. Sięgnął ręką pod łóżko i wyciągnął spod niego oliwkę do ciała.
- Kai...to  t-teraz? - zapytałem go z lekkim przerażeniem w oczach.
- Będę delikatny, obiecuję. - musnął moje usta i otworzył buteleczkę. Nalał odrobinę cieczy na rękę i wysmarował nią swojego penisa oraz przez chwilę poruszał nadgarstkiem w górę i w dół, by usztywnić członka. Kai rozszerzył moje nogi i zaczął drażnić moje wejście penisem. Wyjęknąłem głośno jego imię, zapominając o wcześniejszym przerażeniu. Zamknąłem oczy i splotłem nasze palce w uścisku. W pewnym momencie Kai wyrwał dłoń, a ja poczułem ból. Stopniowo Jongin zaczął we mnie wchodzić. Czułem pojedyncze łzy, które spływały po moich policzkach. Po chwili ból ustąpił i zamienił się w niesamowicie, przyjemne uczucie. Dałem Kaiowi znak, że może dalej działać skinięciem głowy. Jongin zaczął powoli ruszać biodrami w przód co wywołało u nas jęki, które stawały się głośniejsze z szybszym wepchnięciem. Chłopak złapał moje uda oraz popychał biodra z ogromną prędkością. Jongin zniżył się do mojej twarzy i stłumił pocałunkiem nasze jęki. Języki urządzały ze sobą bitwę, namiętny taniec. Poczułem stado motylków, które urządzało imprezkę w moim brzuchu. Usta Kaia zjechały aż do mojej szyi i składało na niej mokre pocałunki. Wbiłem paznokcie w jego plecy i głośno jęczałem. Dłoń Jongina złapała mojego penisa i poruszała się w górę i w dół. Czułem, że jestem bliski orgazmu.
- Kai... ja za chwilę... - nie umiałem dokończyć przez moje jęki. - Kai. Razem. Teraz... - wypowiedziałem cicho. Kai poruszał biodrami i nadgarstkiem jeszcze szybciej. Oby dwoje jęczeliśmy w tym samym momencie. Czując, że już dochodzę mój jęk przyjemności stał się najgłośniejszy, a biała ciecz wypłynęła na moją klatkę piersiową. Czując, że Kai dalej się we mnie poruszał pieściłem dłońmi jego sutka. Po chwili Jongin również doszedł, spuszczając się na mojej nodze. Położył się obok, wtulając się we mnie.
- Kocham cię Jongin... - powiedziałem głośno sapiąc
- Ja ciebie też kocham Kyungsoo - powiedział i musnął moje usta. Sięgnął do szafki nocnej po chusteczki i wytarł białą ciecz jak i nasze penisy - a teraz może pójdziemy pod prysznic, co ty na to? - powiedział z diabelskim uśmiechem.

Rozdział 21

Wróciliśmy z Pekinu do Seulu, ale nie oznaczało to, że będziemy mieć czas wolny. W tym następnym dniu (czyli jutro) będziemy mieli spotkanie w telewizji. Super nie? Normalni ludzie po koncercie odpoczywają kilka dni, a my? Nie ma "zmiłuj się"! Musimy pracować jeszcze ciężej, bez względu na nasz stan fizyczny lub psychiczny. Do tego zbliża się nasz comeback, a to oznacza, że będziemy mieć jeszcze więcej obowiązków niż mieliśmy w tym miesiącu, tygodniu. Ale na szczęście dziś mają przyjechać nasi rodzice, których nie widzieliśmy od długiego czasu. Tak, rodzice! Kai załatwił nam wizytę z nimi! Czyż to nie jest wspaniałe? On, poprosił o coś "diabła" i ten "diabeł" się na to zgodził, a to graniczy z cudem. Serio! Nie raz, nie dwa błagaliśmy go o jakieś drobne sprawy, ale Soo Man nie zgadzał się na nic. Taki jest już los artysty - wszystko jest nie po twojej myśli. - Ej, D.O, dobrze wyglądam? - zapytał Baekhyun poprawiając swój czarny, niczym kruk garnitur. Wstałem z kanapy, na której siedziałem i otrzepałem go z meszku, który osiadł na jego marynarce. - Wyglądasz jak prawdziwy mężczyzna - powiedziałem dumnie, klepiąc go po ramieniu. - Czyli jak jestem ubrany w normalne ciuchy to... - nie dokończył mu Chanyeol, który położył głowę na jego ramieniu. - To wyglądasz jak pedał. Sorry. - wyszczerzył ząbki i poczochrał włosy Byuna, niszcząc przy tym jego fryzurę. Chłopak zaczął biec w kierunku jego pokoju. - Aishh! Ten dupek... zabiję cię Park Chanyeol! - krzyknął Bacon i pobiegł za nim. Zaśmiałem się na skutek tej całej sytuacji. Czyżby wrócili do siebie? Zawarli rozejm? Nie wiem... Zauważyłem smutnego Xiumina w kącie. Podszedłem do niego i wziąłem do pod ramię. - Hej hyung... co jest? - uśmiech zszedł mi z twarzy. - No bo... Moich rodziców nie będzie... - spuścił głowę i zaczął nerwowo tupać stopami o panele. - Dlaczego? - spojrzałem w jego oczy, do których napływały łzy. - Bo... moja matka jest w szpitalu... miała wypadek samochodowy. Jakiś ciul wjechał w jej auto swoim i... jest w złym stanie - głos łamał mu się aż do momentu, w którym rozpłakał się na dobre. Strumień łez spłynął mu po policzkach. Przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem chłopaka, uciszając go swoimi pocieszeniami oraz zapewnieniami, że wszystko będzie dobrze. Kurczę... aż mi zrobiło się smutno. Ich rodzina to też moja rodzina. Czuję się jakby to moja matka wylądowała w łóżku szpitalnym. Pogładziłem go po plecach i wygoniłem Xiu do łazienki by obmył twarz. Usiadłem na kanapie i zacząłem bawić się swoimi palcami. Słysząc dzwonek do drzwi, natychmiastowo wstałem oraz poprawiłem swój granatowy sweterek. To oni! Nareszcie przyjechali! Suho jako lider naszego zespołu, przywitał każdego rodzica i zaprosił ich do środka. Widząc swoich rodzicieli rzuciłem się im w ramiona. - Mamo, tato! Tak bardzo za wami tęskniłem... - odsunąłem się od nich o spojrzałem na zapłakaną twarz mojej.mamy. Wytarłem jej łzy i uśmiechnąłem się do nich czule. - Jak wam minęła podróż? - Bardzo szybko i przyjemnie. - odpowiedział mężczyzna, którego od najmłodszych lat nazywałem swoim ojcem. - Nie umiałam zasnąć tej nocy. Byłam i wciąż jestem tak podekscytowana przyjazdem do ciebie... - złapała moją dłoń i pogładziła ją. - Zmieniłeś się... - Oj mamo... usiądźmy już! - wskazałem na dłuuuuuuuugi stół, który był otoczony przez wieeeeele krzeseł. Zasiedliśmy na nich i poczekaliśmy aż reszta gości zrobi to samo. Czując czyjąś dłoń spojrzałem w tamtą stronę. Ujrzałem swojego chłopaka, który był równie uradowany przyjazdem naszych rodzicieli jak ja. Położyłem swoją dłoń na jego i wsłuchiwałem się w konwersację starszego pokolenia. Każdy rodzic cieszył się z tego, że jego syn jest zdrowy, męski i przystojny. Czas spędzony w rodzinnym gronie mijał bardzo szybko i w przyjemnej atmosferze. Rodzice opowiadali o różnych anegdotach z dzieciństwa swojego dziecka. Nie jeden z nas najadł się wielkiego wstydu. Moja mama powiedziała, że gdy byłem młodziutkim chłopaczkiem, to zamiast pomidorów kupiłem pomarańcze i zrobiłem z nich zupę. Jak to możliwe? Sam nie wiem. Ale zapewne nie była pyszna. Sam bym jej nie tknął. "Zupa pomarańczowa z czerwoną fasolą, papryką i ziemniakami". Fuj! Chociaż smakowałaby oryginalnie. Z myśli wyrwała mnie dłoń, która ściskała mój nadgarstek i pociągnęła mnie za sobą. Kai najwidoczniej chciał mnie gdzieś zaprowadzić. Ciekawe gdzie? Doszedł do jego pokoju, w którym siedzieli i moi, i jego rodzice. Ukłoniłem się im, nie wiedząc co chłopak zamierza zrobić. - Z racji tego, że pragniemy być razem i spędzić ze sobą resztę życia, prosimy was o błogosławienie na znak zgody, na nasz związek i błagamy was, abyście cieszyli się razem z nami naszym szczęściem. - powiedział Kai który złapał dłoń mojej i jego matki, patrząc na zszokowane miny każdego, kto przebywał w tym pokoju. - Ale... Jongin, jesteś moim jedynym synem... miałeś mieć dzieci, które osiągnął sławę jak ty i... - odpowiedział jego ojciec, przejeżdżając palcami po włosach. Westchnął ciężko i uderzył się w czoło - syn gejem... co ludzie powiedzą? - Tato, nie rozumiesz, że moje dziecko będzie przeżywać piekło, tak jak twoje w tej chwili? - uniósł ręce ku górze w wyniku zdenerwowania się. - Panie Kim... powinien pan pozwolić synu na związek z Kyungsoo i życzyć im szczęścia. Są dorośli, wiedzą co robią, a miłość przecież nie wybiera. - Odpowiedziała moja matka kładąc ręce na moim ramieniu. - Zgadzam się. Dzieci powinny być szczęśliwe, a my im tej radości zabrać nie możemy... - dopowiedziała rodzicielka Jongina patrząc na swojego męża. - Co na to media, wytwórnia, manager? - Zapytał mój ojciec - O to się nie martw. Nikt się o niczym od naszego CEO nie dowie. On ma kasę, przekupi wszystko i wszystkich. - uśmiechnąłem się w jego stronę łapiąc Kaia za dłoń. - Pozwólcie nam być razem, błagamy... - moja mama położyła dłon na moim policzku i pogładziła je. Podniosła rękę nieco wyżej i wykonała ruch kciukiem w kształcie krzyżyka, a następnie przytuliła mnie. Zrobiła to również matka Kaia. Ojcowie początkowo nie byli zachwyceni ową wieścią, ale jakoś zrozumieli powagę sytuacji i pobłogosławili nas. - Nie skrzywdź go, błagam... - powiedziała moja mama głaszcząc Jongina po ramieniu. Wytarła drugą dłonią łzy wzruszenia, które spływały po jej policzkach i uśmiechnęła się delikatnie. - Ty też nie zrań mojego syna - zagroziła palcem mama Jongina w moją stronę. Uniosłem ręce ku górze, w geście niewinności oraz zachichotałem cicho. Rodzice opuścili nasz dorm, a my? My cieszyliśmy się tym, że w końcu ktoś nas zrozumiał i będzie nas wspierać na przekór wszystkiemu oraz wszystkim. Wziąłem szybki prysznic i wszedłem do łóżka Jongina, kładąc się na jego torsie. Owszem. Nie mieszkam już z Layem i Baekiem, bo zamieniliśmy się pokojami. Wsłuchiwałem się w rytm bicia jego serca, które działało na mnie usypiająco. Po chwili powiedziałem chłopakowi "dobranoc" i zasnąłem, czując ciepłe wargi mojego kochanka na czubku głowy.

Rozdział 20

Wtulałem się w ramiona chłopaka, czując jak pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Odsunąłem się od niego oraz wytarłem je kciukiem i zaśmiałem się w jego stronę.
- Jeszcze nikt, nigdy nie zrobił czegoś takiego dla mnie... kocham cię Kai... - spojrzałem w jego oczy i uśmiechnąłem się. Chłopak nachylił się, złapał moją twarz w dłonie i złożył pocałunek na moich ustach. Natychmiastowo przestałem płakać i skupiłem się na pocałunku. Nie trwał on zbyt długo ponieważ po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie. Rozsiadłem się na kocu, biorąc szklane naczynie z winem i napiłem się trunku, a następnie odłożyłem lampkę wina obok mnie. Położyłem się na kocu i podparłem się łokciami oraz spojrzałem na gwiazdy.
- Wiesz Kyungsoo... zawsze kiedy było mi smutno, źle, miałem jakiś problem lub gdy byłem szczęśliwy wychodziłem wieczorem na dwór i wpatrywałem się w gwiazdy. - położył się na moim brzuchu i bawił się swoimi smukłymi, długimi palcami.
- A teraz, dlaczego spoglądasz na gwiazdy? - zapytałem go oraz spojrzałem na jego twarz z wyczekiwaniem.
- Teraz jestem wyjątkowo szczęśliwy,ogarnia mnie euforia i... podniecenie wewnętrzne? Nie wiem jak to nazwać, ale przy tobie staję się szczęśliwszym, weselszym, czuję motylki w brzuchu... - podniósł się ze mnie i spojrzał prosto w moje oczy - Kyungie kocham cię. Kocham cię od pierwszego dnia, w którym cię zobaczyłem. Miałeś taką śmieszną grzywkę i włosy... - zachichotał i pstryknął mój nos, ale szybko spoważniał - Kocham cię, bardzo cię kocham... - zawisnął nade mną, kładąc dłonie obok moich i oparł się na nich. Przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Zanurzyłem dłoń w jego włosach i odwzajemniłem gest. Otworzyłem wargi szerzej, pozwalając mu na wejście "smoka do jamy". Tak też zrobił. Wtargnął językiem do środka oraz wsunął dłoń pod moją koszulkę. Moje ciało ogarnął dreszcz podniecenia, a temperatura znacznie wzrosła. Pocierał kciukiem mojego sutka, a miejsce pocałunków zmienił na moją szczękę, zjeżdżając aż do szyi. Poczułem jego język i wargi, które zostawiały po sobie mokre ślady. Zaczął ssać moją skórę, zostawiając za sobą malinkę, która miała znaczyć, że jestem jego własnością. Zniżył dłoń do mojego krocza i pocierał je mocno. Jęknąłem głośno, podnosząc przy tym biodra z podniecenia. Zjechał głową na wysokość wypukłości, którą właśnie pocierał. Pocałował ją i złapał za pasek od spodni. Chwyciłem jego dłonie, zatrzymując jego czyny. Spojrzał na mnie pytająco.
- Błagam, nie dziś... - wydyszałem, ciężko dysząc.
- Ale twoja anakonda tego chce... - powiedział Kai dotykając palcem moje krocze. Wywołało to u mnie ponowny dreszcz podniecenia i cichy jęk.
 - Jongie... dokończmy to wieczorem, albo kiedy indziej. Okej? - próbowałem opanować swój ciężki oddech. Kai ponownie pocałował moje krocze, patrząc na mnie z dołu. Ponownie jęknąłem, czując gorące rumienie na policzkach. - Kai... - chłopak ponowił czynność i sprytnie odpiął pasek oraz zsunął ze mnie spodnie do wysokości kolan. Podwinął moją koszulkę kh górze i musnął mojego sutka raz jeszcze. Zamknąłem oczy i oblizałem suche wargi. Pocierał moje bokserki z ogromną prędkością i mocnym naciskiem jęczałem z przyjemności. Język chłopaka pieścił mojego sutka. Uniosłem biodra ku górze w geście podniecenia. Zjechał językiem i ściągnął ze mnie bieliznę. Przejechał językiem nasadę mojego penisa co wywołało u mnie jeszcze głośniejszy jęk. Wziął całego członka w usta oraz poruszał głową w górę i w dół w bardzo szybkim tempie. Zanurzyłem dłoń i palce w jego włosach oraz przyśpieszyłem jego ruchy popychając jego głowę w przód. Motylki ogarnęły moje ciało raz jeszcze. Nie zwracałem już uwagi na swoje jęki i dopingowałem go działań jeszcze bardziej. Oderwał usta od mojego penisa i wziął go w dłoń, wykonując te same ruchy co głową chwilę temu. Składał na moich ustach śmiałe i namiętne pocałunki, nie prosząc o pozwolenie na wtargnięcie swoim językiem do mojej jamy ustnej. Czułem, że jestem bliski orgazmu. Powiedziałem to w jego stronę, odpychając go od siebie. Poruszał nadgarstkiem jeszcze szybciej i mocniej ścisnął mojego penisa, oblizując przy tym wargi. Jęczałem jeszcze głośniej, a gdy poczułem, że biała ciecz wypłynęła wprost do ust Jongina wydałem z siebie najgłośniejszy krzyk, na znak tego, że doszedłem. Chłopak połknął ciecz i uśmiechnął się. Wziąłem głęboki oddech i położyłem rękę na czole. Jongin założył na mnie bokserki i spodnie raz jeszcze oraz położył się obok mnie. Próbowałem uspokoić swój oddech, co całkiem dobrze mi wychodziło. Położyłem się na jego ramieniu i zaśmiałem się. Zapewne gdy jęczę to brzmię zabawnie...
- Było warto? - zapytał Jongin i zawinął moje włosy wokół palca i pogłaskał je.
- Może... - powiedziałem obojętnie o spojrzałem na twarz chłopaka, która zakpiła ze mnie. Położył dłoń na moim kroczu i ścisnął je co wywołało u mnie głośny jęk. Stłumiłem usta ręką, wziąłem nadgarstek Kaia i odepchnąłem go, śmiejąc się cicho. - To też ci się podobało. - musnął linię mojej szczęki i zjechał aż do mojej szyi. Mruknąłem cicho i odsunąłem głowę, pozwalając mu na kontynuację. - to też... wszystko co zrobiłbym spodobałby ci się. A wiesz dlaczego? - wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę. Kiwnąłem głową w lewo i prawo na znak niewiedzy. - Bo to ja dominuję! - pokazał mi język i zaśmiał się. Wywróciłem teatralnie oczami i westchnąłem.
- Dlaczego ja nie mogę dominować? - zrobiłem smutną minę.
- Ponieważ nie nadajesz się do tego. Jesteś wrodzony do bycia na dole... - chciał pocałować mój policzek, ale odepchnąłem go do siebie na koc i zwisnąłem na nim. Zaśmiał się cicho gdy zacząłem składać pocałunki na jego szyi, zostawiając za sobą mokre ślady. Kai mruknął i odsunął głowę pozwalając mi na dalsze ruchy. Wsunąłem dłoń pod koszulkę i masowałem jego ciało, które miało tak samo ciepłą temperaturę jak i ja. Uniósł biodra ku górze i pocierał nimi o moje krocze. Odwzajemniłem gest oraz przyśpieszyłem go. Dosięgnąłem ręką na wysokość jego sutka i pocierałem go. Jongie nie wydawał z siebie żadnych odgłosów. Dziwne... prawą ręką zjechałem do jego krocza i złapałem je mocno, robiąc malinkę na jego szyi. Nic. Ani jednego jęku. Oderwałem swoje usta i usiadłem plecami do niego. Jak on może znosić takie przyjemności? No jak?
- A już zaczynało mi się podobać... - powiedział smutnym głosem. - Kyungsoo. Nie obrażaj się, podniecasz mnie, ale nie potrafię wydać z moich ust jęku... - przytulił mnie od tyłu i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnąłem się i odwróciłem się w jego stronę, wtulając się w jego umięśnione ramiona. Skurczyłem się czując chłód, który otulił moje ciało. - Chodźmy już, co? Wino i resztę rzeczy weźmy do pokoju, okej?- pocałował czubek mojego nosa i zaśmiał się. Wstał z koca oraz wziął kosz z jedzeniem i butelkę wina. Ja poskładałem koc i wziąłem go wraz ze szklanymi naczyniami, w których był trunek. Zeszliśmy po schodach w dół do pokoju i tam zrobiliśmy sobie małą ucztę, karmiąc siebie nawzajem. Czas upłynął bardzo szybko, nawet nie zdaliśmy sobie sprawę, że o godzinie pierwszej w nocy poszliśmy spać.

Rozdział 19

Obudziłem się, czując ciężar na swoim ramieniu. Otworzyłem oczy i ujrzałem Kaia, który przez całą noc służył mi za poduszkę. Jongin nie spał już oraz przyglądał się mi z uśmiechem na ustach. Podniosłem głowę i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. Chłopak chciał go pogłębiać, ale odpuściłem sobie tej rozkoszy. Spojrzałem na biały zegar z czarnymi wskazówkami, który pokazywał godzinę 7:52. Przetarłem swoje oczy dłońmi i oparłem głowę o ramię Jongina, złączając przy tym nasze dłonie. Westchnąłem cicho i spojrzałem na sufit.
- O czym myślisz? - Spytał Kai, potrząsając moją dłonią.
- O wiesz czym... Nie, że chcę tego robić teraz, bo... boję się, że będę w tym kiepski. A z drugiej strony... nie wiem na czym polega ten cały orgazm czy jak to się tam nazywa... - Ponownie westchnąłem i przygryzłem swoją dolną wargę. Chłopak zachichotał i poczochrał moje włosy
- Nie masz się czego martwić, bo to ja dominuję. - pocałował moją szyję, delikatnie ją przygryzając. Jęknąłem cicho oraz oblał mnie dreszcz podniecenia - Ale, nie śpieszy mi się z tym. Planuję zrobić to z tobą w dalszej przyszłości, w romantycznych okolicznościach. Ale...- Ponownie pocałował moją szyję. Ściągnął z nas kołdrę i znalazł się nade mną, kontynuując swoją czynność. Zamknąłem oczy, czując jego język i wargi na swoim ciele. Zanurzyłem dłoń w jego włosach oraz oddałem się mu całkowicie. Przecież mieliśmy to robić później... Uniosłem swoje biodra oraz zacząłem poruszać nimi. Chłopak odwzajemnił ruchy oraz przyśpieszył je. Jęknąłem cicho, gdy dłoń Jongina zaczęła drażnić mojego prawego sutka. Kai ściągnął ze mnie koszulkę i rzucił ją na ziemię. Zjechał językiem, aż do mojej klatki piersiowej oraz zaczął ssać, lizać, a niekiedy przygryzać moją brodawkę. Chłopak dalej nie próżnował i wsunął swoją dłoń pod moją bieliznę, która służyła mi za piżamę. Jęknąłem głośno, gdy złapał moje przyrodzenie oraz zaczął poruszać nadgarstkiem w górę i w dół z wielką prędkością. Oderwał usta od mojego sutka i zaczął całować moje wargi. Wbiłem paznokcie w jego plecy, powstrzymując się od kolejnych jęków. Jongin ściągnął ze mnie bokserki, które miałem na sobie i oderwał się od mojej twarzy. Uśmiechnął się w moją stronę oraz wziął mojego penisa do ust. Wyszeptałem jego imię i gniotłem poduszkę w wyniku podniecenia. Zaczął poruszać głową w tym samym tempie jak dłonią chwilę temu oraz splótł nasze palce. Chłopak zaczął lizać górną część mojego penisa i przygryzać ją, co powodowało u mnie głośne jęki. Zamknąłem oczy oraz zanurzyłem lewą dłoń w jego włosach i owijałem je wokół palców. Odsunął się od mojego przyrodzenia oraz złożył pocałunek na moich ustach, ponownie zaczął ruszać dłonią wzdłuż mojego penisa z ogromną prędkością. Poczułem stado motylków w środku mnie i dziwne uczucie w moich genitaliach. Położyłem dłoń na torsie Jongina i odepchnąłem go od siebie
- Kai ja chyba... dochodzę... - wysapałem ciężko, patrząc na diabelski uśmiech Jongina. Chłopak zaczął ruszać nadgarstkiem jeszcze szybciej, a po chwili wziął mojego penisa do ust. Poczułem jak ciepła ciecz wypłynęła z niego, prosto do buzi Kaia. Położyłem głowę na poduszce i zacząłem głośno oddychać. Mój chłopak zaśmiał się ze mnie, wycierając swoje usta.
- Teraz już wiesz co to jest orgazm, skarbie. - położył się obok mnie. Będąc w dalszym szoku usiadłem i przetarłem twarz dłońmi.
 - Idę wziąć p-prysznic... - Wstałem z łóżka, wziąłem swoje bokserki z ziemi, a z szafy wyciągnąłem nowe ubrania , w których będę dzisiaj. Otworzyłem drzwi do łazienki, wszedłem do wanny i zrobiłem sobie pół godzinną kąpiel. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Kai po raz pierwszy zobaczył mnie nagiego... czuję się tak głupio, a zarazem jest mi tak przyjemnie, czuję się jak na haju, nic mnie nie obchodzi, jestem wyluzowany i dalej czuję motylki w środku mojego ciała. Mam nadzieję, że nikt nie słyszał moich jęków.

Usiadłem na krześle, obok Jongina i wziąłem w dłonie pałeczki, którymi nabrałem udko kurczaka w pięknej, złocistej panierce. Oblizałem swoje wargi i wziąłem je do ust, gryząc kawałek. Przeżułem mięso z ogromną przyjemnością. Zamknąłem na chwilę oczy, rozkoszując się smakiem.
- Ej, D.O wyglądasz jakbyś po raz pierwszy jadł kurczaka. - zaśmiał się Sungmin oraz szturchnął mnie łokciem. Otworzyłem oczy i ugryzłem kolejny kawałek kurczaka.
- Nie stresuj młodego, może mu smakuje - powiedział Leeteuk i nabrał w pałeczki ryż. Spojrzałem na Eunhyuka, który karmił swojego Donghae. Uśmiechnąłem się na ich widok i kontynuowałem konsumowanie kurczaka. Usłyszeliśmy dźwięk jakiejś piosenki. Heechul wyciągnął telefon z kieszeni i odebrał go oraz włączył opcję, która pozwalała nam na słuchanie jego konwersacji.
- Dzień dobry panie Lee. Jak mija panu dzień? - zapytał i połknął jedzenie.
- Świetnie. Mam dla was równie dobrą wiadomość, dzisiejszy koncert nie odbędzie się z problemów technicznych, natomiast jutrzejszy będzie trwał pół godziny dłużej. - Odpowiedział głos ze słuchawki. Każdy z nas uśmiechnął się na te słowa i parę osób przybiło sobie piątki.
- Dziękuję za wiadomość i życzę panu miłego dnia. - odpowiedział mu uradowany Heenim
- Ja wam również. Pracujcie ciężko! - Rzekł mężczyzna i rozłączył się. Heechul położył telefon na stole, wstał i zaczął tańczyć jakieś dzikie tańce. Z resztą wiele innych osób zrobiło to samo. Ja dalej jadłem swojego kurczaka. Poczułem czyjeś usta na policzku i odwróciłem się w tamtą stronę.
 - Zabieram cię dzisiaj na romantyczną kolację! - Wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę i nabrał kolejną porcję ryżu w pałeczki oraz zjadł ją. Miał ma myśli randkę? Brzmi świetnie! Mam nadzieję, że nie dojdzie do podobnej sytuacji, gdyż chyba nie jestem na to gotów. To znaczy... nie boję się momentu, w którym Kai we mnie wejdzie, ale krępuje mnie nagość. Nigdy nie widziałem Jongina bez ubrań, serio. Sehuna albo Baekhyuna widziałem i to nieraz. Oh uwielbia chodzenie po domu na golasa. A Byuna widziałem bez ubrań w łazience, gdy brał prysznic. Nie mam jakiejś traumy, bo przecież mam taką samą budowę ciała. Albo... widziałem raz Jongina nagiego, gdy Chanyeol ściągnął z niego ręcznik. To trochę dziwne uczucie, gdy masz męskie genitalia tuż przed swoją twarzą. Wziąłem do ust resztki kurczaka i połknąłem je z uśmiechem.

Kai trzymał mnie za biodra i prowadził gdzieś po schodach. Miałem na swoich oczach chustkę, przez co nic nie widziałem. Tak bardzo chciałbym usiąść i coś wypić. Nie koniecznie sok, ale wino zaspokoiłoby moje pragnienie. No co? Jestem wymagający!
- Długo jeszczeeee? - zapytałem lekko zmęczony wchodzeniem po schodach w górę.
 - Chwila - powiedział Kai i pocałował moją szyję. Mruknąłem cicho i uśmiechnąłem się. Chłopak przycisnął mnie do jakiejś ściany oraz zaczął składać pocałunki na moich ustach. Wtargnął językiem przez moje wargi, przez co jęknąłem cicho. Pocierał kolanem o moje krocze, a ja zanurzyłem palce w jego włosy, głośniej jęcząc. Odsunął się ode mnie i zachichotał pod nosem. Ponownie złapał za moje biodra i prowadził dalej. Gdy moje nogi stanęły na równej drodze Kai ściągnął chustkę z moich oczu. Stał tuż przede mną i szczerzył ząbki. Odwróciłem się o 180 stopni i ujrzałem koc, świece oraz płatki róż ułożone w kształcie serca, dwie butelki czerwonego wina, księżyc i widok Pekinu z lotu ptaka. Zakryłem usta ze zdziwienia i rzuciłem się w ramiona chłopaka, powstrzymując się od płaczu ze wzruszenia.

Rozdział 18

Obudziłem się, czując ciężar na swoim ramieniu. Otworzyłem oczy i ujrzałem Kaia, który przez całą noc służył mi za poduszkę. Jongin nie spał już oraz przyglądał się mi z uśmiechem na ustach. Podniosłem głowę i złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. Chłopak chciał go pogłębiać, ale odpuściłem sobie tej rozkoszy. Spojrzałem na biały zegar z czarnymi wskazówkami, który pokazywał godzinę 7:52. Przetarłem swoje oczy dłońmi i oparłem głowę o ramię Jongina, złączając przy tym nasze dłonie. Westchnąłem cicho i spojrzałem na sufit.
- O czym myślisz? - Spytał Kai, potrząsając moją dłonią.
- O wiesz czym... Nie, że chcę tego robić teraz, bo... boję się, że będę w tym kiepski. A z drugiej strony... nie wiem na czym polega ten cały orgazm czy jak to się tam nazywa... - Ponownie westchnąłem i przygryzłem swoją dolną wargę. Chłopak zachichotał i poczochrał moje włosy
- Nie masz się czego martwić, bo to ja dominuję. - pocałował moją szyję, delikatnie ją przygryzając. Jęknąłem cicho oraz oblał mnie dreszcz podniecenia - Ale, nie śpieszy mi się z tym. Planuję zrobić to z tobą w dalszej przyszłości, w romantycznych okolicznościach. Ale...- Ponownie pocałował moją szyję. Ściągnął z nas kołdrę i znalazł się nade mną, kontynuując swoją czynność. Zamknąłem oczy, czując jego język i wargi na swoim ciele. Zanurzyłem dłoń w jego włosach oraz oddałem się mu całkowicie. Przecież mieliśmy to robić później... Uniosłem swoje biodra oraz zacząłem poruszać nimi. Chłopak odwzajemnił ruchy oraz przyśpieszył je. Jęknąłem cicho, gdy dłoń Jongina zaczęła drażnić mojego prawego sutka. Kai ściągnął ze mnie koszulkę i rzucił ją na ziemię. Zjechał językiem, aż do mojej klatki piersiowej oraz zaczął ssać, lizać, a niekiedy przygryzać moją brodawkę. Chłopak dalej nie próżnował i wsunął swoją dłoń pod moją bieliznę, która służyła mi za piżamę. Jęknąłem głośno, gdy złapał moje przyrodzenie oraz zaczął poruszać nadgarstkiem w górę i w dół z wielką prędkością. Oderwał usta od mojego sutka i zaczął całować moje wargi. Wbiłem paznokcie w jego plecy, powstrzymując się od kolejnych jęków. Jongin ściągnął ze mnie bokserki, które miałem na sobie i oderwał się od mojej twarzy. Uśmiechnął się w moją stronę oraz wziął mojego penisa do ust. Wyszeptałem jego imię i gniotłem poduszkę w wyniku podniecenia. Zaczął poruszać głową w tym samym tempie jak dłonią chwilę temu oraz splótł nasze palce. Chłopak zaczął lizać górną część mojego penisa i przygryzać ją, co powodowało u mnie głośne jęki. Zamknąłem oczy oraz zanurzyłem lewą dłoń w jego włosach i owijałem je wokół palców. Odsunął się od mojego przyrodzenia oraz złożył pocałunek na moich ustach, ponownie zaczął ruszać dłonią wzdłuż mojego penisa z ogromną prędkością. Poczułem stado motylków w środku mnie i dziwne uczucie w moich genitaliach. Położyłem dłoń na torsie Jongina i odepchnąłem go od siebie
- Kai ja chyba... dochodzę... - wysapałem ciężko, patrząc na diabelski uśmiech Jongina. Chłopak zaczął ruszać nadgarstkiem jeszcze szybciej, a po chwili wziął mojego penisa do ust. Poczułem jak ciepła ciecz wypłynęła z niego, prosto do buzi Kaia. Położyłem głowę na poduszce i zacząłem głośno oddychać. Mój chłopak zaśmiał się ze mnie, wycierając swoje usta.
- Teraz już wiesz co to jest orgazm, skarbie. - położył się obok mnie. Będąc w dalszym szoku usiadłem i przetarłem twarz dłońmi.
 - Idę wziąć p-prysznic... - Wstałem z łóżka, wziąłem swoje bokserki z ziemi, a z szafy wyciągnąłem nowe ubrania , w których będę dzisiaj. Otworzyłem drzwi do łazienki, wszedłem do wanny i zrobiłem sobie pół godzinną kąpiel. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co się stało. Kai po raz pierwszy zobaczył mnie nagiego... czuję się tak głupio, a zarazem jest mi tak przyjemnie, czuję się jak na haju, nic mnie nie obchodzi, jestem wyluzowany i dalej czuję motylki w środku mojego ciała. Mam nadzieję, że nikt nie słyszał moich jęków.

Usiadłem na krześle, obok Jongina i wziąłem w dłonie pałeczki, którymi nabrałem udko kurczaka w pięknej, złocistej panierce. Oblizałem swoje wargi i wziąłem je do ust, gryząc kawałek. Przeżułem mięso z ogromną przyjemnością. Zamknąłem na chwilę oczy, rozkoszując się smakiem.
- Ej, D.O wyglądasz jakbyś po raz pierwszy jadł kurczaka. - zaśmiał się Sungmin oraz szturchnął mnie łokciem. Otworzyłem oczy i ugryzłem kolejny kawałek kurczaka.
- Nie stresuj młodego, może mu smakuje - powiedział Leeteuk i nabrał w pałeczki ryż. Spojrzałem na Eunhyuka, który karmił swojego Donghae. Uśmiechnąłem się na ich widok i kontynuowałem konsumowanie kurczaka. Usłyszeliśmy dźwięk jakiejś piosenki. Heechul wyciągnął telefon z kieszeni i odebrał go oraz włączył opcję, która pozwalała nam na słuchanie jego konwersacji.
- Dzień dobry panie Lee. Jak mija panu dzień? - zapytał i połknął jedzenie.
- Świetnie. Mam dla was równie dobrą wiadomość, dzisiejszy koncert nie odbędzie się z problemów technicznych, natomiast jutrzejszy będzie trwał pół godziny dłużej. - Odpowiedział głos ze słuchawki. Każdy z nas uśmiechnął się na te słowa i parę osób przybiło sobie piątki.
- Dziękuję za wiadomość i życzę panu miłego dnia. - odpowiedział mu uradowany Heenim
- Ja wam również. Pracujcie ciężko! - Rzekł mężczyzna i rozłączył się. Heechul położył telefon na stole, wstał i zaczął tańczyć jakieś dzikie tańce. Z resztą wiele innych osób zrobiło to samo. Ja dalej jadłem swojego kurczaka. Poczułem czyjeś usta na policzku i odwróciłem się w tamtą stronę.
 - Zabieram cię dzisiaj na romantyczną kolację! - Wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki w moją stronę i nabrał kolejną porcję ryżu w pałeczki oraz zjadł ją. Miał ma myśli randkę? Brzmi świetnie! Mam nadzieję, że nie dojdzie do podobnej sytuacji, gdyż chyba nie jestem na to gotów. To znaczy... nie boję się momentu, w którym Kai we mnie wejdzie, ale krępuje mnie nagość. Nigdy nie widziałem Jongina bez ubrań, serio. Sehuna albo Baekhyuna widziałem i to nieraz. Oh uwielbia chodzenie po domu na golasa. A Byuna widziałem bez ubrań w łazience, gdy brał prysznic. Nie mam jakiejś traumy, bo przecież mam taką samą budowę ciała. Albo... widziałem raz Jongina nagiego, gdy Chanyeol ściągnął z niego ręcznik. To trochę dziwne uczucie, gdy masz męskie genitalia tuż przed swoją twarzą. Wziąłem do ust resztki kurczaka i połknąłem je z uśmiechem.

Kai trzymał mnie za biodra i prowadził gdzieś po schodach. Miałem na swoich oczach chustkę, przez co nic nie widziałem. Tak bardzo chciałbym usiąść i coś wypić. Nie koniecznie sok, ale wino zaspokoiłoby moje pragnienie. No co? Jestem wymagający!
- Długo jeszczeeee? - zapytałem lekko zmęczony wchodzeniem po schodach w górę.
 - Chwila - powiedział Kai i pocałował moją szyję. Mruknąłem cicho i uśmiechnąłem się. Chłopak przycisnął mnie do jakiejś ściany oraz zaczął składać pocałunki na moich ustach. Wtargnął językiem przez moje wargi, przez co jęknąłem cicho. Pocierał kolanem o moje krocze, a ja zanurzyłem palce w jego włosy, głośniej jęcząc. Odsunął się ode mnie i zachichotał pod nosem. Ponownie złapał za moje biodra i prowadził dalej. Gdy moje nogi stanęły na równej drodze Kai ściągnął chustkę z moich oczu. Stał tuż przede mną i szczerzył ząbki. Odwróciłem się o 180 stopni i ujrzałem koc, świece oraz płatki róż ułożone w kształcie serca, dwie butelki czerwonego wina, księżyc i widok Pekinu z lotu ptaka. Zakryłem usta ze zdziwienia i rzuciłem się w ramiona chłopaka, powstrzymując się od płaczu ze wzruszenia.

Rozdział 17

* Chen *
Wziąłem głęboki wdech i zapukałem do drzwi Suho. Boję się tego spotkania, bo nie mam pojęcia co mam mu powiedzieć. "Siema stary, zostaję"? Brzmi zbyt banalnie. "Pomimo tego, że cię kocham, dalej zostanę w tym zespole, bo miłość nie istnieje"? Zbyt... dziwne. Chwyciłem oraz pociągnąłem za klamkę. Chłopak siedział na łóżku, twarzą do okna i opierał brodę na gitarze. Podrapałem się po włosach, po czym usiadłem obok niego. Suho odwrócił się w moją stronę. Dopiero teraz mogłem dostrzec łzy, które spływały po policzkach i napuchnięte od płaczu oczy. Położył gitarę na podłodze, ale tym razem nie odwrócił się w moją stronę.
- Jednak nie odchodzę z zespołu. Chłopcy dużo mi wytłumaczyli, doradzili i... w ogóle. Chciałbym cię za wszystko... - Suho wciął się w zdanie.
- Przeprosić? Nie musisz, ja powinienem to zrobić - spojrzał na moją twarz - okłamałem cię, mówiąc, że nic dla mnie znaczysz. Skłamałem też, kiedy mówiłem, że mi się nie podobało. Oszukiwałem samego siebie, gdy mówiłem, że cię nie kocham... Dopiero jak powiedziałeś, że odchodzisz, zrozumiałem, że długo bez ciebie nie wytrzymam. Biłem się z myślami, że mógłbym cię stracić, że nie zobaczyłbym twojej uśmiechniętej twarzy już nigdy więcej... ja... Błagam cię o przebaczenie. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczył... Chen, ja... - twarz Suho znów zalała się łzami. Chwyciłem tył jego głowy oraz spojrzałem mu prosto w oczy.
- Wybaczam ci głupku. - uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem go z całych sił. Wiem, że lider bardzo ubolewa nad tym co się stało. Do tego zasmuciłem go swoim stwierdzeniem, że opuszczam zespół. To wszystko moja wina. Gdybym tak nie zareagował, byłoby zupełnie inaczej. Aczkolwiek teraz czuję, że przez te wydarzenia, które miały miejsce, zbliżyliśmy się do siebie. Wcześniej Suho nie przytulił mnie na dłużej niż 3 sekundy. A teraz siedzimy w uścisku przez pół minuty, chociaż mam wrażenie, że czas jednak stanął w miejscu. - Nie płacz już. To moja wina, zawsze wszystko wyolbrzymiam... - Pocałowałem czubek jego głowy i pogłaskałem go po włosach. Odsunąłem się od niego oraz wytarłem jego wilgotne policzki od płaczu. Pomimo tego, że jego oczy były podpuchnięte, policzki nabrały czerwonego koloru, a włosy były skierowane we wszystkich kierunkach świata, dalej był tym "przystojnym Suho". Uśmiechnąłem się w do niego i złożyłem pocałunek na jego czole oraz złączyłem nasze palce. Chciałbym być tak blisko niego już na zawsze, zasypiać i budzić się tuż obok jego twarzy, spędzać z nim każdą wolną chwilę oraz czuć bicie jego serca.

* D.O *
 - Przecież nie zjesz 14 pianek naraz! - Krzyknął Xiumin w moją stronę. Zignorowałem go i wepchnąłem kolejną najcudowniejszą słodycz do swoich ust. Spojrzałem na Jonghyuna, który robił to samo. Ciekawe ile on ich sobie napchał? Sześć? Wziąłem jeszcze jedną piankę do ust i poczułem bardzo dziwne uczucie w moim gardle. Drgnąłem i zatkałem swoje usta dłonią. Próbowałem jakoś przegryźć to co mam między zębami, ale było tego zbyt wiele. Ruszyłem w stronę łazienki oraz wyplułem wszystko co znajdowało się w mojej buzi. Spuściłem wodę oraz opuściłem owe pomieszczenie. Dino cieszył się jak głupi i zjadł kolejną piankę. Spojrzałem na niego i prychnąłem.
- Dwanaście zjedzonych w tym samym.czasie! - pochwalił się swoim wynikiem Dino i przybił piątkę z Chanyeolem. Wzruszyłem ramionami.
- Siedem zjedzonych, a trochę więcej wyplutych... - Powiedziałem wywracając oczami.
- Mam nadzieję, że te twoje pianki nie będą pływać w kiblu tak jak gówno Tao nad ranem. - Powiedział oburzony Sehun. Każdy z nas wybuchł śmiechem na jego słowa.
- No Przepraszam, ale dzwonił Kris i zapomniałem spuścić wodę, bo... - Nie pozwolił mu dokończyć Chanyeol.
- Bo miałeś to w dupie? - zaśmiał się.
- Bo gówno cię to obchodziło? - dodał rozbawiony Kai
- Nie no stary... gówniana sprawa! - skomentowałem całe to zdarzenie.
- Gówno wiecie! - Dodał Tao, który już nie wyrabiał ze śmiechem.
 - Może skończymy gadać o kupie, co? - Zapytał zirytowany Lay - chwilę temu jadłem i jest mi teraz trochę nie dobrze...
- Nie no stary... gówniana sprawa! - powtórzyłem zdanie w stronę Laya oraz zaśmiałem się jeszcze głośniej niż wcześniej.
- Jesteście obrzydliwi! - stwierdził Jonghyun patrząc na nas ze skrzywioną miną i wytrzeszczonymi oczami.
- To ty chyba nie słyszałeś jak Tao opowiada o seksie z Krisem! - Odparł Baekhyun i poklepał go po ramieniu. W "cudownej" i jakże zabawnej rozmowie przeszkodziło nam pukanie do drzwi. Tao krzyknął i pozwolił jakiejś osobie wejść. Do pokoju przyszedł Taemin. Każdy spojrzał na niego, a później na mnie oraz Kaia. Atmosfera w pomieszczeniu natychmiastowo zrobiła się niezręczna. Spojrzałem na swojego chłopaka i wziąłem głęboki wdech.
- Dino. Wstawaj, idziemy. - spojrzał na mnie groźnie i pociągnął bruneta za koszulkę. On odepchnął kolegę z zespołu od siebie.
- Nie musisz mnie szarpać! Opanuj się... - poprawił swój T-Shirt i ukłonił się nam, po czym wyszedł z Taeminem z pokoju Sehuna i Tao. Myślałem, że mnie przeprosi, czy coś, ale on tylko porwał Jonghyuna z pokoju i to w taki sposób! No ja rozumiem, że można nie panować nad swoimi uczuciami, ale żeby aż tak? Chłopak powinien pójść do psychologa a nawet psychiatry!
- A może oglądniemy jakiś film? - Zaproponował Jongin, łapiąc mnie za rękę. Każdy z nas pochwalił go i zgodził się na ten pomysł. Rozsiedliśmy się na podłodze lub łóżku, a Sehun wybrał film. Postawił na jakiś horror.
- Ale obiecałeś, że oglądniemy 50 twarzy Grey'a! - Oburzył się Tao, prawie wyrzucając swojego iphona z ręki. Znając życie tej cegle (czyt. iphone) nic by się nie stało.
 - Oglądniemy jak reszta pójdzie, okej? - odparł Sehun, włączył film i położył się na łóżku obok Baekhyuna. Film, który wybrał Sehun był... przerażający! Co chwilę z jakiegoś zakątka wyskakiwały duchy lub demony albo wchodziły w ciała ludzi. Nie boję się horrorów, w których ludzie zabijają się, jedzą, ale jeżeli chodzi o filmy ze zjawami lub innymi zjawiskami paranormalnymi... po prostu jestem pewien, że przez ten film w nocy nie zasnę. Zapewne gdy zamknę oczy, mój mózg przypomni sobie o tym co zobaczył. "Hej Kyungsoo. Śpisz? Pamiętasz tą czarną postać, co była w szafie i wciągnęła tą dziewczynę do środka? Pewnie ją zjadła albo zadźgała. Fajne, nie? A teraz śpij, dobranoc!" Jak ja siebie nienawidzę!
Przekręciłem się na drugi bok i wziąłem swój telefon. Odblokowałem go i spojrzałem na godzinę. 03:14, za minutę wybije godzina szatana... Mamo, ja nie chcę poczuć zapachu siarki i umrzeć!
- Kai, śpisz? - zapytałem go nadal patrząc na wyświetlacz telefonu.
- Teraz już nie - powiedział nieprzytomnym głosem - A co?
- Mogę dziś z tobą spać? - Okej... pozostało jeszcze parę sekund, więc liczę na to, że Jongin się zgodzi.
- Jasne, chodź - odsunął się trochę dalej od miejsca, w którym wcześniej leżał. Spojrzałem po raz ostatni na zegarek. 03:15... wyskoczyłem z łóżka, prawie potykając się o swoje nogi i wskoczyłem do łóżka Kaia. Przytuliłem się do jego nagiej klatki piersiowej z całych sił i wsłuchiwałem się w bicie jego serca. Biło równomiernie, uderzenie za uderzeniem. Uspokoiłem i zwolniłem swój oddech oraz zamknąłem oczy, kładąc głowę na jego torsie. Chłopak owinął rękę wokół moich bioder i pocałował moje ramię, a następnie położył głowę na poduszkę. Wziąłem głęboki oddech, po czym natychmiastowo zasnąłem.

Szablon pobrany z Szablownicy.